Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 14:34   #30
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany

Uważnie przysłuchiwała się opowieści niziołka. Była wdzięczna, że w zamian za nieco informacji o niej samej, odwdzięczył się jej krótkim opisem całego towarzystwa. Poczuła się wśród nich nieco pewniej, przekonana, że rzeczywiście może im ufać. Dobrze było dowiedzieć się czegoś o kompanach; wiedzieć, że nie pierwszy raz podróżują razem. Rurik był niezwykle honorowym przedstawicielem swego ludu, a zamiłowanie do walki dystansowej niezmiernie jej imponowało. Podobnie Bruno miał w sobie coś, co nie wskazywało na jego pochodzenie. O barbarzyńcach nasłuchała się wiele, choć nieczęsto jakichś spotykała. Budzili w niej raczej niepokój, podczas, gdy kapłan wydawał się być bardzo uprzejmym i ciepłym człowiekiem. Doceniła gest Kayla. Nie mogła się jednak doczekać, aż Formit powie jej coś o Gabrielu. Choć gdyby nie powiedział ani słowa i tylko machnąłby ręką, nie zdziwiłaby się.

Gdy Kayl zaczął mówić o wojowniku, Nyarla poczuła jak jej serce najpierw zamarło, pełne oczekiwania, a potem uderzyło mocniej. Słowa niziołka wyjaśniły bardzo dużo i wiele zachowań i sytuacji połączyły w całość. Dziewczyna była w szoku, a jednocześnie poczuła okropny żal; smutek ściskający serce i wkradający się w najgłębsze zakamarki duszy.
~ Już nigdy nie wzbije się w przestworza... - pomyślała, zerkając w niebo.
Słuchając o Strzaskanych Niebiosach nie mogła złapać tchu, a może tylko tak jej się wydawało. Zapiekły ją oczy. Starała się wyobrazić sobie jak to jest... Latać, być wolnym i nagle stracić skrzydła. Próbować wzbić się do lotu, ale nie móc. Zapragnąć poczuć łapany w skrzydła wiatr i poruszać nimi. Skrzydłami, których już nie ma. Ledwie udało jej się dotrwać do końca opowieści, bez okazywania emocji, które nią owładnęły. Gdy Gabriel pojawił się w obozowisku, Formit zamilkł, a Nya tylko uśmiechnęła się blado w podzięce za rozmowę. Wstała i ruszyła ku ścieżce, którą tu dotarli, a Demon podreptał za nią.

Wiedziała, że do Wrzosowisk niedaleko, uznała jednak, że jeśli przejdzie się kawałek w stronę, z której przyjechali i będzie trzymała się w zasięgu głosu, nic się nie stanie. Potrzebowała chwili samotności, chciała pomyśleć nie rozpraszana obecnością towarzyszy. Otuliła się płaszczem i szła niespiesznie, pogrążona w rozmyślaniach. Wspomniała to, co Kayl mówił o Gabrielu...
~ 'Nie ufa żadnemu z nas, ale my ufamy jemu.'
Dziewczyna spojrzała na Demona, który niezrażony brakiem uwagi właścicielki, dzielnie dreptał za nią.
- Skoro nie ufa im, to jak mógłby zaufać mnie, co kocie? Mnie, człowiekowi, przedstawicielowi rasy, która pozbawiła go wolności... pozbawiła go życia, Demon. - zakończyła cicho, spoglądając smutnym wzrokiem na chowańca. Westchnęła cicho i kontynuowała swoją wędrówkę.
Potrafiła sobie wyobrazić, że czasem trzeba zabić dla lepszej sprawy. Wiedziała, że czasem trzeba zranić, by osiągnąć cel. Ale nie mogła zrozumieć, jak można zrobić coś takiego. Sama nigdy nie latała, ale pragnęła tego i wiedziała, że musi to być niesamowite uczucie. Jej miało się to nigdy nie udać. Nawet jeśli, to zawsze byłaby od czegoś zależna. Ale skrzydlaty elf, który już nigdy nie wzbije się w przestworza? Zrozumiała wszystko, zrozumiała jego zachowanie, chłód, odrzucenie, niechęć do siebie samej; zrozumiała imię, przydomek, tęskne spojrzenie rzucone przy ognisku w niebo. Spojrzała w górę.
~ Strzaskane Niebiosa...
Dojrzała dwa kołujące gdzieś w chmurach ptaki. Poczuła się jeszcze bardziej przybita.
Demon miauknął przeciągle w odpowiedzi na uczucia ogarniające Nyarlę. Czarodziejka pochyliła się i wzięła kota na ręce. Trzymała go przez chwilę przed sobą, tak by patrzeć mu w oczy.
- I co? Co mam mu powiedzieć? Że nie wszyscy ludzie są tacy sami? Że jest ktoś, kto go rozumie? Że ja go rozumiem? - zapytała kota z żalem - Nic to nie da. Może mam go przeprosić za okrucieństwo ludzi? 'Przepraszam' nie zwróci mu skrzydeł i życia, Demon.
Głos zadrżał jej przy ostatnim zdaniu, przytuliła do siebie kota i ruszyła w drogę powrotną do obozowiska.

Siedziała przy ogniu, zapatrzona w niego bezmyślnie, odruchowo gładziła Demona po grzbiecie wsłuchując się w zadowolone mruczenie kotka. Dosłyszała co nieco z rozmowy Gabriela i Formita, co uświadomiło jej, że od teraz będą musieli znacznie bardziej uważać. To, że wyverna dała im spokój, nie znaczy, że nie spotkają nic groźniejszego.
Słowa Bruno zaskoczyły Nyarlę. Rurik gestem polecił jej, by nie przejmowała się zbytnio jego słowami. Ale czarodziejka, która w ostatnich dniach przekonała się, że nawet sny mogą mieć niemałe znaczenie, zaniepokoiła się nie na żarty. Jednocześnie obawiała się czy któryś z kompanów nie uzna, że ów zepsutą kobietą z tej dziwnej przepowiedni jest właśnie ona. Sama zaś miała nadzieję, że tak nie jest...
 
Amanea jest offline