Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-04-2010, 14:52   #31
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
23 dzień Czasu kwiatów 1372 roku rachuby dolin


Noc minęła im w miarę spokojnie. Późnym wieczorem gdy okoliczna fauna stworzyła prawdziwy koncert i popis swych wokalnych umiejętności, członkowie grupy poczuli, jak nieznaczni są na tle potężnej przyrody. Bruno wciąż milczał. Nie rozmawiał z kompanami i wpatrywał się w dal. Zgodnie z poleceniem Rurika, zaklinaczka nie przejmowała się kapłanem. Z tego co zauważyła po pozostałych członkach ochrony wozów Oswalda, kleryk miewał takie zachowania w przeszłości i po prostu się do nich przyzwyczaili. Niedługo po świcie ruszyli w dalszą drogę. Nyarla nie mogła oprzeć się wrażeniu, że coś ją obserwuje. Nieustannie czuła na sobie czyjś wzrok i nie należał do żadnego członka jej grupy. Początkowo rozglądała się uważnie wytężając oczy, jednak po kilku godzinach w końcu poddała się i tylko schowała między przewożonymi skrzyniami, na wozie przytulając swego chowańca. Na szczęście jego dobry nastrój nieco ją pocieszał.


Mimo iż nocą dobrze się wyspali, to jednak ich humory nie były wcale takie dobre. Nad niebem unosiły się szare chmury zwiastujące nieuniknione opady deszczu. Jakby tego było mało, jedyna ścieżka, którą się poruszali była zalana przez masę wody, które wyszły z jezior po ostatnich opadach. Pociągowe konie odczuwały lęk. Rżały co chwila i wzdrygiwały nerwowo.
-Kurwa...- burknął Rurik, zwracając na siebie uwagę pozostałej dwójki towarzyszy, jadących na jego wozie -Mgła... Mgła na bagnie nigdy nie wróży nic dobrego...- dodał brodacz. Krasnolud puścił na chwilę lejce i ściągnął zawieszoną przez plecy kuszę. Brodaty strzelec położył broń na siedzeniu tuż obok swej nogi, by w razie ewentualnej potrzeby móc błyskawicznie sięgnąć po broń. Konie powoli wjechały do zimnej wody. Wóz zanurzył się na wysokość prawie połowy większego koła. Gęsta mgła, która unosiła się nad tym miejscem z każdą chwilą obejmowała większy obszar, skutecznie zmniejszając pole widzenia ochrony wozów.


Niespodziewanie pierwszy z wozów zatrząsł się i stanął w miejscu. Konie znów wzdrygnęły się nerwowo. -Kurwa... To chyba jakiś korzeń, albo kamienie...- rzekł Rurik spoglądając przez ramię na Nyarlę i Bruna. Brodaty kapłan kiwnął głową i wstał. Widocznie uznał, że posyłanie kobiety do sprawdzenia tego nie zaowocuje żadnym konstruktywnym wnioskiem ani tym bardziej efektem. Mężczyzna zszedł po dwóch stopniach do wody zanurzając się na wysokość pasa. Po chwili do grupy dołączył drugi wóz, na którym siedzieli Formit z Gabrielem. Kapłan wziął głęboki wdech i zanurzył się by móc sprawdzić rękoma co jest przyczyną zatrzymanego wozu. Po chili, opancerzony człowiek wynurzył się z wody i pokręcił głową.
-Jakiś konar. Trzeba będzie go wyciągnąć, bo nie przejedziemy.- oznajmił. Nagle woda tuż za nim zabulgotała i z mętnego bajora wyłoniła się obrzydliwa starucha.


Obleśna kobieta miała na sobie postrzępione resztki dawno wyblakłej sukni. Blado-szara cera pokryta była licznymi bąblami, pęcherzami i ropniami. Podkrążone oczy o bagnisto zielonej barwie szaleńczo krążyły po ciele odwróconego plecami do niej kapłana. Nim ktokolwiek zdołał coś zrobić wiedźma złapała nieświadomego Bruna za ramiona i przyciągnęła do siebie wbijając gnijące, żółte zębiska w bok jego szyi. Kapłan zawył z bólu, szamocąc się energicznie. Na jego twarzy malował się strach połączony z złością. Bruno chciał sięgnąć ręką po swój młot, jednakże starucha niespodziewanie pociągnęła go do siebie, tak, że mężczyzna przewrócił się wraz z wiedźmą na plecy. Mętna woda w mgnieniu oka przykryła go, zaś na jej powierzchni pojawiła się czerwona plama i malutkie pęcherzyki powietrza.
-Bruno!- krzyknął Rurik w mgnieniu oka łapiąc za kuszę.

Konie rżały w panice nie wiedząc co się dzieje, a kompani dostrzegli kolejne niebezpieczeństwo. W gęstej mgle pojawiły się bowiem majaczące sylwetki, zbliżające się ospałym krokiem w stronę wozów. Nieumarli zombie, kroczyły przykryte do połowy wodą, zbliżając się, od zachodniej części bagien. Były blisko. Gdyby nie mgła to pewnie towarzysze dostrzegliby je wcześniej. Pognite ciała, z których wyłaziły zżerające je robale cuchnęły okrutnie, mieszając się z smrodem bagien. Resztki zbroi i ubrań, dawno temu straciły stan używalności. Było ich pięć. Każdy bardziej obleśny od poprzedniego. Jeden miał pół wygryzionej twarzy, jakby jego truchło dopadło stadko wygłodniałych szczurów. Inny nie miał krzty mięsa na prawej ręce, przez co goła kość bezwładnie zwisała na lekkim wietrze. Kolejny pozbawiony żuchwy ukazywał spory kawał gardła. No i dwa ostatnie przypominające nieco ludzi, z czego jeden był półnagą kobietą.


Nim żywe trupy zbliżyły się do wozów Rurik w końcu pokazał na co stać jego kuszę. Broń wydała z siebie serię strzałów, miotając stalowymi bełtami w pierś jednego z ożywieńcow. Pociski przeszyły gnijące ciało na wylot, nie natrafiając na żaden opór. Zombie wejrzał niemrawo w dół, jakby chciał spojrzeć na pięć dziur w jego piersi. Po sekundzie zdezorientowania nekromantyczna magia, utrzymująca go przy życiu uleciała z jego piersi wraz z śmiercionośnymi bełtami i truposz osunął się martwy na zawsze do wody.
-Wal w te paskudną kurwę jak ją zobaczysz!- krzyknął do Nyi krasnolud.
 
Nefarius jest offline  
Stary 25-04-2010, 16:01   #32
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany

Coś na nią patrzyło. Próbowała dojrzeć w okolicy to, co mogłoby być przyczyną tego wrażenia. W końcu wcisnęła się miedzy skrzynie, tuląc do siebie Demona. Niezbyt pomogło, ale dziewczyna starała się zająć myśli czymś innym, niż to dziwne poczucie bycia pod obserwacją. Szybko okazało się, że myślenie o czymkolwiek innym przywołuje wczorajszą rozmowę z niziołkiem i wszystkie krótkie wymiany zdań z Gabrielem. Uznała więc, że najlepiej będzie nie myśleć o niczym. Nastrój miała tak podły, że nie chciała w takim humorze czytać kolejnej opowieści o smoku, żeby nie psuć sobie radości z tego płynącej.

Ciemne chmury na niebie i droga przed nimi, która niknęła w wodzie, nie nastrajały optymistycznie. Nya zawsze uważała mgłę za całkiem miłe i przyjemne dla oka zjawisko. Jednak tutaj było inaczej. Tu mgła przypominała tę ze strasznych historii o duchach, cmentarzach i grobowcach, które opowiadało się, by nastraszyć dzieci. Zawierzyła słowom Rurika o złym omenie i uważnie obserwowała otoczenie. Była spięta i tak wyczekiwała jakiegoś niebezpieczeństwa, że gdy wóz zatrząsł się i stanął, o mało nie krzyknęła. Widząc spojrzenie Rurika rzucone w stronę jej i kapłana, pomyślała tylko, niemal panikując:
~ No na pewno! Już tam schodzę...
Poczuła sporą ulgę widząc, że Bruno postanowił się tym zająć. Rozglądała się z niepokojem, czy aby coś się na nich nie czai. Gdy już przeszkoda została rozpoznana, Nyarla spojrzała na mężczyznę, za którym właśnie wyłaniała się wstrętna wiedźma. Dziewczyna krzyknęła cicho zarówno ze strachu jak i z obrzydzenia.
~ Zepsuta kobieta.
Nie zdążyła jednak nic zrobić. Ani wykonać żadnego gestu, ani choćby rozpocząć zaklęcia, bo stwór zniknął pod wodą zabierając ze sobą kapłana.

Mgła zaczęła się poruszać w ich kierunku. Chwilę zajęło czarownicy zorientowanie się, że to nie mgła tylko chodzące zwłoki. Starała się nie przyglądać szczegółom ich wyglądu w obawie o napad torsji. Szybko doliczyła się pięciu. Nim zaczęła tkać zaklęcie, Rurik poczęstował nieumarłych salwą z kuszy.
~ Czterech... - przeszło dziewczynie przez myśl ~ Oby z tamtymi też tak poszło.
Na żądanie krasnoluda skupiła się na otaczającej ich wodzie, by być gotową na pojawienie się bagiennej wiedźmy.

Nya nie zamierzała jednak biernie czekać na ruch napastniczki. Była gdzieś tu, pod wodą, miała ze sobą Bruna. Dziewczyna mogłaby być teraz na jego miejscu, więc musiała zrobić cokolwiek, by jakoś mu pomóc. Zaskoczony i zraniony mężczyzna nie wytrzyma długo bez oddechu. Nie zastanawiając się zbyt wiele, sięgnęła do jednej z sakiewek po kłaczek wełny. Wyszeptała zaklęcie, obracając wełnę w palcach. Po chwili rzuciła ją poza wóz, a kłębuszek leciał powoli w dół i zniknął z cichym sykiem tuż nad powierzchnią wody.
Zaraz potem rozległ się zniekształcony, dziwny dźwięk. Brzmiał, jakby kilkoro ludzi wrzeszczało w bojowym szale, głośno i groźnie... ale pod wodą. Nya miała świadomość, że dźwięk w wodzie rozchodzi się szybciej, ale nie wiedziała czy to jakkolwiek pomoże. Była szansa, że dla istoty żyjącej na bagnach, w cichej wodzie, takie natężenie będzie chociaż dezorientujące albo szokujące. Jeśli nie namierzą wiedźmy to może Bruno da radę się uwolnić i zaczerpnąć powietrza.
 
Amanea jest offline  
Stary 25-04-2010, 16:45   #33
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nya słyszała jak okoliczne ptactwo zasiadające pobliskie drzewa, zerwało się do lotu, uciekając przed hałasem, przez zaklinaczkę spowodowanym. Pomysł, który jako pierwszy wpadł kobiecie do głowy okazał się jak poprzednim razem trafiony i udany. Straszliwa wiedźma wyłoniła się z wody, ściskając z całej siły uszy. Jej i tak paskudną gębę wykrzywił teraz grymas bólu i zaskoczenia. Kobieta wyłoniła się z wody dobre kilka metrów od wozu, jakby chciała przykuć uwagę grupy na miejscu, gdzie do wody wpadł Bruno. Obrzydliwa kobieta wejrzała złowrogo na Nyarlę. Zaklinaczka kiedyś słyszała o dziwacznej mocy tych przeklętych istot, które jednym spojrzeniem potrafiły sparaliżować każdego, kto na nie patrzał. Ku zdziwieniu Nyi, wzrok wiedźmy nie wywarł na niej żadnego wrażenia. Po za obrzydzeniem żadne uczucie związane z wrogim stworem nie towarzyszyło Nyarli. Moc nie podziałała a paskuda wyszczerzyła zęby z niezadowolenia. W parszywej paszczy zaklinaczka dostrzegła jeszcze sporo świeżej krwi, która z pewnością należała do Bruna.


Nim zaklinaczka zdążyła wyinkantować zaklęcie, Formit zdążył wystrzelić z swej kuszy. Pocisk trafił bezbłędnie w odsłonięty bok stwora. Paskuda zawyła głośno z bólu. Rana jednak nie była zbyt wielka, mimo iż bełt wystawał z jej sinego ciała. Skóra poczwary była twarda i wytrzymała. Świetnie spełniła rolę naturalnej zbroi, zatrzymując bełt nim ten dostał się głębiej do narządów wewnętrznych. Po chwili i Rurik rozpoczął kolejną salwę w stronę człapiącego niemrawo zombie. Jego ciało widocznie nie było tak miękkie, jak piątego – martwego. Dwa bełty świsnęły obok umarlaka znikając gdzieś w wysokim mule na dnie bajorka, trzy zaś dotarły do celu. W zupełności to wystarczyło, by stwór pożegnał się raz na zawsze z żywotem. Zombie wpadł do wody , mając z niej nigdy więcej nie wyjść.

Mężnie walczył i Gabriel. Strzaskane Niebiosa błyskawicznie dobył swego dwuręcznego miecza i wyskoczył z wozu, lądując w wodzie, tuż przed trzecim żywym trupem. Ciężkie ostrze elfa śmignęła na wysokości jego barków, jednak los chciał, że niemrawy zombie okazał się nieco szybszy. Nawet elf tego się nie spodziewał. Umarlak zrobił energiczny krok w tył z łatwością unikając miecza elfa. Również i dwa pozostałe zombie obrały sobie Gabriela za cel, gdyż poczęły w jego stronę człapać.
-Kurwa wyłaź z tej wody! Wiesz, jak długo trwa przeładowanie tej kuszy?!- klął pod nosem Rurik starając się jak najszybciej wymienić dziwaczny magazynek na bełty.

 
Nefarius jest offline  
Stary 25-04-2010, 17:26   #34
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Ptaki zerwały się do lotu, a to dało dziewczynie nadzieję. Po chwili dojrzała swój cel, najwyraźniej nieco oszołomiony. Dwie pary zielonych oczu - jedne należące do obrzydliwej wiedźmy, drugie do urodziwej zaklinaczki - spotkały się. Nya była gotowa na to, że moc szkarady, o której kiedyś słyszała zdejmie ją paraliżem. Ale nic się nie stało, poza sporą falą odrazy, która wstrząsnęła ciałem młodej kobiety. Krew w paszczy stwora nie była dobrym znakiem, Nyarla miała nadzieję, że Bruno zaraz gdzieś tu wyłoni się z wody i znów będą wszyscy w komplecie.

Demon wcisnął się gdzieś między skrzynie, nie wystawiając z wozu pyszczka. Przerażony nieumarłymi kręcącymi się w pobliżu, siedział cicho, za jedyną pociechę mając determinację swojej właścicielki, którą czuł bardzo wyraźnie. Konie rżały niespokojnie, kładły po sobie uszy i wywracały niespokojnie oczami, kwicząc w panice. Odór śmierci ciągnący się od zombie przerażał biedne, niemal bezbronne w takiej sytuacji zwierzęta.

Uwagę Nyarli przykuł ruch. To Formit ranił wiedźmę. Być może strzał nie był idealny i nie przebił się odpowiednio, jednak dał im i Brunowi kolejne kilka uderzeń serca. Kapłan nadal pozostawał pod wodą. Dziewczyna widziała jak Gabriel rzucił się do walki. Trójka zombie brnęła w jego kierunku. Rurik zajął się przeładowywaniem swej kuszy, nie mógł teraz zdjąć kolejnego przeciwnika. Zaklinaczka miała poważny dylemat. Nie dysponowała zaklęciem, które jednocześnie ogarnęłoby wszystkich napastników. Nie mogła też pozwolić wiedźmie natychmiast wrócić pod wodę. Każda zyskana chwila, przez którą utrzymywała maszkarę na widoku, była cenna. Chciała pomóc Gabrielowi, ale on miał nawet z trzema przeciwnikami większe szanse niż kapłan w ciężkiej zbroi pod wodą z tą wiedźmą.

Zaklęcie, z którego ostatnio korzystała tak często, popłynęło z ust Nyarli. Zaklinaczka miała wrażenie, że w ciągu tej kilkudniowej - ledwie - podróży, użyła go częściej niż podczas ostatniego półrocza. Dziewczyna uczyniła nieznaczny gest dłonią i magiczna energia, posłuszna jej woli, uformowała się w pocisk.


Wykonała precyzyjny ruch ręką, a fioletowo-błękitny blask pomknął z zawrotną prędkością w stronę wiedźmy. Uderzył prosto w klatkę piersiową, rozpryskując się na drobne iskierki, które gasły tuż nad powierzchnią wody...
 
Amanea jest offline  
Stary 25-04-2010, 18:47   #35
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Walka rozgorzała na dobre. Strzaskane Niebiosa z niesamowitą finezją i łatwością zarazem uniknął zamachów ręką dwóch nieumarłych, które próbowały otoczyć elfa. Gabriel wystąpił krok w przód i zamachnął się mieczem, ten zaś błyskawicznie minął odległość dzielącą wojaka do przeciwnika. Kompani usłyszeli charakterystyczne mlaśnięcie. Nieumarły stał nieruchomo kilka chwil wpatrując się bezmyślnie w elfiego agresora. Nagle ciało jego rozczłonkowało się na dwoje. Głowa, część korpusu i prawa ręka zsunęła się z przeciętej równo pod skosem reszty ciała umarlaka.
-Wytrzymaj jeszcze trochę!- krzyknął Rurik. Napełniony magazynek prawie był usadowiony na swoim miejscu, lecz brodacz musiał jeszcze naciągnąć cięciwę, co też musiało trochę potrwać. W tym samym momencie srebrzysty pocisk Nyarli uderzył w pierś paskudnej wiedźmy. Poczwara zawyła złowrogo próbując wystraszyć zaklinaczkę jednak na nic się to zdało. Kobieta strachu nie odczuwała. Widząc to obrzydliwa starucha zanurzyła się pod wodę i znikła wszystkim z oczu.
-Strzelaj w trupy! Ja będę jej szukać!- krzyknął niziołek. Malec z trudem naciągał bełt na kuszę, by móc za chwilę raz jeszcze strzelić. Nyarla wejrzała w miejsce, gdzie unosiła się na wodzie wielka plama krwi. Kapłan boga wilków wciąż był pod wodą. Kobieta z każdą chwilą czuła, że może być za późno, tym bardziej, że po za krwią na powierzchni wody nie widać było nawet najmniejszych bąbli powietrza...
 
Nefarius jest offline  
Stary 25-04-2010, 19:01   #36
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Pozostało im jeszcze dwóch przeciwników walczących z Gabrielem i - oczywiście - wiedźma, która ponownie zniknęła im z oczu. Co nie było dobrym znakiem. Nyarla nie miała większego wyboru jak tylko usłuchać Formita. Było mało prawdopodobne, że maszkara da się jeszcze raz wyciągnąć z wody kolejnym iluzyjnym dźwiękiem. Jeszcze gorszym pomysłem było zejście, by wyciągnąć stamtąd kapłana. Kayl i Rurik byli na to zbyt niscy. Nyarla zaś była zbyt słaba. Czas uciekał. Teraz to on był ich największym wrogiem. Nawet jeśli wygrają walkę, to mogą jeszcze przegrać właśnie z nim...

Jedyną osobą, która mogła szukać Bruno był Strzaskane Niebiosa. Ale elf był teraz na to zbyt zajęty. Trzeba było jak najszybciej wyeliminować pozostałych dwóch przeciwników. Chyba jedynie cudem wojownikowi udało się uniknąć ataku trzech zombie. Dziewczyna nie miała jednak czasu na podziwianie poczynań elfa. Uformowała kolejny pocisk i posłała go w kierunku żywego trupa, który właśnie ponownie próbował uderzyć wojownika. Iskrzący się pocisk pomknął do celu, trafiając bez przeszkód w nieumarłego.
 
Amanea jest offline  
Stary 25-04-2010, 19:21   #37
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kolejna uformowana w kulę energia śmignęła nad głowami kompanów. Pocisk z hukiem uderzył w bok nieumarłego. Było to jednak za mało, aby go powalić. Wystarczyło jednak by odtrącić o dwa kroki od Gabriela ten zaś z łatwością dokończył dzieła. Wielki miecz elfa przeciął powietrze na wysokości jego oczu, czego efektem była wirująca wokół własnej osi głowa ożywieńca, która przefrunęła jakieś trzy metry i z pluskiem wpadła do wody. Nyarla gotowała się do uformowania kolejnego zaklęcia. Walczący w wodzie kompani sprawiali wiele hałasu. Nikt z nich nie usłyszał wyłaniającej się z wody maszkary, która widocznie uznała za priorytet, usunięcie zaklinaczki. Samopowtarzalna kusza Rurika wystrzeliła w końcu salwą bełtów, dziurawiąc ostatniego już zombi. Dopiero gdy nastało kilka sekund ciszy, Nya zrozumiała co się święci. Prędko odwróciła się i ujrzała wiedźmę.

Paskuda była gotowa na walkę. Niezwykle szybkim ruchem szponiastej ręki, zamierzyła się na pełną uroku, pierś Nyi. Nie wiedzieć czemu tym razem to zaklinaczka była szybsza. Jeden krok w tył, wystarczająco szybko postawiony wystarczył by uniknąć ran, jakie mogły pozostawić pazury wiedźmy. Wtedy też rozległ się kolejny świst bełtu. Nya słyszała dźwięk strzelającej kuszy po swej prawicy i od razu wiedziała, że to czujny Formit po raz kolejny ugodził poczwarę pociskiem. Tym razem bełt wbił się głębiej, prosto w odsłonięty brzuch. Dopiero teraz Nyarla miała dosłownie moment by dokładniej przyjrzeć się istocie. Z bliska wyglądała jeszcze bardziej obrzydliwie niż z odległości kilku metrów. Na jej pokrytym mułem ciele wiło się kilka imponujących rozmiarów robali, wielkości ludzkiego palca.

W jej oczach tliła się żądza mordu. Potworna istota wyszczerzyła raz jeszcze ostatnie zęby. Wyglądała jakby się uśmiechała. Jakby mimo tego iż jej śmierć była pewnikiem, ograniczonym tylko kwestią czasu, dokonała czegoś. Całkiem możliwe, że chodziło jej o Bruna który pod wodą pozostawał od kilku dłuższych chwil...
 
Nefarius jest offline  
Stary 25-04-2010, 19:57   #38
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Nyarla miała nadzieję, że jej magia powali nieumarłego, jednak los chciał, że tym razem zaklęcie nie zadziałało tak wzorowo jak poprzednio. Przynajmniej nie przeszkodziła w niczym Gabrielowi, może nawet wspomogła go nieco. Ważne, że wojownik skrócił o głowę kolejnego z przeciwników.
~ Jeszcze jeden...
W tym samym momencie Rurik położył ostatniego z zombie, kolejną salwą z kuszy.

- Gabriel! Musimy znaleźć Bruno! - zdołała jeszcze krzyknąć, a w ciszy, która później nastała na bagnach, dziewczyna czuła coś dziwnego, niespodziewanego, groźby wiszącej w powietrzu. Odwróciła się i krzyknęła cicho, przerażona widokiem wiedźmy, która bezszelestnie znalazła się za nią. Odruchowo cofnęła się do tyłu, odrzucona brzydotą potwora. Zrobiła to na tyle szybko, że szczęśliwie uniknęła szponów przeciwniczki. W tym samym momencie Formit potraktował wiedźmę celnym strzałem. Nyarla, widząc robaki krążące po ciele maszkary, pobladła i przez chwilę myślała, że zemdleje. Zaraz jednak pomyślała o kapłanie, który - jeśli nic nie zrobią - może wkrótce wyglądać tak samo okropnie. Pocisk energii ukształtowany specjalnie dla ostatniego stojącego zombie - powalonego już przez Rurika - Nyarla skierowała teraz w wiedźmę.

Obserwując kolejny wybuch swoich magicznych iskierek, dziewczyna zastanawiała się czegóż może chcieć ten stwór? Czy po prostu zabija wszystko, co żyje? Czy może żywi się żyjącymi istotami? Spojrzała na resztki sukienki kobiety. A może z zazdrości lub z zemsty? Nyarla nie miała pojęcia. Teraz liczyło się tylko, wykończenie tej obleśnej kobiety i dołączenie do Strzaskanych Niebios w poszukiwaniu Bruna.
 
Amanea jest offline  
Stary 25-04-2010, 20:36   #39
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ostatni magiczny pocisk uderzył w wiedźmę z hukiem i rozbłyskiem iskier. Straszydło wejrzało Nyi w oczy. Zaklinaczka dostrzegła tak wielką nienawiść, z jaką jeszcze nigdy się nie spotkała. Chęć zemsty i żądza mordu wręcz kipiała od niej. Życie jednak chciało, że tym razem to czarownica była górą, a wiedźma padła martwa. Jej truchło przewróciło się na wozie. Po chwili obok Nyarli znalazł się również Gabriel. Wojownik porzucił swój miecz na licznych skrzyniach z futrami, po czym zeskoczył z wozu, z przeciwnej strony, do której toczył bój. Elf zanurzył się tam, gdzie na wodzie unosiła się plama krwi. Po dłuższej chwili niesamowitego napięcia i oczekiwania Gabriel wyłonił się z wody. Jego posępna jak zwykle twarz teraz nabrała wyrazu gniewu. Dla Nyi i reszty wszystko było jasne. Uthgar zabrał do swego królestwa Bruna. Wojownik schylił się raz jeszcze i wyciągnął ciało kapłana z rozszarpanym gardłem. Widocznie wiedźma natrafiła na jakąś tętnicę, przez co kapłan nie dość że stracił sporo krwi to jeszcze brakło mu sił by wynurzyć się z pod wody. Zabił go pancerz i nieuwaga.

Rozzłoszczony elf z trudem dociągnął truchło do wozu. Z pomocą formita i Rurika, ciało kapłana udało się wciągnąć na wóz. Jego twarz była spokojna, jakby mając świadomość o zbliżającym się końcu poczuł ulgę, że trafi do duchów przodków, które go ostrzegały.
-As'kne Athe!- zaklął w mowie elfów Gabriel uderzając z pięści w powierzchnię wody. Teraz Jego ukrywany gniew wzrósł jeszcze bardziej. Być może Bruno był jednym z nielicznych ludzi, do których elf miał szacunek, a może nawet go lubił. Teraz nie żył. Dla kompanów było to straszne i przygnębiające przeżycie. Strzaskane Niebiosa stał kilka długich chwil w wodzie spoglądając w jej mętną toń. Dopiero po chwili schylił się by dokończyć dzieła martwego towarzysza. Z niemałym wysiłkiem udało mu się wyciągnąć z pod koła wielki korzeń, przez który wozy musiały stanąć.
-Formit wracaj na wóz. Będziesz powozić. Musimy opuścić te mokradła. Może tu być więcej nieumarłych.-

Niziołek skinął posłusznie głową zeskoczył z wozu, lądując na grzbiecie pociągowego konia, a następnie zwinnym, długim susem przeskoczył na drugi z wozów.
-Rurik, ruszaj.- syknął do krasnoluda, ten zgodnie z poleceniem usiadł na miejscu woźnicy, złapał za wodze i nakazał koniom ruszyć. Biedne zwierzęta potrzebowały odpoczynku, podobnie z resztą jak kompani.
-Zabierz jej kamień serca.- zwrócił się do Nyarli. Kobieta wiedziała, że każda wiedźma ma w posiadaniu ten amulet, który zapewnia potwornym właścicielkom odporność na liczne choroby, które można złapać na bagnach. Zaklinaczka bez większego wysiłku znalazła nawet ładny kamień. Wiedźma musiała zabrać go jakiejś zabitej przez siebie osobie, a dopiero potem wpleść w niego magię. Nagle Gabriel sięgnął po krótki miecz, schowany w pochwie, przytwierdzonej do uda i zdecydowanym ruchem uciął łeb maszkary.


Nya zasłoniła usta powstrzymując się przed kolejnym odruchem wymiotnym. Gabriel prędko sprawił kobiecie ulgę wyrzucając ciało do wody. Milczał. Jego wzrok skierował się na leżącego obok ciężkozbrojnego kapłana, który był w lepszym świecie.
-Jak tylko wyjedziemy na ląd, musimy zrobić postój. Trzeba nam wysuszyć ubrania, ogrzać się i pochować Bruna.- zwrócił się do Rurika. Krasnolud nawet się nie odwrócił, po prostu kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Tak też zrobili. Po kilkunastu minutach powolnej jazdy wozy w końcu opuściły podmokłą ścieżkę i wróciły na miękki ląd. Rurik przejechał jeszcze kilkaset metrów, oddalając się od wody, dla bezpieczeństwa. W końcu jednak brodacz zatrzymał wóz i ruszył zbierać drewno. Po chwili dołączył do niego Formit, który zatrzymał swój pojazd kilka metrów obok pierwszego.

-Mogli poczekać. Przecież bym poszedł i wyciągnął ten korzeń. Jestem szybszy od Bruna, na pewno zdążyłbym się cofnąć, przed tą żmiją...- zwrócił się do Nyarli, lecz na nią nie spojrzał. Elf pokręcił głową i wstał, a następnie wszedł na skrzynie z towarem i szukając czegoś między nimi, sięgnął po coś. Była to łopata. Nie wielka, ale jak bardzo przydatna. Strzaskane Niebiosa zeskoczył z wozu, i kilkanaście metrów od obozowiska zaczął kopać dziurę, wcześniej zrzucając z ciała kolczugę. Nya chciała żeby ten dzień już się skończył. Chciała by pochowano kapłana, chciała się ogrzać i chciała... Kogoś przytulić.
 
Nefarius jest offline  
Stary 25-04-2010, 21:31   #40
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany

Kiedy blask magii zgasł, ciało wiedźmy upadło z głuchym łoskotem, niemal u stóp Nyarli. Dziewczyna cofnęła się od obrzydliwego potwora i spojrzała w miejsce, w którym zniknął Bruno. Gabriel odłożył miecz i był już z powrotem w wodzie. Zniknął im na chwilę z oczu, a gdy znów się pojawił wszystko stało się jasne dla pozostałych. Elf wydobył spod wody ciało kapłana. Zaklinaczka tkwiła jak zaklęta, wpatrując się w martwą twarz człowieka. Martwą, spokojną twarz, jakby odszedł tam, gdzie ktoś na niego czekał. To on przywitał ją najcieplej i to on miał zadbać o ich zdrowie w podróży. A teraz był martwy, bo oni nie zadbali o niego.

Strzaskane Niebiosa stał po pas w wodzie milcząc i dając szaleć gniewowi. Pozostali także milczeli. Nyarla stała na wozie, nad truchłem wiedźmy, nieruchoma i blada. Objęła się ramionami, ale to wcale nie pomogło. Chłód, który ją ogarnął nie miał nic wspólnego z temperaturą. Chłód śmierci i samotności panował dziś na bagnach.
Słowa Gabriela dotarły do niej dopiero po chwili. Spojrzała na niego nieprzytomnie. Pochyliła się w poszukiwaniu kamienia. Zerwała go z szyi poczwary. Gabriel odciął wiedźmie głowę, a Nya poczuła, że zaraz zwymiotuje. Elf jednak pozbył się szybko ciała i zaklinaczka mogła swobodnie odetchnąć. Dziewczyna na resztę drogi wcisnęła się w kąt wozu. Trzęsący się na całym drobnym ciele Demon podszedł do niej, nawet nie miauknął przyłączając się do ogólnej ciszy. Dziewczyna była roztrzęsiona. Analizowała w głowie całe zajście, próbując odnaleźć miejsce, w którym popełnili błąd.

W końcu oddalili się od bagien na względnie bezpieczną odległość. Niziołek z krasnoludem poszli po drewno, a elf zajął się kopaniem grobu dla człowieka. Ponownie poczucie samotności uderzyło w Nyarlę z olbrzymią siłą. Została przy wozach. Nie chciała nikomu wchodzić w drogę. Dla niej Bruno był tylko znajomym, którego poznała kilka dni temu. Dla nich, był przyjacielem. Nie potrafiła sobie wyobrazić co oni czują. Sama nigdy nie straciła nikogo bliskiego. Aby nie myśleć o niczym, zajęła się rozkładaniem posłań dla siebie i kompanów.

Chciała, by ten dzień się już skończył. Wiedziała jednak, że nie będzie to takie proste. Jutro też zapewne nie przyniesie większej ulgi. Gdy Formit i Rurik wrócili do obozu, jama w ziemi była już gotowa na przyjęcie Bruna. Elf, wraz z krasnoludem przenieśli ostrożnie ciało kapłana i złożyli w grobie. Wszyscy mieli ponure miny. Nyarla podeszła i na piersi człowieka złożyła kamień znaleziony u boku wiedźmy. Nie zamierzała mieć z wisiorkiem nic wspólnego, a tu mógł spocząć wraz z tym, do którego śmierci przyczyniła się poprzednia właścicielka. Miał świadczyć o tym, że śmierć tego człowieka została pomszczona. Czarodziejka wstała i cofnęła się kilka kroków. Stała nieco w oddali, nie chcąc przeszkadzać mężczyznom w przeżywaniu swojego smutku. Nikt nic nie powiedział.

Słońce znikało już za horyzontem, gdy Gabriel zakopał ciało. Wraz z Rurikiem obłożyli mogiłę kamieniami, by ewentualne drapieżniki nie rozkopały grobu. Pomarańczowe promienie zachodzącego słońca barwiły wszystko ciepłym światłem. Świat był jasny, przyjemny, choć właśnie zabrał życie wspaniałemu człowiekowi. Wreszcie tarcza słoneczna ustąpiła miejsca gwiazdom, których zimny, odległy blask o wiele bardziej pasował do tej sceny. Rurik i Formit zabrali się za rozpalanie ognia, podczas, gdy Gabriel pozostał jeszcze chwilę nad mogiłą. Nyarla także nie ruszyła się ze swojego miejsca. Ogarnęło ją odrętwienie i przestała zwracać uwagę na upływ czasu i otoczenie.

W końcu otrząsnęła się i ruszyła ku ognisku. Usiadła na swoim posłaniu, głaszcząc odruchowo, siedzącego obok Demona. Mimo siedzenia przy ogniu, czuła otulające ją zimno żalu i samotności. Otuliła się kocem, podciągnęła kolana pod brodę i oplotła je ramionami. Siedziała, zapatrzona w płomienie. Nie miała ochoty nic jeść, wizja bagiennej wiedźmy wracała do niej, powodując odruch wymiotny. Nie myślała też o położeniu się spać, wiedząc, że nawiedzi ją wspomnienie w połowie przegniłych, przeżartych przez robaki ciał. Dręczyło ją poczucie, że to wcale nie musiało się tak skończyć. Siedziała bez ruchu bardzo długo, dopóki - mimo starań - zmęczenie jej nie pokonało...
 
Amanea jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172