Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 12:23   #26
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
~ Cholera! - pomyślała, słysząc rżenie konia. Nie mogła jednak mieć mu za złe, biedactwo musiało być naprawdę przerażone. Pewnie nawet bardziej niż malutki Demon. Mieli ledwie kilka uderzeń serca na przygotowanie się do obrony i - w konsekwencji - do walki. Mężczyźni naszykowali broń, a dziewczyna zgodnie z poleceniem Kayla, podniosła się z ziemi i podbiegła do jednego z wozów. Musiała mieć wgląd na walkę, żeby w razie czego wspomóc pozostałych magią. A jednocześnie potrzebowała chociaż szczątkowej osłony. Czarniejszy niż noc kot, pobiegł za właścicielką i schował się pod wozem, przyciskając się do jednego w kół. Tylko zielone oczy błysnęły w ciemności.

Nyarla obserwowała lot wyverny. Na chwilę bestia zniknęła jej z oczu, by znów pojawić się nieopodal. Gdzieś w głębi duszy dziewczyna poczuła niewytłumaczalny zachwyt. Sposób w jaki stworzenie układało skrzydła, płynny ruch, gra mięśni... to wszystko urzekało czarodziejkę. Znów poczuła nieodpartą chęć wzbicia się w powietrze. Szybko jednak wróciła do tego, co tu i teraz. Rurik potraktował gada salwą z kuszy, jednak ten skutecznie uniknął wszystkich pocisków. Dopiero bełt Formita dosięgnął celu. Wyverna syknęła, a Nyarla poczuła jak ściska się jej serce. Bestia atakowała ich, miała mordercze zamiary, ale mimo to zaklinaczka nie chciała, by coś, co może latać, utraciło na zawsze możliwość wzbicia się w przestworza. Lądowanie ciężkiego stworzenia, niemal zbiło Nyarlę z nóg.

Szybkość z jaką bestia zaatakowała ogonem była imponująca. Dziewczyna była pewna, że Gabriel oberwie zatrutym kolcem. Ten jednak jeszcze szybciej uskoczył, o włos unikając trafienia. Widząc z jaką łatwością stwór przewrócił rosłego Bruna, Nyarla uznała, że czas włączyć się do walki. Nim Formit dobiegł do przeciwnika, w dłoni kobiety zaczęła jaśnieć kula czystej, magicznej energii. To zwróciło uwagę bestii, która w mgnieniu oka znalazła się przed zaklinaczką. Usłyszała jeszcze tylko krzyk Gabriela...
~ Zmartwił się, że będzie jedna osoba mniej?
...przeszło jej przez myśl...

...i wszystko na chwilę zwolniło. Chciała uciekać, cisnąć pociskiem w wyvernę i odbiec, by ani szczęki ani ogon jej nie dosięgnęły. Jednak nie mogła się ruszyć. Jej uszu doszedł ryk bestii, która już miała się na nią rzucić i nagle również znieruchomiała. Ich spojrzenia spotkały się. Nyarla poczuła jak zapada się w ciemność głębokich, gadzich oczu. Gad węszył zapamiętale. Wszystko trwało mgnienie oka, ale kobiecie wydawało się, że mijają całe minuty. Nagle dojrzała w oczach wyverny strach, rozległ się głuchy pomruk, po czym nagle stwór znów znalazł się nad nimi i odleciał w dal. Dziewczyna odprowadziła go spojrzeniem.

Nyarla spojrzała za siebie, spodziewając się dojrzeć coś, co przestraszyło gada. Ale nikt za nią nie stał. Nic z tego nie rozumiała. Nigdy o czymś takim nie słyszała. To nie było normalne.
- Ja? - odpowiedziała elokwentnie na pytanie niziołka, zebrała się jednak w garść i wykrztusiła - Ja nic... Tylko stałam, nie mogłam się w ogóle ruszyć.
Potrząsnęła głową. Dotknęła włosów, twarzy, szyi. Nadal była sobą, więc dlaczego wyverna po prostu jej nie zabiła?
- Ch... Chyba już nie wróci. - powiedziała słabo i chwiejnym krokiem wróciła do posłania. Demon nie odstępował jej na krok.
 
Amanea jest offline