Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2010, 18:27   #152
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Tupik wrócił do towarzyszy i zrelacjonował pospiesznie zastaną w komnacie, sytuację. Nie było na co czekać, należało działać. Plan kislevity wydawał się w miarę sensowny. Na nic innego nie mieli teraz czasu. Wycofywali się w kierunku pobojowiska, oświetlając sobie drogę zawiniętą w jakąś szmatę, latarnią. Przeszli przez antyczne, częściowo zalane pole walki i weszli w jeden z korytarzy. Przy rozwidleniu zatrzymali się i Liev przedstawił dalszy plan działania.

- Taktycznie myślisz, niczym generał von Tond. Jeno jemu taktyczne myślenie na nic się nie przydało, gdy utonął w jakiejś bezimiennej rzeczce, trafiony orkową szypą - stwierdził krasnolud i zaśmiał się. Potem poprawił rzemienie tarczy i pogładził żeleźce topora. - No Tupik, druhu. Przygotuj no te swoje bombeczki. Zabawimy się.

Weszli w odnogę, a Bazanov poszedł dalej, głównym korytarzem. Zatrzymał się po kilkunastu krokach, w całkowitych ciemnościach. Z pleców ściągnął łuk i na cięciwę założył strzałę. Czekał aż w korytarzu coś lub ktoś się pojawi. Miał nadzieję, że kultyści będą mieć jakieś źródło światła, inaczej będzie ciężko.

- Jak on to mówił? - spytał Caleb, gdy przykucnęli w ciemnościach i wilgoci korytarza, oczekując na rozwój wypadków. - Zagwizda i wtedy ruszymy do ataku. Byleby tylko ten piesek nie był zbyt wytresowany i nie zareagował na gwizdy. Jak się pojawią to ciskaj w nich, czym możesz. Potem chowaj się za mną. Ja uderzę na nich klasycznie, po krasnoludzku. Z okrzykiem dumy na ustach zaszarżuję na tą bestię. Wówczas jak byś mogł nieco sponiewierać ludzików, dobrze?

Więcej nie mogli rozmawiać, gdyż gdzieś z korytarzy niósł się odgłos chlupotania i niskie, basowe warczenie. Dźwięki przybliżały się z każdą chwilą. W końcu pojawiła się i poświata. Kultyści nieśli pochodnię, której migotliwe światło odbijało się w mokrych ścianach i wodzie stojącej na dnie korytarza. Zatrzymali się niemal dokładnie na rozwidleniu. Caleb i niziołek nie widzieli ich a dla Lva byli sylwetkami na tle płonącej żagwi. Podniósł łuk do strzału i naciągnął cięciwę. Łęczysko skrzypnęło cicho. Bestia stojąca dotąd w bezruchu i uważnie węsząca, zaryczała i skoczyła w kierunku, z którego usłyszała dziwny odgłos. Jej oczy płonęły czerwienią w ciemności. Dwa pędzące na spotkanie kislevity punkciki. Obaj mężczyźni otrząsnęli się po nagłym wybuchu ogara i szybko ruszyli za nim. Jeden z nich dzierżył w ręku pałkę, drugi trzymał miecz.
 
xeper jest offline