Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 16:01   #32
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany

Coś na nią patrzyło. Próbowała dojrzeć w okolicy to, co mogłoby być przyczyną tego wrażenia. W końcu wcisnęła się miedzy skrzynie, tuląc do siebie Demona. Niezbyt pomogło, ale dziewczyna starała się zająć myśli czymś innym, niż to dziwne poczucie bycia pod obserwacją. Szybko okazało się, że myślenie o czymkolwiek innym przywołuje wczorajszą rozmowę z niziołkiem i wszystkie krótkie wymiany zdań z Gabrielem. Uznała więc, że najlepiej będzie nie myśleć o niczym. Nastrój miała tak podły, że nie chciała w takim humorze czytać kolejnej opowieści o smoku, żeby nie psuć sobie radości z tego płynącej.

Ciemne chmury na niebie i droga przed nimi, która niknęła w wodzie, nie nastrajały optymistycznie. Nya zawsze uważała mgłę za całkiem miłe i przyjemne dla oka zjawisko. Jednak tutaj było inaczej. Tu mgła przypominała tę ze strasznych historii o duchach, cmentarzach i grobowcach, które opowiadało się, by nastraszyć dzieci. Zawierzyła słowom Rurika o złym omenie i uważnie obserwowała otoczenie. Była spięta i tak wyczekiwała jakiegoś niebezpieczeństwa, że gdy wóz zatrząsł się i stanął, o mało nie krzyknęła. Widząc spojrzenie Rurika rzucone w stronę jej i kapłana, pomyślała tylko, niemal panikując:
~ No na pewno! Już tam schodzę...
Poczuła sporą ulgę widząc, że Bruno postanowił się tym zająć. Rozglądała się z niepokojem, czy aby coś się na nich nie czai. Gdy już przeszkoda została rozpoznana, Nyarla spojrzała na mężczyznę, za którym właśnie wyłaniała się wstrętna wiedźma. Dziewczyna krzyknęła cicho zarówno ze strachu jak i z obrzydzenia.
~ Zepsuta kobieta.
Nie zdążyła jednak nic zrobić. Ani wykonać żadnego gestu, ani choćby rozpocząć zaklęcia, bo stwór zniknął pod wodą zabierając ze sobą kapłana.

Mgła zaczęła się poruszać w ich kierunku. Chwilę zajęło czarownicy zorientowanie się, że to nie mgła tylko chodzące zwłoki. Starała się nie przyglądać szczegółom ich wyglądu w obawie o napad torsji. Szybko doliczyła się pięciu. Nim zaczęła tkać zaklęcie, Rurik poczęstował nieumarłych salwą z kuszy.
~ Czterech... - przeszło dziewczynie przez myśl ~ Oby z tamtymi też tak poszło.
Na żądanie krasnoluda skupiła się na otaczającej ich wodzie, by być gotową na pojawienie się bagiennej wiedźmy.

Nya nie zamierzała jednak biernie czekać na ruch napastniczki. Była gdzieś tu, pod wodą, miała ze sobą Bruna. Dziewczyna mogłaby być teraz na jego miejscu, więc musiała zrobić cokolwiek, by jakoś mu pomóc. Zaskoczony i zraniony mężczyzna nie wytrzyma długo bez oddechu. Nie zastanawiając się zbyt wiele, sięgnęła do jednej z sakiewek po kłaczek wełny. Wyszeptała zaklęcie, obracając wełnę w palcach. Po chwili rzuciła ją poza wóz, a kłębuszek leciał powoli w dół i zniknął z cichym sykiem tuż nad powierzchnią wody.
Zaraz potem rozległ się zniekształcony, dziwny dźwięk. Brzmiał, jakby kilkoro ludzi wrzeszczało w bojowym szale, głośno i groźnie... ale pod wodą. Nya miała świadomość, że dźwięk w wodzie rozchodzi się szybciej, ale nie wiedziała czy to jakkolwiek pomoże. Była szansa, że dla istoty żyjącej na bagnach, w cichej wodzie, takie natężenie będzie chociaż dezorientujące albo szokujące. Jeśli nie namierzą wiedźmy to może Bruno da radę się uwolnić i zaczerpnąć powietrza.
 
Amanea jest offline