Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 15:48   #207
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Mmm... yhhh... nie przestawać... - mruknął w półśnie, gdy po pokrytym szczeciną policzku posmyrała go końcówka ucha Zanka. Jednak przestraszone piśnięcie i ucieczka na czworakach właściciela ucha przywróciło nieco skacowaną świadomość wielkiemu orkowi ze złamanym kłem. Zresztą zaraz, gdy durszklakogłowy umknął, ork stracił podparcie i przywitał się z zarzyganą i zaszczaną zapewnie podłogą. Plasnęło.
- Kłać siem dzifko!... - skarga wymknęła się z zalegającej w odpadkach zielonej gęby.
- Szeeeerzej noooogi! - Uthgor ziewnął prezentując pokaźne i równie zaniedbane zębiska, po czym przeciągnął się z ciężkim westchnięciem.

Nadszedł czas na zabawę.

* * *

Okazało się, że Uthgor miał ciężką nogę. Równie ciężko myślał, ale to właśnie jego sposób prowadzenia przyprawiał o mdłości całą zgromadzoną na pace ferajnę. Natomiast ork-drajwer miał ubaw po pachy, co dało się wyczuć w specyficznym kwaśnym zapachu dobiegającym za każdym razem, gdy unosił ramiona w zachwycie. Nie było to nic nadzwyczajnego dla zielonoskórych, jednak inne rasy miały pewnie odmienne zdanie na temat higieny i wynikających z niej aromatów. Ale który szanujący się ork, a szczególnie taki dzielny i w ogóle wspaniały jak Uthgor zwracałby na to uwagę. Dla nich miał właśnie napis na tylnych blachach.

A propos blach - właśnie kilka z nich zastąpiła im drogę na swoich kucach.
Kiedy jedna z nich rzuciła hasło o kontroli drogowej, przez mało skomplikowany umysł szafarza przemknęło zdziwione i chyba nie do końca będące własnością zielonoskórego:
"Gliny?"
Fakt, obecność patrolu drogowego mogła zdziwić nawet demona.

- Czy ja czuję alkohol?
Pytanie proste, jednak odpowiedzi było mnóstwo... za to żadna dobra. Bies siedzący w ograniczonej przestrzeni zakutego łba opętanego orka próbował przejąć inicjatywę, jak zwykle, gdy noszącemu go ciału zagrażało jakieś niebezpieczeństwo.
"Kiwaj, że nie!" - Uthgor pokiwał potakująco. "Mówiłem NIE!!!" - ork zrozumiał, więc zaczął kręcić głową na boki. "Teraz na Japończyka." - zdumiona mina orka musiała zbić z pantałyku rycerza, bo zaczął rozglądać się na boki.
- Yyy... Japo-co? - wybełkotał szafarz.
"Na Japończyka. Po prostu gadaj bzdury jak mało który, najlepiej nie po ludzku i nie po orkowemu. Tak, jak wtedy, gdy jesteś uwalony. Przecież nie mają chyba ze sobą tłumacza, a na posterunek daleko. Dadzą sobie spokój i was puszczą. W moich stronach zawsze działa... GADAJ, mówię!"
Z pyska orka wypłynęła struga stęknięć, chrząknięć i innego gardłowego mamrotania nieprzypominająca żadnego języka używanego przez ludy w Dzikich Ziemiach. Może z wyjątkiem stad wędrownych bawołów.

Jednakże krnąbrny nosiciel postanowił zagłuszyć przepływ myśli diabła i głos rozsądku, co przyszło mu, jak zwykle zresztą, całkiem łatwo. Sięgnął za pazuchę i wydobył pomięty nieco karteluszek otrzymany od szarego orka. Wyciągnął go przed siebie pokazując puszce - oczywiście do góry nogami.
- Uthgor szafarz - powiedział dumnie.

- Alkohlol? - zdziwił się, prawie szczerze, kwestionując podejrzenia mundurowego. - Nieee... Chyba, że... - tu spojrzał gniewnie na Zanka - Pić coś, mały? Mówić, że nie... - obrócił się ponownie do rycerza i wzruszył ramionami jakby przepraszając, że nie może mu pomóc.

- My jechać tam - wskazał przed siebie. - My być jeżdżonce trupy. - Rycerz zmrużył podejrzliwie brwi. - Znaczy jeżdżonca trup-a. My wystempować na odpust. Tak. O, ten tu siem wyszczeliwuje z armata. - pokazał na Zanka - Ma taki speczjalny chełm i nic mu nie być jak w ściana walnąć, hehe... - zarechotał i dla potwierdzenia prawdziwości słów walnął Zanka opancerzoną pięścią w łeb. Zignorował pisk i wywracanie oczami tego ostatniego, a także wgłębienie na nakryciu głowy. - Tamten - pokazał na szamana - to Tańczoncy z wilkami. Tylko wilk mu siem zapodział. - wyjaśnił. - Ale za to jak zacznie, skubany, tańcować, to ho ho!
- W tego brzydkiego ludziska rzucajom zgniłkami, heheh - wskazał leśnego trolla. - A tego bladego - pokazał kolejnego orka w drużynie - naparzajom takimi kijami z wypchanymi szmatami workami na końcach. Jak go pierdyknom w bebecha, to zara koloru nabiera. Tylko czemu czerwonego, a nie zielonego? - zastanowił się głośno. - Nieważne... - machnął ręką.
- Tamte dwie jaszczurki to być konie, tylko takie z łuskami i bez kopytów - wyjaśnił pokrętnie. - Tera jedna odpoczywa, a na drugiej jednej jeździ przypalona elfowa tancerka hula. - Przerwał na chwilę i spojrzał badawczo na rycerza. - Jak chcieć, to ona móc siem zaprezentować.
- E! Niunia! Cho no podylać deczko dla naszych oficjerów. - zawołał do świeżo mianowanej tancerki egzotycznej, puszczając do niej swoje kaprawe i przekrwione oko.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline