Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 12:00   #92
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-No! Odliczaj psi fiucie! Zara ci kurwa rysopis zmienimy!- burknął Walter. Był uparty. Uparty i głupi. Jedną z kilku rzeczy, których nie znosił, to jak ktoś miał rację i nad nim triumfował. Wolał nałapać po łbie niż dać jakiemuś skurwielowi powiedzieć ostatnie słowo. Prędzej by zmienił gorzałę na mleko. Miał tę dziwną świadomość, że to może być początek końca. Trudno mu było przyznać dlaczego, ale cieszył się, że tak wyszło. Może i nie zdechnie za kamratów i przyjaciół, bo tak na prawdę nikogo nie znał z tej grupki, która dzieliła teraz jego niedolę. Czuł jednak w duchu, że jego życie było jednym, wielkim, nic nie wartym gównem. Nic nie osiągnął i wiedział, że to się nie zmieni. Miał wiele planów na przyszłość, ale żaden z nich nie miał prawa wypalić. Chyba, że pomógłby mu w tym Stary Profesorek. Cóż jednak z tego mogło wyniknąć, gdyby nie stał do końca po jego stronie? Nic. Miał dwie drogi i tylko jeden słuszny wybór. Uciekać i pozostać szczurem w szynku jakiegoś gamonia, lub stanąć do walki i zrobić pierwszy, poważny krok na nowej drodze życia.

Walter sapał ciężko, ale adrenalina coraz mocniej w nim buzowała. Nawet nie czuł bólu, złamanego nosa. Ręce lekko mu drżały, jak zawsze, gdy szykował się do bitki. Zakrzywione, ząbkowane ostrze noża lekko odbijało światło nielicznych latarni. Brodaty przemytnik zrobił kilka kroków i stanął obok młotodzierżcy, potężnego człeka, który wcześniej w gospodzie walczył kiścieniem. Był od niego dwa razy niższy. Ba! Może nawet trzy, ale buzująca w nich złość, agresja i nienawiść z pewnością osiągnęły podobny poziom. Grzeczny miał przewagę fizyczną. Walter nie miał nic do stracenia. Był gotowy do walki, którą mogła wygrać tylko jedna strona. Khazad obawiał się, że tą stroną będzie liczniejsza od nich grupa, ale on zawsze żył chwilą. Nie planował i nie kombinował w tej chwili. Na jego pobliźnionej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech triumfu? Tak triumfu. Nie wiedzieć dlaczego, brodacz emanował pewnością siebie.

Może wierzył w swe umiejętności? Może miał na uwadze, że szczęście zawsze mu dopisywało. Może myślał, że wraz z Grzecznym ustanowią duet nie do pokonania? Kto wie. Po prostu uśmiechał się i był gotowy do walki. Walki na śmierć i życie.
-Trzy...- zakończył liczenie, za przywódcę złowrogiej bandy.
 
Nefarius jest offline