Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2010, 13:57   #297
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Nim zdążył zareagować na nagły powiew lodowatego wiatru usłyszał za plecami „Do broni!”. Odwrócił się instynktownie dobywając oręża. Jego serce gwałtownie przyspieszyło, coś cholernie oślizgłego łaziło mu po trzewiach… zagrożenie pojawiło się w głębi osady, ale nie mogło się ono równać z tym dziwnym uczuciem… jakie było poza nią.

Spojrzał szybko na pozostałych wartowników stojących na palisadzie, oni też byli niespokojni, a raczej… wystraszeni. Bronthion nie wiedział co zrobić, coś mówiło mu, że to właśnie tutaj przyjdzie coś strasznego. Czuł jakby byli obserwowani, a to co działo się teraz było pułapką, jakby miało odwrócić uwagę ich wszystkich… „Co robić…

Zamiast się ruszyć stał jak kołek nie mogąc się ruszyć z niezdecydowania. Zacisnął mocno dłonie na rękojeściach swoich broni. Ponownie poczuł lodowaty wiatr, usłyszał głuchy świst gdzieś w oddali. Był cholernie podenerwowany, ale przybrał na chwilę pewną postawę i dźwięcznym głosem powiedział do obecnych strażników.

- Będę w pobliżu, zostańcie tu. Jakby coś się działo… krzyczcie, dajcie nam znać. Krzyczcie jakby was goniła sama śmierć, krzyczcie byśmy mogli przybyć z pomocą –zrobił dłuższą pauzę- przeżyjcie.

Kończąc zdanie zeskoczył z palisady iście po zwierzęcemu, wylądował miękko i udał się w stronę zagrożenia. Mimo wszystko oglądał się za siebie, nie tracił czujności. Skradał się w mroku, na razie chciał jedynie przyjrzeć się nowym wrogom.

Obejrzał się po raz ostatni z niepokojem i ruszył dalej. Klinga sztyletu była tak przyjemnie chłodna… przypomniał sobie o lekkiej kuszy, którą „przygarnął” po bitwie na statku. Odkąd zostawił ją w pokoju w dniu, w którym przybył na wyspę nie miał jej w ręku ani razu. Nie zapomni o niej jednak kiedy będą wyruszać na wyprawę. Teraz jednak czekają ważniejsze sprawy, trzeba przeżyć.

W mroku widział doskonale… stapiał się z cieniem, bezszelestnie zbliżył się do miejsca, z którego dobiegał hałas. Otworzył szerzej oczy kiedy dostrzegł gorejące w mroku ślepia.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 24-04-2010 o 14:40.
Bronthion jest offline