Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2010, 01:44   #128
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Nerwy na tajemniczego łowcę z głębi piekieł, urosły tak bardzo, że ledwo je opamiętał. W myślach mieszał go tak z błotem, że napisanie tego wszystkiego było by niewykonalne.
Był przygotowany na śmierć jak tylko poznał swoich wrogów w dzień wypadku.
Był przygotowany że ktoś zginie w jego pobliżu.
Ale nie spodziewał się że zginie mu ktoś dosłownie na rękach i to po części z jego winy. Mógł przecież nie rozdawać broni, tylko po prostu uciekać z powrotem w góry. Mógł dać sobie na wstrzymanie z rozpoczęciem kanonady.
Był tępym trepem i nie dawało się tego ukryć.
Zamknął otwarte powieki Thomasa, które w godzinach śmierci świdrowały go.
- Spoczywaj w pokoju bracie. - powiedział tylko, gdy z zadumy wyrwało go coś nowego. Zimny, wręcz lodowaty wiatr.
- Veni! Vasto! Ruptum! Fectum! Victum! Candusus Dominus! Diabolis! Cantates! Oto nadchodzi on. Ten, który Włada Światłem. Oczekujcie jego powrotu. - powiedział trup zastrzelonego Jacka.
Bezbronny trup byłby świetny na rozładowanie emocji.
Cyrus z gniewem w oczach podszedł do inkantującego trupa. Zdzielił go z całych sił swoim ciężkim, wojskowym obuwiem. Starał mu się rozdeptać twarz, aby przestał złorzeczyć. Jakby to mogło cokolwiek zmienić. Ale chłód nie ustępował.
W ten odezwał się telefon Kuby, który jakiś czas temu oddał mu pistolet. Wydało mu się to śmieszne, ale wezbrany gniew nie pozwolił mu się zaśmiać.
Młody odebrał. Dzwonił do niego tatuś. On sam wyłączył telefon, aby nie tracić baterii. Może jak go włączy, znajdzie w skrzynce kilka sms'ów od znajomych o treści "Dlaczego jeszcze Cię nie ma? Browar się chłodzi czekamy!" i kilku nieudanych połączeń od rodziców.
Niestety Młody szybko stracił zasięg i nie przekazał ojcu, żadnych kluczowych informacji. Wie tylko że autobus miał wypadek, co po takim spóźnieniu było i tak do przewidzenia.
Gdy Parker kończył katować Jacka, a raczej to co z niego zostało, krzyknął Studenciak.
- Uciekajcie! Biegnijcie w stronę świateł! Do ludzi!
Cyrus nie zastanawiając się długo ruszył wzdłuż ścieżki, mając nadzieję że spotka tego Indiańca, który jeszcze przeżył ostrzał. Słyszał jęki.
Po drodze podniósł latarkę jaką niósł Thomas i jego sztucer. Szybko też przetrzepał mu kieszenie, gdzie znalazł kilka łódek z dodatkową amunicją. Przewiesił sobie karabin przez plecy i ruszył po poszczelonego chłopaka, czy też mężczyznę. Znalazł go bez trudu na granicy wyczerpania.
Zarzucił go sobie na plecy i ruszył w kierunku świateł, które przebijały się przez drzewa.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline