Ingrid spojrzała na Krogulca, potem na Tupika. Niziołek wyglądał dość upiornie przy tej latarence, na pewno o tym wiedział - po cóż by innego ją tak ustawiał z boku? Rzuciła dyskretnie okiem na swoją ekipę. Najbliżej była Matta i Waltera. Zresztą krasnolud miał w sobie więcej potencjału, niż wyglądał - śmigał krótkimi nóżkami, jakby chciał zaprzeczyć znanej prawdzie o krasnoludach jako kiepskich biegaczach. I to mu wyszło wcale nieźle, musiała przyznać. No i to Khazad, solidna firma. Czuła się z tym całkiem dobrze, bezpiecznie. "Dobra, zobaczymy co dalej. W razie czego osłaniam Matta i Waltera. Oni są silni, ja szybka...", pomyślała, bacznie obserwując konfrontację. Nigdy nie była w tak, hm, masowej sytuacji, ale uśmiechnęła się do siebie w myślach. "Dziękuję, Myrmidio, że otrzymałam od Ciebie szansę na śmierć godną wojownika". W chwilę później jednak dodała: "Profesor już coś pewnie kombinuje, skoro go tu nie ma. Klaus widać mu na co innego potrzebny".
Poluźniła nieco ramiona, by ich nie przeciążać niepotrzebnie i czekała na dalszy ciąg przedstawienia.
__________________ GG: 183 822 08 "Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo |