Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 14:37   #97
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Zatem?? Krogulec czekał spoglądając twardo na niziołka. Widać było, ze najchętniej kopniakiem zwaliłby go z dachu...

- No dobrze, proponuje wymianę informacji związanej z mistrzem i wspólne kroki przeciwko tym szaleńcom, myślącym, że będą tu mieli władzę. Chwilowo zawiesimy miedzy sobą walkę o terytoria i zwierzchnictwo, choć to co każdy z nas w międzyczasie zdobędzie to już jego sprawa, byle nie odbierał tego co już zdobyte przeze mnie czy przez ciebie - rzucił pewny siebie propozycję. Nie miał wyjścia , musiał próbować tajemnej sztuki negocjacji...

- Pierdolisz mały jak gęś bez łba. Jakie zawieszenie walki? Jakie zawieszenie? Walka skończy się do dwóch pacierzy od chwili kiedy ją zacznę. A później zwyczajnie na ciebie zapolujemy dachołazie o zajęczej skórce. Bo twoi ludzie zostaną tu. - Odpowiedział Krogulec, najwyraźniej to on miał zamiar grać i obserwować jak inni tańczą.

- Coś mi się widzi, że wciąż chyba nie dostrzegasz problemu. Chcesz konfrontacji to będziesz ją miał, choć ciekaw jestem czy z poparzoną mordą będziesz miał jeszcze siły kogokolwiek ścigać. Poza tym myślisz że na tym się skończy? Nie doceniasz ani mnie ani moich znajomości w tym mieście - powiedział po raz kolejny szarfując groźbami, ale nie miał już nic do stracenia, a fakt że rozmowa wciąż się toczyła sprawiała, że Halfling zaczynał wierzyć, że na walce się nie skończy... Ci który byli nastawieni tylko na walkę nawet nie podejmowaliby dyskusji.

- Straszysz z dachu puszczyku? Zejdź tu i postrasz. Albo powiedz co dasz w zamian. Za swoich ludzi. Ile dla ciebie są warci? No, nuże...!

" Chciałbyś..." - pomyślał, wiedząc dobrze, ze jedynie będąc na dachu daje sobie i chłopakom jakiekolwiek szanse w razie gdyby doszło do starcia, szanse małe, niewielkie, ale zawsze jakieś...

- Moi ludzie pójdą ze mną a alternatywą jest walka. Gdybyśmy chcieli cie wykończyć Krogulec, to zrobilibyśmy to pierwszego dnia. Wiem że masz apetyt na całe miasto, i prawdopodobnie chciałbyś je mieć od razu. Ale prawda jest taka że go nie masz. Siedzisz tu od trzech miesięcy i jeszcze go nie zdobyłeś, a ci którzy początkowo Cie wspierali, już się od ciebie odwrócili. Mówię o mistrzu, który zdradził nam gdzie cie znaleźć a także chce posadzić mnie na twoim miejscu... Tobie tez kazał pozbyć się swych przybocznych gdy uczyni cię już władcą miasta?? - powiedział głośno, ostatnie zdanie chyba bardziej nawet do ochrony Krogulca niż do niego samego

Słowa Tupika odbijały się od murów ulicznych kamienic, kiedy kilku najbliższych Krogulcowi łotrów przyjrzało mu się uważnie. Najwidoczniej niektóre słowa zaczynały do nich docierać. Krogulec też dodawał dwa do dwóch.

- Blefujesz kurduplu. Albo też masz sprawki z inkszymi. Mnie nikt nic nie nakazuje. W tym mieście tylko Krogulec rządzi i rządzić będzie. A takich gnojków jak ty, to ja pod butem jak robactwo rozgniatam.

- To musisz mieć ciulu zajebiście wielki obcas. Podagra? - Grzeczny wtrącił się niegrzecznie, kilku stojących mu najbliżej zarechotało

Krogulec wyraźnie coraz bardziej się irytował. To zaś sprzyjało początkowi rozlewu krwi. Jednak jego pozycja najwyraźniej osłabła. Walka mogła być sposobem na jej umocnienie

Tupik momentalnie wychwycił zmianę nastrojów , zarówno u krogulca jak i reszty bandy. Na zmianę nastrojów czekał niczym ryba na wodę. To że do tej pory nie rozpoczęła się jeszcze walka, świadczyło tylko o tym, że obie strony jeszcze widziały szansę w wyciągnięciu czegoś z żywych... "Niepewność zasiana u ludzi Krogulca oraz w nim samym, z czasem zacznie procentować, o ile dam jej czas na to by się rozwinęła..." - pomyślał wiedząc już, że musi zrobić kolejny kroczek naprzód, w rozmowie którą kontrolował bardziej niż Krogulec przypuszczał.

- Dobra Krogulec, mam dla ciebie propozycję, bo widzę że masz wielu ludzi i zamiast mnie wszyscy ścigać, mogliby pomagać... Widziałeś kiedyś coś takiego? Tupik zafurczał torebeczką z góry dachu. Po czym rzucił ją krogulcowi. - Dostaniesz dziesięcinę z moich zarobków, w zamian za przysłowiową ochronę. W końcu nie zamierzam komuś płacić za nic. Więc jak wolisz martwego halflinga, czy kurę znoszącą złote jaja? Jeśli ja zginę, a walczyć będę do końca, wraz ze mną przepadnie nowy narkotyk, zajebisty odurzacz, a wraz z tym znikną zyski, a ty dalej będziesz rzeźbił w napadach i wymuszeniach. Dostaniesz dziesięć procent, pod warunkiem nie wpierdalania mi się w biznes. - Zakończył fachowo i ostro. Oceniał jednocześnie reakcję innych bandziorów, kilku poczuło się już na tyle rozluźnionych gadaniną a nie walką, że poopuszczali już broń, część lgnęła do Grzecznego i Levana, których tu nie widziano od trzech miesięcy, a inna cześć z nieskrywanym pożądaniem przyglądała się Ingrid. Nic tak bowiem nie pobudzało jak mieszanina adrenaliny , niebezpieczeństwa i kobiecego ciała. Tupik już osiągnął choć część sukcesu, rozbrajając grupę Krogulca tuż przed walką. Ten chyba się zorientował jak kruchą ma pozycję wśród swoich ludzi, gdyż wszedł w ostre negocjacje, próbując zmusić Tupika do uległości.

- Pięćdziesiąt. Moje miasto, moi ludzie, moje gówno. Ty też jesteś moim człowiekiem, jeśli się zgodzę. Będziesz z tymi swoimi skurwiałymi jełopami żył dalej i robił w portki bym się nie wkurwił. Ale za to puszczę w niepamięć wszystko co dotychczas twoi ciule zrobili przeciwko mnie. Wóz, albo przewóz.

- Dwadzieścia i to moje ostatnie słowo, tak jak mówisz wóz albo przewóz. Nie jesteś jedynym z którym muszę się dzielić, a dopóki nie załatwisz sprawy z Mistrzem, to żadne twoje miasto, a ja nie będę bulił nie temu co trzeba.
Tupik świadomie raz jeszcze przywołał tytuł Mistrza. "Przyboczni Krogulca zaczną patrzeć mu na łapki... sam co prawda też się rozbroiłem, ale nie będziesz mi tu robił pod górkę... a jak chcesz to masz sam, niech wiedzą, że w mych poprzednich słowa kryła się prawda, a Mistrz to nie żaden blef... Tak... niech zauważą jak szybko zmieniłeś zdanie i zarzuciłeś blef... tak... niech wiedzą co ich czeka u twojego boku... może zajmą się tobą sami..." - pomyślał ciesząc się z sukcesu jakim było przetrwanie konfrontacji. Był gotów zgodzić się nawet na pięćdziesiąt, byle nie doszło do rzezi w której nie obyłoby się bez ofiar wśród ludzi Tupika, nie przy pięciokrotnej niemal przewadze liczebnej przeciwnika.

- Dostaniesz dwadzieścia procent z zysku, na każde sto koron , dwadzieścia będzie twoje. i nie myśl, że mi przypadnie cała reszta, aż tak dobrze to nie mam... Chyba że chcesz połowę z mojej działki? - zapytał przebiegle.


- Zgoda, niech ci będzie. Te dwadzieścia pięć. Płatne raz w tygodniu. I pogłówne za moich ludzi. - Krogulec rozejrzał się zadowolony. Widać było, że i im napięcie nieco zelżało. Zawsze w obliczu zagrożenia ludzie spinają się w sobie by później, jak puści, rozluźniać się niemalże namacalnie.

-Dobrze, ale przejmuje karczmę Helmuta, gdzieś działać muszę, "A po dzisiejszym, coś mi się widzi, że dobrze mi tam będzie." - pomyślał. Zastanawiał się też jakie inne interesy mogli od razu upiec na jednym ogniu. Niestety był zbyt krótko w mieście by w pełni wykorzystać obecną sytuację. Nie wiedział co z Nosikamykiem, kapłanami, Czarnym Karlem i całą resztą... ale z poukładanymi stosunkami z Krogulcem, zawsze mógł do tego wrócić. - O pogłównym jednak zapomnij, dostałbyś je gdyby nikt z moich nie zginął. I nie ja to zacząłem... - halfling grał do końca, choć targi już właściwie się zakończyły. Było tu jednak zbyt wielu świadków a halfling musiał pokazać się z jak najlepszej strony... pod każdym względem.

- Karczma twoja. I sąsiednie ulice w zasięgu dwóch przecznic. Ale pogłówne zapłacisz. Zabiłeś moich ludzi. Pół setki od łba. Płatne za trzy miesiące, byś miał czas się odkuć. Ostatnie słowo. Tak czy Nie?

Halfling milczał długo, niemal na granicy czasu danego do odpowiedzi. Teatralnie. Nie zamierzał działać jak przyciśnięty do muru szczur, choć po prawdzie ludzie Tupika byli przyciśnięci do muru. Halfling wiedział, że takie rozwiązanie będzie pasowało przynajmniej na jakiś czas obu przywódcom, musiał jednak zaznaczyć i Kroglcowi i przede wszystkim wielu zbirom, że nie jest pierwszym lepszym chłystkiem który z przelęknięciem słucha się ich szefa. W końcu po długim milczeniu wszyscy usłyszeli - Zgoda
 
Eliasz jest offline