Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 16:21   #17
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
Wyjście z lodowatych czeluści statku kobieta powitała z niekłamaną ulgą. Nawet uciążliwe gorąco nie raziło jej aż tak jak zazwyczaj. Dopiero po chwili gdy upiorna obecność holocronów pozostała gdzieś w tyle zorientowała się dlaczego. Z zaciekawieniem słuchała wyjaśnień Deacona jednocześnie sięgając Mocą ku stworzonej przez niego barierze. Usiłowała ją zrozumieć, poznać. Miała też ochotę wyciągnąć rękę ale powstrzymała się w pół ruchu. Czułaby się wtedy trochę zbyt dziecinnie.
Sam sposób w jaki ich strażnik podszedł do sprawy był bariery był zarówno intrygujący jak i niepokojący. Podobne sztuczki wśród Jedi nie były mile widziane, mistrzowie zawsze ganili padawanów twierdząc, że ci chcą się tylko popisać. Moc była potężną mistyczną siłą, darem który należało szanować. Zbyt pochopne sięganie po niego prowadziło do lekkomyślności i braku szacunku.
To że podobne odruchy były naturalne dla tutejszych świadczyło o ich godnych podziwu zdolnościach, ale czy mieli dla tych zdolności właściwy respekt?

Powrót na pokład „Arci” przyniósł Taran niemałą ulgę. Statek zawsze kojarzył się jej z drogą, podróżą i ruchem. A Moc jej świadkiem zawsze najlepiej czuła się w ruchu.
Statek który był jedną z licznych, należących do zakonu jednostek nosił pełną nazwę „Arca Jeth VI” na część Mistrza Jedi którego stracili w czasie ostatniej wojny. Taran gdy nie musiał zwracać się do wieży tuż przed lądowaniem wolała skracać go do samego „Arca”, kojarzyło się jej to ze słowem arka, z ocaleniem.
Sam powrót an stare śmieci był zdecydowanie przyjemny, jednak czekający tam na nią obcy nie do końca. Szybko zorientowała się, że jej obawa i dokładne zabezpieczanie elektroniki statku przed było bezcelowe. Z ich wiedzą raczej nie mogliby zaszkodzić komputerowi nawigacyjnemu.
Przez kolejne pół godziny gdy Yetaala troskliwie zajmował się hipernpędem sama Taran czuła się jak na wycieczce z młodzikami. Prowadziła magów po statku tłumacząc najprościej jak umiała do czego służą kolejne układy. W końcu gdy myślała że zaraz skona pod wpływem najprostszych pytań wpadła na pomysł który powinien ich choć na chwilę zająć.
Zaprowadziła swoje małe przedszkole technologiczne do holoblatu po czym wyświetliła obraz gwiezdnej mapy w największym powiększeniu jakie tylko zdołała ustawić. Obraz zalał większość pokoju. Przy dyskretnym wygaszeniu świateł wyglądało to tak jakby tysiące gwiazd galaktyki nagle rozbłysło w tym małym pokoju.
- Wyruszyliśmy stąd z Mytus VII. – wskazała spacerując swobodnie pomiędzy gwiazdami. – Wypełniliśmy zlecona nam przez radę zadanie i wracaliśmy tutaj... – weszła niemal w sam środek mapy. - ...Coruscant to stolica Galaktycznej Republiki której jako rycerze Jedi służymy. Jednak z powodu jakiegoś błędu w oprogramowaniu wyszliśmy z nadprzestrzeni... – musiała się dokładnie skoncentrować, planeta w końcu nie była podpisana ale tytle napatrzyła się już na jej współrzędne że była w stanie znaleźć z grubsza właściwe okolice. - ...u was na Krylin.
Korzystając z tego że przykuła uwagę inżynierów mapą i kilkoma funkcjami holoblatu którymi pozwoliła się im pobawić wymknęła się do kokpitu zająć tym co od jakiegoś czasu uporczywie ją nurtowało.
Wskoczywszy w fotel przed pokładowym komputerem zabrała się za diagnostykę komputera. Po uruchomieniu kilku programów udało się wychwycić szkodliwe oprogramowanie które spowodowało zmianę współrzędnych skoku. wyglądało na to, że ktoś celowo wysłał ich do tego systemu. Tylko czemu?
Zastawiała się zgrywając szkodliwy program na jednego z astromechów którego uprzednio oddzieliła od elektroniki statków. Jeśli to byli Sith to jaki interes mieliby w kontaktowaniu zakonu z tutejszymi? Nie stwarza się dwójce swoich wrogów okazji do zawarcia sojuszu. Chyba że chcieli ich do czegoś wykorzystać. Ale to by znaczyło, że Sith wciąż byli w jakiś sposób obecni na Krylin. Może jednak dobrze że zabezpieczyła komputer przed wyjściem. Chyba powinna przykładać do tego większa uwagę nawet pomimo ignorancji technicznej miejscowych. Kątem oka spojrzała na Deacona który chodził za nią cały czas.
Jeśli miał tu miejsce jakiś spisek to czy on był jego częścią? A może należał do tych co nic nie wiedzą? Póki co był raczej im przychylny. Pytanie czy taki zostanie.
Nie miała zbyt wiele czasu na zastawianie się nad tym problemem gdyż okazało się że poza usuniętym programem udało jej się odblokować pewne zapisy z kamer.
Mina Taran stężniała gdy patrzyła na kobietę w szarej szacie szperającej w ich komputerze nawigacyjnym. Według zapisu czasu było to przed odlotem z Mytus VII. Uważnie przyglądała się jej twarzy, charakterystycznym niebieskim włosom, szukała znaków szczególnych na ubraniu jak i miecza świetlnego przy pasie. Kto to był? I czemu zafundował im tą wycieczkę?
Na te pytania zamierzała poszukać odpowiedzi gdy już wydostanie się z planety. Na szczęście mogło się to stać już niedługo skoro doprowadziła komputer do stanu używalności zaś Yet był bliski uruchomienia hipernpędu. Czy nie powinien był już wrócić z częściami? Zastawiała się zgrywając film. Zamierzała przedstawić go w czasie przesłuchania.
 
Lirymoor jest offline