Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 16:42   #29
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

Kayl pokręcił głową, gdy kobieta pytała czy zna jej rodziców. Formit zdawał się być typowym najemnikiem, szukającym dobrego zarobku i przygody, życie w mieście pewnie go nudziło. Inny natomiast był Rurik. Brodacz choć sprzedawał swe umiejętności wynajmującym go osobom, to zdawał się być typem mieszczańskiego najemnika, który woli spędzać czas w gospodzie niż na szlaku. Nie pokazywał tego po sobie. Tego wieczoru to Gabriel udał się na zwiad. Krasnoludzki kusznik jak poprzednio zajął się rozpalaniem ogniska, zaś Uthgarski kapłan siedział na wozie z źdźbłem trawy w ustach, obserwując okolicę.
-Ja znam się dość dobrze z tymi łachudrami. Oswald ma do nas zaufanie i przeważnie to właśnie my służymy mu pomocą.- wyjaśnił, jakby czując, że i kobiecie należy się choćby mała wiedza na temat jej kompanów.
-Większość życia spędziłem w terenie. Robiłem zwiad, sprawdzałem czy na trakcie nie ma pułapek, wiesz o co chodzi...- rzekł malec.

Niziołek uznał jednak, że rozmowa z kobietą jest dla niego zbyt niewygodna z ziemi, to też niczym kot wskoczył z gracją na koło i po chwili już siedział na drewnianym boku, który utrzymywał przewożony towar na powierzchni powozu.
-Rurik pochodzi z krasnoludzkiego klanu Ironfist.- Nya od razu zauważyła nieścisłość w wypowiedzi niziołka. Krasnolud pierwszego dnia przedstawił się jako Rurik Dziesięć Bełtów. Formit chyba dostrzegł zastanawiającą się minę rozmówczyni i postanowił prędko wyjaśnić o co chodzi z nazwiskiem krasnoluda.
-Jego rodzina okryła się hańbą opuszczając Króla Bruneora, podczas próby odbicia Mithrilowej Hali. On, wraz z bratem jako jedyni przedstawiciele swego klanu udali się z setkami krasnoludów. Udało im się. Rurik zaprzyjaźnił się w Mithrilowej Hali z pewnym gnomem, który lubował się w tworzeniu zadziwiających wynalazków.- kontynuował malec.

-Jak widać, jeden z tych wynalazków niemal nie przysporzył mu wczoraj kłopotów.- mówił o nietypowej kuszy, z której korzystał Rurik. -Jest wyjątkiem w całej rodzinie. Wszyscy kuzyni i przodkowie preferowali topory i młoty, ewentualnie miecze, on zaś specjalizował się w strzelaniu z kuszy. Ma wyborny cel i sokole oko, a i refleks jego jest godny pozazdroszczenia.- wyjaśnił Formit. Nyarla tylko przytakiwała nie mogąc się doczekać, aż malec opowie o Gabrielu.
-Bruno od młodego był wychowywany wśród Uthgarskich barbarzyńców, w szczepie podniebnego kucyka. Niech jednak zabawna nazwa Cię nie zmyli. Ci wojownicy są niezwykle mężni i odważni. Jak widać to do niego odezwał się sam Uthgar i od tamtej pory odprawia modły do tego boga, za co patron pozwala mu korzystać z magii, obcej mi i tobie.- wyjaśnił. Nya wejrzała na Brunona i faktycznie wyglądał na dumnego wojownika, choć ciężka zbroja nie pasowała jej do wizerunku barbarzyńcy.

-A Gabriel? Gabriel to też skomplikowana historia. Nie wiem czy wiesz, ale on nie jest takim zwykłym elfem...- rzekł i zaklinaczka poczuła jak serce nieco mocniej jej zabiło. -To Avariel...- kolejne słowa niziołka mocno ją zszokowały. Dopiero teraz blizny na łopatkach, oraz nietypowy pseudonim nabrały sensu. Wszak avariele to wymierająca odmiana elfów, których natura obdarzyła niczym u aniołów pierzastymi skrzydłami. To też wyjaśniało niezwykłą gibkość Gabriela i same nietypowe imię.
-Kiedyś został zdradzony przez ludzi, którym pomógł. Tamci prawie go zabili i odrąbali jego skrzydła.- kontynuował i dla Nyi kolejne fakty stały się oczywiste. Zrozumiała, że dlatego nie pałał do niej zbytnią sympatią. Była człowiekiem. Reprezentowała rasę, która pozbawiła go godności i rodowodu. Rasy, która pozbawiła go możliwości latania.

Nyarla przełknęła ślinę a niziołek zmrużył oczy.
-Ma ciężki charakter, ale z czasem się przyzwyczaisz. Nie ufa żadnemu z nas, ale my ufamy jemu. Jest świetnym wojownikiem. Czasami myślę, że jest bardziej zwinny niż ja i Rurik razem wzięci.- kontynuował. -Możesz mu mówić Strzaskane Niebiosa. Ale nie pytaj o przeszłość. Może kiedyś sam Ci opowie. Choć wątpię. Znam się z nim kilka lat i nigdy nie wspomniał o wydarzeniach z przeszłości. Dobrze zna się z Oswaldem. To właśnie krasnolud pomógł mu, gdy był ciężko ranny. Opiekował się nim i dał dach nad głową. A gdy Gabriel ozdrowiał Oswald opłacił mu nauczyciela, który pokazał jak walczyć. Od tamtej pory Gabriel wiernie odpłaca się krasnoludowi za jego dobroć. To może dlatego tak bardzo ceni sobie towarzystwo krzepkiego ludu?- rzekł pytającym tonem, jakby sam to rozważał.
-Trudno to stwierdzić, ale Strzaskane Niebiosa jest starszy od nas wszystkich razem wziętych. Kiedyś wspominał, że ma ponad trzy wieki życia za sobą...- niziołek zamilknął, gdy wspomniany elf pojawił się nieopodal, wracając ze zwiadu. Nya zastanawiała się ile było prawdy w tym co opowiedział jej Formit.


Wieczory stawały się coraz dłuższe. Przypływ Lata zbliżał się nieubłaganie, co wróżyło udaną podróż. Kompani mogli być pewni, że na szlaku nie zastanie ich śnieg, ani obfity deszcz. Choć te drugi mógł spaść, to jednak sporadycznie i w niewielkich ilościach. Rozpalone ognisko dawało ciepło, choć tego wieczoru kompani nie czuli takiego chłodu jak poprzednio. Ogień przede wszystkim miał za zadanie odstraszyć drapieżniki. Gdy Nya siedziała przy palenisku patrząc jak Rurik piecze nabitego na stalowy drąg zająca, którego upolował niziołek, przyszedł Demon, wchodząc jej na nogi i zawijając się w kłębek, jak to miał w zwyczaju. Kobieta ukradkiem dostrzegła rozmawiającego Gabriela z Formitem. Nie słyszała wszystkiego, jednak do jej uszu dotarło kilka niepokojących słów. "Dwa trolle, błędne ogniki i smród śmierci", wystarczyły jej zupełnie by mieć świadomość, że na terenie Wiecznych Wrzosowisk będą musieli stale być czujni.

Niespodziewanie ciszę przy ognisku przerwał Bruno, który cały dzień przesiedział na wozie.
-Duchy przodków ostrzegają mnie. Duchy szepcą mi na ucho, że zepsuta kobieta może wyrządzić nam krzywdę. Mówią mi, że musimy mieć się na baczności.- odezwał się do ogółu spoglądając gdzieś w dal. Widząc zdziwioną minę Nyarli Rurik jedynie pokręcił głową by kobieta nie przejmowała się za bardzo słowami kapłana...
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 23-04-2010 o 16:45.
Nefarius jest offline