Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2010, 22:07   #526
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Czwartek, 18.X.2007, nocny patrol

Małą detektyw dokonała wszystkich kalkulacji na linii ścierających się współczynników lenistwa nakazujących nie prowadzenie i strach przed nadmiernym stresem związanym z powierzaniem własnego pojazdu tak niestabilnemu czynnikowi.

- Ja prowadzę, ty strzelasz. Przez okno. Otwarte. -

Postarała się postawić sprawę jasno.

- Następny zestaw pytań? -

-Ok. Jak się do ciebie mam zwracać?- odparł niezrażony tą obcesowością chłopak.

- Wystarczy Amy. - Wątpiła by biedak nie był zawczasu uświadomiony cóż to za epicentrum nieszczęść i chaosu było mu dane niańczyć, ale jeśli nalegał mogła grać w tę jego grę.

-Taaa... coś o tobie słyszałem. Spoko i tak w to nie wierzę.- rzekł w odpowiedzi J. i otworzył drzwi, od strony pasażera.- Tooo.. ruszamy?

Ha. Miała rację. W końcu najbardziej zaprzeczają ci, którzy na swym kosmatym sumieniu nagrabili już co nieco. Cóż zwariowała by, gdyby przejmowała się opinią kogokolwiek na tym wydziale. Choć dobrze było od razu wiedzieć z jak antagonistycznymi typami miało się do czynienia. Jednak patrol trzeba było odbębnić.
Dopaliwszy żuczkowaty pojazd ruszyła z swym nowo poznanym pasażerem w wir meandrów nocnego miasta.

- A więc... jakiej muzyki słuchasz?- rzucił od niechcenia J., spoglądając przez okno na nocne życie miasta.

Gdyby nie koncentracja nad prowadzeniem słysząc to pytanie Amanda przewróciła by oczami. Cóż należało tego oczekiwać po osobie która pewnie też dostała detektywa: przesłuchanie. Ciekawe którym z kolei będzie niespodziewane pytanie "no to jakiego koloru masz macki?".
- A jak byś typował? Wy gliniarze znacie się na analizowaniu ludzi. W końcu czeka nas ładne kilka godzin w tym akwarium, więc szkoda było by wszystkie dostępne tematy wypstrykać w kwadrans. -

J. spojrzał na nią zdziwiony, po czym na jego ustach pojawił się tłumiony uśmiech, który po chwili zmienił się głośny śmiech. Po czym, gdy się uspokoił, dodał.
- Nie sądziłem, że tak poważnie podchodzisz do tego patrolu. Wiesz, trochę za nerwowo. Chillout Amy, bo cię nerwy spalą.
Splótł palce razem dodając.- Te... no... dedukcja to u mnie nie jest mocna strona. Ale niech ci będzie. Niech pomyślę...Tokio hotel lub... Bananarama?


No cóż. I oto nadszedł najlepszy moment dla rączej staruszki lub kota samobójcy by stanąć na drodze sunącego pojazdu gdyż ślepka prowadzącej niewiasty miast na drogę wlepione były w pasażera w wyrażając całą serie emocjonalnie różno barwionych w tle morderczych intencji.
- Zimno. -
Wróciła do obserwacji szlaku. Przynajmniej kącikiem oka.


- Jakaś podpowiedź?- spytał J. nie zdając sobie z wrogich intencji Amy. Po czym dodał.- Daj spokój. Nie jestem telepatą, by od tak wszystko wiedzieć.

- Próżno szukać tego na MTV. -

-Motörhead, Judas Priest, Halford?- J. zaczął wymieniać zespoły jeden po drugim.

- Rob Halford. Proszę, proszę. Widzę, że przynajmniej wiedza encyklopedyczna obecna. -
Pochwaliła "MakCzikena".
- Cieplej. -


-Blaze Bayley?Diamond Head? Iron maiden?- dopytywał się J. uśmiechając wesoło, słysząc pochwały.

- No prawie. No dobra powiem ci ale masz tego do akt nie wciągać. -

Cóż każdy miewa chwile słabości odsłaniające jego achillesowe pięty. Gorzej gdy Achilles bywa stonoga.

- Sisters of Mercy, My dying bride, Skycamefalling, Damnation AD, Hopesfall i takie tam... -

-Ja tam wolę AC/DC, Skorpionsów, stare kawałki Metallicy. Ale Sisters of Mercy też lubię. Masz tu swoje kawałki w aucie? Bo jak mam AC/DC.- po tych słowach wyciągnął z kurtki, płytę kompaktową, które wiele w swym życiu musiała przejść. Uśmiechnął się do Amy.- No to jak, skusisz się?
Po tych słowach wskazał na CDplayer zamontowany w miejscu na radio.


- Ciężkawe. Ale niech będzie, tylko nie odgradzaj nas tak całkiem ścianą dźwięku od świata zewnętrznego. -

Nie miała nic przeciwko. Ot należało jedynie kontrolować prędkościomierz. Inwazyjna rytmiczność hard-rocka zawsze niebezpiecznie rozpędzała samochód.


-Spoko, puścimy cichutko.- odparł J. i dodał.- Takie patrole zwykle są spokojne. Wiesz... zwykle futrzaki trzymają się z dala. I zazwyczaj wezwania są lipne.
Puścił muzykę na przyzwoitym poziomie, rozsiadł się wygodnie.- Pojeździmy po mieście i pozwiedzamy na koszt podatnika. Posiłek o północy, też nam opłacają.

To była pozytywna wiadomość, jednak z drugiej strony wspomnienie o posiłku o dwudziestej oznaczało, że przez następne cztery godziny będą ją katować myśli o pożywianiu się na cudzy rachunek.

- Oby wszystkie wezwania były lipne, lub nie były wcale, nie jestem w nastroju na użeranie się z jakimiś freakowymi aberracjami. -

-Ja też!- zawtórował głośno J., uśmiechnął się do Amy i dodał.- Nie chce mi się ganiać po śmietnikach, za dorosłymi faciami w futrze i z zębami jak u Burka.

Cóż ganianie po śmietnikach było prawie tak interesujące jak wycieczki do kanałowych trzewi miasta, ale jako, że pielgrzymkę na dół Amanda już odbyła łaszenie się na tak lokalne atrakcje jak byle śmietnik było mocno nie na miejscu.
Do tego była na siebie zła. W końcu mogła przewidzieć,
że nie dane im będzie zużywać jedynie benzynkę i kręcić kółeczka po wyznaczonym rewirze. Odbieranie wezwań. Któż mógł przypuszczać, że wredna radiostacja nabędzie potencjał nocnego aparatu opresji. Obiecała sobie pozbawić elektroniczne paskudztwo kilku opcji na okoliczność kolejnego nocnego przydziału.

- Wymyśliłeś nam jakiś nieskomplikowany zygzak przez naszą piaskownicę? -

-Nie...ale wiesz. - rzekł J. przybliżając swoją twarz do ucha Amy, jakby miał się jej zwierzyć z wielkiej tajemnicy.- Największa histeria związana z nocnymi bestiami już za nami. Teraz terroryści są na topie, więc większość staruszek na widok cieni nie będzie popadać w panikę. \
Odsunął się od dziewczyny i uniósłszy kciuk do góry rzekł.-Zobaczysz, będzie spoko.
Po czym dodał.- To na jakie żarcie masz ochotę. McDonalds, Pizza hut ?

Zamknięta przestrzeń pojazdu, pasy, oraz koncentrowanie się na drodze nieco utrudniały ucieczkę przed naruszaniem jej prywatnej przestrzeni. Jednak ostateczny temat pozwalał mieć nadzieję na nie zredukowanie całej rozmowy do freaków.
- Donald. Na pizze trzeba by czekać za długo. -


-Ok... ponoć mają tam nowy zestaw. McWieśniak czy jakoś tak.- rzekł w odpowiedzi J. i spojrzał na dziewczynę dodając.- Założymy się, kto więcej zje?

I tu ją zaskoczył pozostawiając w niepewności. Wcale nie chodziło o strach przed przegraną, ale o sam odbiór jej możliwości przez nowo poznanego. Wszak zwykle takie konkury odbywały się w zadymionych mordowniach z widzami w stanie pozwalającym na wciskanie prawie-prawd.
- No możemy spróbować, może nas Rock za rachunek nie zabije. Tylko jak się obfutrujesz to trzeba cię będzie z powrotem do samochodu wtaczać. -

-Spoko... jem na własne ryzyko, jak każdy. - mruknął J. po czym dodał. - A ty mi nie wspominaj o kaloriach i o tym ile utyjesz po tym posiłku. Zresztą pewnie i tak je zbijesz na porannym joggingu. Nagrodą niech będzie...hmmm...przegrany robi za tłumacza babciom, że ten cień który widziały, to na pewno nie jest nocna bestia. Co ty na to?

Warunek był w zasadzie nie do zaakceptowania bo cały wic w tych konkursach polegał na przegraniu z czołówką by po chwilowym współczującym zainteresowaniu tłumu dać się przyćmić finiszującym gwiazdą pojedynku. Tu nie miało być zagłuszającej wszystko widowni pełnej magicznie wpływających na ostrość wspomnień procentów. Nie było też czołówki której można by ustąpić. Jeden na jeden przy pełnej świadomości walczących. Zawsze jednak można było ugrać coś pomiędzy.

- Stoi. Ale skoro ja prowadzę to ty dogadzasz babciom do północnego pojedynku. -

Cóż oby mogli do nocnej przekąski usiąść nie napotkawszy żadnej leciwej niewiasty.
 
carn jest offline