Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 16:44   #126
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Widząc, że George z wolna otwiera oczy uśmiechnąłem się do Holy i złapałem ją delikatnie za ramię
- Dobra robota Holy – wstałem z sykiem. Musiałem wstać choć ciało się buntowało.
Ponownie rozejrzałem się wokół
- Boże.... – szepnąłem widząc co się stało. Wszystko teraz było oczywiste. Podejrzewałem, że coś podobnego się może stać ale chyba sam do końca nie wierzyłem w to, że możemy wyrządzić krzywdę innym, bogu ducha winnym osobom. Widziałem ciało Wellmana, Tomas też chyba nie żył bo Cyrus nie dokończył go opatrywać i teraz stał nad nim ze spuszczoną głową. Idąc dalej wzrokiem zobaczyłem kolejne ciała, były daleko więc nie wiedziałem czy żyją jeszcze. To nie był nikt z nas...
To chyba ktoś z rezerwatu.... Boże – ponownie powołałem się na Boga. Tylko po co... jego nie było, był tylko ten koszmar i nowy ciężar bólu. Byliśmy tylko my, zwykli ludzie postawienia w niezwykłych, przerażających okolicznościach.
- Ta ruda suka zastrzeliła informatyka ! – przeniosłem zmęczony wzrok na wrzeszczącego Adlera, który stał obok Jenny
Nie teraz John... później to rozpatrzymy, teraz musimy pomóc i wyjaśnić to miejscowym – podniosłem kij baseballowy z ziemi i trzymając go w ręce uniosłem dłonie, tak by ci z naprzeciwka wiedzieli go dokładnie, by wiedzieli że nie mam wobec nich złych zamiarów. Kiedy miałem uczynić krok w ich kierunku nagle cisze przerwał dźwięk jaki mógł wydać telefon komórkowy. Nie opuszczając rąk spojrzałem na George’a, Holy by potem przenieść wzrok na Kubę. Telefon dzwonił chyba u niego.
To że telefon dzwonił było najnormalniejszą rzeczą jaka mogła być we współczesnym świecie, jednak w tych okolicznościach w jakich się znaleźliśmy powodował ciarki na plecach.
- Odbierz Kuba – powiedziałem po prostu – i módl się żeby to był zwykły telefon – ruszyłem kuśtykając w kierunku mieszkańców rezerwatu
- Nie mam złych zamiarów – starałem się ich przekonać na głos – ta tragedia to przez jakieś.... – nie dokończyłem przez co. Do dźwięku dzwonka komórki jakiej nie odebrał jeszcze Kuba dołączyły znane nam słowa w łacinie
Boże... i znowu ten Bóg, przestań Derek przestań Przechyliłem głowę by zobaczyć skąd one dochodzą. Wellman.... ciało Jacka choć martwe, poruszone jakąs mroczną siłą siedziało sztywno na ziemi
Oto nadchodzi on. Ten, który włada Światłem. Oczekujcie jego powrotu – bełkotał jakieś kolejne przesłanie.
Czyżby mówił o owcy, może ktoś inny, może to ogar – szybko przemknęło mi przez myśl. Niezależnie co by to było, miałem wrażenie, że dla nas skończy się tym samym. Śmiercią bądź cierpieniem dla ciała i duszy.
Gwałtownie zerwał się wiatr, wyciskając z oczu łzy, które często leciały i bez niego. Zrobiło się zimno, przeraźliwie zimno. Wiatr przenikający do samego szpiku kości, taki jaki można było poczuć podczas przechadzek jesienna porą nad morzem.
Pomiędzy drzewami zauważyłem światła latarek. Ktoś coś krzyczał, Padały jakieś imiona. Ciężko było słyszeć cokolwiek ponad szum wiatru. I wtedy zanim jeszcze usłyszałem ostrzegawczy głos studencika, którego ustami ponownie mówił Nathaniel, poczułem to coś....zbliżającą się obecność. Obecność czegoś przerażającego, tak jakby wszelkie koszmary mogły skumulować się i przybrać jakąś formę, Formę, która zbliżała się w naszym kierunku. Tak jakby sama śmierć była materialna i kroczyła by zebrać swoje żniwo.
Przez chwilę stałem jak sparaliżowany. To co strach potrafił robić z naszym ciałem było zdumiewające. Stałem...Przez chwilę…
- Kuba !! – wrzasnąłem opuszczając dłonie – zabierz stąd Georga i Holy i uciekajcie na Boga!!!
Ja nie wiem czy dam radę. Za dużo biegania na moją nogę – pomimo wszystko ruszyłem w parodii biegu, sunąc w kierunku świateł.
 
Sam_u_raju jest offline