Jedli i chlali. Znaczy oni chlali, ona jadła. Nie lubiła pić, wołała być trzeźwa, zwłaszcza w gronie takich dżentelmenów. Nie była na diecie, nigdy, miała zabójczy metabolizm. Jadła więc ciesząc się że nie musi walczyć o żarcie bo większość wołała piwo. Potem pojawiło się coś z lutnią i blond [fuj!] włosami. Lutnia, fuj, muzyka, pewnie jakiś krewny elfów. Lutnąć to mu mogła w ryło. Podenerwowana drowka starała się skupić na jedzeniu i ignorować ‘bawiące się’ otoczenie. Ogólnie ubawiła się tyle co na pewnej imprezie integracyjnej w pomdmroku, na którą zaprosiły ją dwarfy...
YouTube - Broadcast Yourself.
Nie trzeba chyba wspominać że drowy musiały na tej imprezie zaspokoić swoją żądze frajdy i zabawy w inny sposób niż poprzez taniec w dwarfich rytmach i ciemnoskórzy długousi byli jedynymi, którzy opuścili lokal żywcem... Kiedy zauważyła że reptylion był tak zalany, że pomylił Flafi z beczką i obmacywał ową beczkę, postanowiła udać się na spoczynek zanim reptylion spróbuje czegoś jeszcze.
Sprawdziła ekwipunek, zabezpieczyła drzwi, standardowo zasunęła szczelnie zasłony, żeby durne słońce nie zbudziło jej o świecie i zwaliła się na wyro. Wyro bez związanego i zakneblowanego drowa, kto to widział?! Taki skandal. Napisze do wszystkich świętych, żeby tej budzie sanepid ze dwie gwiazdki skasował. W środku nocy coś ją zbudziło.
- Widziałam oooooorłaaaa cień!!!.... – zawyła gdzieś w kącie rozpromieniona Flafi.
- Stul papę albo jutro będziesz moim śniadaniem – wymamrotała nieprzytomnie drowka.
Lubiła spać. Nie lubiła kiedy ktoś ją budził.
* * *
Wyruszyli. Podziękowała orkowi za wszystko co im dostarczył.
- Może-sz na nas liczyć – zasalutowała na pożegnanie.
Szczerze mówiąc myślała tylko o tym, by wyczaić gdzieś w krzakach jakiegoś drowa i cichaczem urwać się z tego cyrku, spieniężyć resztę nagrody i ustawić się gdzieś w cichym kącie [z drowem eer znaczy ustawić w sensie dobrobyt w życiu] i wrócić do pomroku gdzie nie będzie musiała wydawać miliardów złota na Dermosan. Spojrzała na swoje ramię. Żyłeczka.
- Ku`sssssch`va – syknęła.
A mamusia mówiła ze depilacja laserem to zły pomysł.
Wyruszyli szczęśliwie. Znaczy prawie, gdyż druga drowa postanowiła wziąć urlop chwilowo. W sumie szczęśliwie. Więcej drowów z krzaków dla niej. Znając szczęście jednak, jedyne co znajdą po drodze w krzakach to ork z problemami trawiennymi. Ale pomarzyć Lolth nie zabrania.
Daleko nie ujechali. Zaczepił ich jeden z tych pa-troli. Tych nie trolich patroli. Keeshe chciała powiedzieć to i owo ale zielony pan przemówił najpierw. Świetnie. Teraz zabrzmiało to jak obraza tych pa-trolowych półgłówków er znaczy jak obraza inteligencji stróżów prawa. Chyba że...
- Alkohol? Nie, on tak śmierdzi po prostu – Keeshe zatkała z odrazą nos. – Kąpał się co prawda miesiąc temu ale jakimś podejrzanym mydłem, chyba elfickiej roboty, jakoś Domestos, czy WCKaczka... Taka nowość na rynku...
Zielony mówił dalej.
- ...Tera jedna odpoczywa, a na drugiej jednej jeździ przypalona elfowa tancerka hula. –
Keeshe uniosła jedną brew. Co jeździ...?
- E! Niunia!
Co jeździ?!?!?!?!?
Zgrzytniecie zębami oznaczało że Keeshe będzie potrzebować nowej plomby. Albo całej protezy. Qrwiki w oczach drowki zapłonęły żądzą mordu. Ohohoho. Synku, zostało ci... godzin życia... znaczy jak długo wytrzymasz nie śpiąc...? Nie, tak tylko pytam... Nie jesteś zmęczony?...
- Cho no podylać deczko dla naszych oficjerów.
Podylać...?!
- Może lepiej zaprezentujemy panom jak z armaty cię wystrzeliwujemy?! Taki debiut hardkor bez durszlaka na łbie... – syknęła przez zaciśnięte zęby do zielonego, by oficerowie nie usłyszeli, po czym wyszczerzyła się w pięknym sexownym uśmiechu do ‘oficjerów’.
Zarumieniona nieśmiało jak dziewica na widok samca w kajdankach, zerknęła porozumiewawczo na sierżanta i resztę. W panice pochowała szybko swoją broń po zakamarkach wozu i broi. „Bo ten bicz to na lwy i tygrysy z którymi występujemy panie władzo!”. Zeskoczyła chyżo z wozu. Myśl. Taniec. Jak kurde te durne elfy to robią?! E, łatwizna. Z drowią zbroją, pokazującą krojem to i owo nie będzie trudno. Dużo kręcić tyłkiem i tyle. Chód już miała jak modelka, dla jej długich nóg i ponętnych ud mężczyźni mogliby się pozabijać [lepiej niech zaczną bo planu awaryjnego nie ma...] Może chociaż ktoś będzie współpracował? Z tą myślą, rumiana, niewinna, z dumnie wypiętą piersią [khym!] odwaliła odważny taniec którego nauczyła się na wymianie z uniwersytetem Wiśniowej Ściółki od jednej jednookiej i jednonogiej elfki, śpiewając swoim słowiczym głosikiem radosną piosnkę do tańca w języku drowim [nikt się nie skapnie że to po drowiemu:
Chodźcie dziś na wojnę z nami!
Elfy zamknąć za kratkami!
Z elfich mózgów zrobić ciasto!
My Wam Rozwalimy Miasto!!!
Cała puszcza już się pali!
Cały zamek już się wali!
Rozszarpiemy na atomy!
Podpalimy wasze domy!!!]
[media]http://www.youtube.com/watch?v=xC-p53nBmW8[/media]
Dlaczego to zrobiła? Ano dlatego że wyobraziła sobie wersję w której ten Uthgor [świętej pamięci niebawem] nie przestaje gadać i wymienia dalej... Widziała już katastrofę – widziała Pana Sierżanta w roli solisty, tę drugą drowkę z gitarą w łapkach [na bank zaraz powróci] i zielonych panów przy strunach i perkusji... Bój się Lolth, bój się Astarotha!!!
YouTube - Broadcast Yourself.