Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 12:32   #29
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Walka to Chaos. Chaos ucieczki, gdy ludzie tracąc zupełnie zdolność logicznego myślenia rzucają się w absolutnie wszystkie strony, najczęściej ku swoim domom, gdzie upatrują złudnego bezpieczeństwa. I niektórzy z nich giną, przebiegając tuż obok czarnych, którzy robią wszystko, by bronić swojej siostry. Cena za to nie jest ważna. Chaos walki, gdy miecze ścierają się ze sobą ze zgrzytem i metalicznymi stukami jeszcze głośniejszymi nawet niż wrzask przerażonych, bezwolnych kobiet, bezwolnych ludzi, którzy w kilka chwil znajdują się już za daleko, by słyszeć ich przez szum adrenaliny atakujący uszy tych, którzy nie stchórzyli. Chaos nieznanego, chaos magii, która wraz z rykiem płomieni wydobywała się z palców wiedźmy, wraz z krzykiem Źdźbucha, którego ogień uderzył z potężną siłą i rzucił na ziemię, podpalając. Teraz tarzał się i krzyczał, próbując ugasić nienaturalne płomienie. Nie miał mu kto pomóc.

Arina prawie nie zatrzymywała się przy jednym z braci, który stanął jej na drodze. Zatańczyła i delikatnym cięciem wytrąciła go z równowagi i powaliła na ziemię z rozciętym udem. Wyraźnie nie był przygotowany na taki atak! Teraz już nic nie blokowało jej dostępu do wiedźmy, prócz oczywiście... samej wiedźmy. Ta nie mogła nie dostrzec wiedźminki, chociaż skupiona na Źdźbuchu, zareagowała zbyt późno, gdy już miecz rozcinał jej miękkie, niczym nie chronione ciało. Orla już chciała krzyknąć z satysfakcji i tryumfu, widząc krew tryskającą z przeciętej tętnicy, ale Eliza była silniejsza, niż można się było spodziewać. Potężna moc, którą uderzyła Arinę, posłała wiedźminkę wiele metrów w tył. Ciało z ogromną prędkością łupnęło w ścianę ratusza, a przynajmniej ze dwa żebra pękły cicho, ale odczuwalnie dla Orlej. Która chwilę potem straciła na chwilę przytomność.

Gdy się ocknęła, ostatni z braci właśnie padał po ciosami zakrwawionego Marka. Zwycięstwo jednak okupione zostało strasznymi stratami. Sama Arina czuła się okropnie potłuczona, a niedawno zaleczona rana na biodrze otworzyła się. Żebra paliły żywym ogniem. Ale bez problemu zdiagnozowała swój stan jako niegroźny dla życia i nawet podniosła się z trudem, każdy krok stawiając z bólem. Nikt nie przetrwał tej batalii bez ran, a na własnych nogach, prócz Marka, stał tylko jeden z ludzi Źdźbucha, tamujący właśnie krew z rozciętego ramienia. Dziesiętnik i drugi z jego ludzi byli martwi, podobnie jak uczeń Sly Foxa, leżący we własnej krwi z paskudną raną przez całą twarz. Olaf żył, chociaż ranny, siedząc teraz przy podejście, z którego miał zamiar wygłaszać wyrok. Żył również łowca czarownic, cięty kilka razy i z trudem dychający gdzieś w błocie. Obok niego leżały trupy dwóch z czarnych. Powoli zbierali się już ludzie, przybiegł medykus, najpierw rzucając się ku wójtowi. Ale spostrzegawcza wiedźminka zauważyła coś innego. Z rozchłestanej koszuli ucznia łowcy, wysunął się ciężki amulet, dokładnie taki, jaki wcześniej widziała na piersi Wyrwichwasta. Dowód był oczywisty, ale Sly Fox nie wydawał się poruszony.
- Dziwkarz to był i pijak, awanturnik i drań! Przysługę żeśmy uczynili dla Vixen, nie jedną zresztą! Ty zabijasz potwory i ja zabijam potwory, wiedźminko. Tylko wyglądem się trochę różnią.
Patrzył bez strachu, pewnym siebie wzrokiem. Ale z ziemi, z której ciężko byłoby mu się samemu podnieść. A bez pomocy najpewniej i by się wykrwawił za jakiś czas. Mark mimo wszystko i tak nie był przekonany, by choćby kiwnąć palcem.
- Znam ja takich skurwysynów jak ty. Rozpleniliście się po świecie ostatnimi czasy, co? Skąd masz sztylet?
- Trupowi już nie był potrzebny, tchórzu. To widać w twoich oczach, żeś tchórz, najemniku. Pewnie poprzedniego pracodawcę zostawiłeś, gdy tylko jakieś zagrożenie się pojawiło!

Mark warknął i sięgał już po miecz, ale zachwiał się na rannej nodze i jęknąwszy oparł się o Arinę.
 
Sekal jest offline