Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 01:30   #130
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
George miał wrażenie jakby zapadał się w miękki piasek. Promienie słońca igrały na jego twarzy. Ciepło promieniowało od mostka po całym ciele. Ból, niczym paląca zgaga, rozchodził się falami po wszystkich, prawie wszystkich kończynach.
Miał pod przymkniętymi powiekami obraz siebie leżącego na rozgrzanej oceanicznej plaży, wesołe krzyki bawiących się dzieciaków dochodziły do jego uszu.

Minęły całe wieki od momentu kiedy kiedy przekroczył tę ledwo zauważalną granicę pomiędzy bólem który go zabijał a tym, który już tylko informował go że żyję i nie jest w najlepszym stanie.
Przeżyłeś staruszku-pomyślał
Co się tutaj dzieje -Dudniący głos wyrwał go do rzeczywistości. Na jego twarzy pojawił się grymas cierpienia podobny do tego jaki miewają na prawdę skacowani ludzie kiedy usłyszą najmniejszy szmer.
Otworzył lekko oczy.
Niewiele widział i po prawdzie niewiele pamiętał. Nie bardzo orientował się gdzie jest i właściwie kim są ludzie, których głosy do niego dochodziły.
Nad nim klęczała dziewczyna, jej twarz wyrażała troskę i cierpienie. Trzymała w ręku jego tabletki. To, że miał zawał nietrudno mu było sobie przypomnieć. To dlaczego leży na zmarzniętej ziemi a nie w szpitalu zajęło mu jakąś chwilkę. Dziewczyna o imieniu... Holy, powoli wracały wspomnienia, wstała i ruszyła gdzieś poza obręb obszaru, który był z tej perspektywy w stanie zobaczyć.
Podniósł lekko głowę, obrócił w jej stronę i wyszeptał.
Dziękuję Holy -głowa ciężko opadła z powrotem.
Ten mały gest, przez nikogo niezauważony był wszystkim na co mógł sobie w tej chwili pozwolić. Powrócił do wizji plaży sprzed chwili.

Niebo nad oceanem pociemniało. Burzowe chmury nadciągały w zastraszającym tempie.
Nie, dlaczego, jak? -mówił sam do siebie.
Przed oczami pojawiły mu się twarze, nie miał na to wpływu, mimowolny kalejdoskop gęb, które znał lepiej lub gorzej albo takich, których nigdy nie widział na oczy.
Obraz zatrzymał się na twarzy dziewczyny.
Przerażający wrzask dotarł do jego uszu.
- Pomóż mi! Jak ja umrę, wy również! Pomóż!
Zimny pot spłynął mu po karku. Wyglądał na kogoś kto wybudził się ze straszliwego koszmaru. Oczy niemiłosiernie wytrzeszczone, usiadł niewiarygodnie szybko zważając na jego stan, i nerwowo mrugał.
Usta otwarte gotowe wypowiedzieć coś czego nie dało się opowiedzieć.

Kuba -powiedział mimowolnie, po tym jak usłyszał za plecami dźwięki melodyjki i obrócił się w kierunku chłopaka, któremu dzwonił telefon. Wszyscy zamarli oczekując nie wiadomo czego. Absurdalność całej sytuacji polegała na tym, że zdążyli się już oswoić z myślą o gadających trupach, psie wielkości niedźwiedzia czy demonach ukrytych w krzakach, ale dźwięk telefonu wprawił wszystkich włącznie z Georgem w osłupienie.
Kuba odebrał, ale zbyt szybko zerwało połączenie, aby przekazać wystarczająco wiele.

George próbował ocenić sytuację, rozglądał się uważnie, kiedy Jack rozpoczął swoja opętańczą przemowę. Rozpętało się na nowo. Lodowaty podmuch zmroził wszystkich a słowa studencika nie dawały czasu do namysłu. Na przykład Georgeowi, jak do cholery ma uciekać kiedy jego lewa noga nie funkcjonuje. Był bezradny jak dziecko. I dziecko właśnie ratowało mu w tej chwili życie. No może nie dziecko, tylko młodzieniec o trochę przydługich włosach, który pakował go sobie na ramię i nieważając na własne wyczerpanie targał go gdzieś nieznanym kierunku.
Mój boże zaraz zabraknie mu tchu i przeze mnie polegniemy obaj. Pomyślał wisząc głową w dół.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!

Ostatnio edytowane przez Hesus : 25-04-2010 o 01:35.
Hesus jest offline