Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 15:56   #44
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Niczym nie zmącony spokój w kolejnych dniach podróży był im niezwykle przydatny. Pogoda mogłaby być lepsza, ale pochmurne niebo i tak było lepsze niż nieumarli i inne zagrożenia, więc zaklinaczka nie mogła narzekać. Nyarla zdołała - w stopniu zadowalającym - dojść do siebie. Udało jej się nawet względnie wyspać ostatniej nocy. Była w stanie normalnie funkcjonować; szok i żal po śmierci Bruna wciąż jeszcze tkwił, ale już znacznie głębiej i nie doskwierał tak bardzo.
Gdy z daleka dojrzeli zajazd, czarodziejka wzniosła niemą modlitwę do Sune, w której prosiła o ten jeden wieczór ciepła i wygodnego łóżka. Zdawało się jej, że podróżują całe tygodnie, a nie kilka dni. W takiej sytuacji ciepłe, suche miejsce do spania i gorąca strawa byłyby dla niej szczytem przyjemności. Ognistowłosa najwyraźniej wysłuchała prośby, bo towarzyszy nie trzeba było zbyt długo namawiać.

Nie bardzo wiedząc, czy mogłaby w czymś pomóc Rurikowi i Gabrielowi, postanowiła chociaż nie przeszkadzać. Z Demonem na rękach wkroczyła do karczmy. Rozejrzała się, oceniając standard przybytku i pozwoliła sobie na nieznaczny uśmiech zadowolenia. Po takiej podróży nie miała wielkich potrzeb, więc wystrój i atmosfera nawet przekroczyły jej oczekiwania. Wzrok Nyarli spoczął na półelfce stojącej za ladą. Po chwili do czarodziejki podszedł Formit, od którego otrzymała klucz do swojego, osobnego pokoju. Nie spodziewała się takiego gestu. Uśmiechnęła się ciepło w podziękowaniu, słysząc słowa niziołka. Kayl zniknął na piętrze, a ona usiadła przy wskazanym przez niego stole.

Rozsiadła się wygodnie, Demonowi nakazała wejść pod ławę, by nie irytować nikogo obecnością zwierzęcia. Musiała przyznać, że po tylu dniach siedzenia na trzęsącym się wozie i spania niemal na ziemi, drewniana ława była niezwykle przyjemnym siedziskiem. Rozglądała się ciekawie, czekając aż dołączą do niej pozostali. Jej wzrok spoczął na mężczyznach po drugiej stronie sali. Wszyscy akurat spoglądali na nią. Nie poczuła się skrępowana. Wręcz przeciwnie - poczuła się nieco jak w domu, gdzie takie spojrzenia były dla niej codziennością. Co prawda nie wyglądała tak ujmująco jak na co dzień w Silverymoon, co nieznacznie jej przeszkadzało, ale miała świadomość swojej urody, nawet mimo bladości czy zmęczenia.
Mężczyźni wyglądali na kupców czy podróżników, wszyscy pod bronią, najwyraźniej posiadali również sporą ilość złota. Oceniła pobieżnie każdego z nich. Niezbyt odpowiadało jej, że są najwyraźniej pod lekkim wpływem alkoholu, ale uznała za stosowne uśmiechnąć się uprzejmie. Nie zrozumiała języka, w jakim padł żart, ale chętnie dowiedziałaby się, co takiego zabawnego mieli do powiedzenia.

Uniosła lekko brew, widząc, że jeden z mężczyzn zmierza ku niej. Jego chwiejny krok potwierdził przypuszczenia sprzed chwili. Przyzwyczajona do męskich spojrzeń, postanowiła nie irytować się oblepiającym ją wzrokiem. Nie był brzydki, ale Nyarla nie miała raczej nastroju na flirty. Nie miała teraz ani sił, ani ochoty na przelotne miłostki. Tym bardziej ze wstawionymi bogaczami, którzy zapewne myśleli, że mogą mieć wszystko. Tę teorię potwierdziły już pierwsze słowa Grega.
~ Chwalenie się pochodzeniem i majątkiem to może działa, ale na jakieś dziewki z podrzędnych miasteczek... - pomyślała gorzko, ale nie pozwoliła sobie na okazanie cienia dezaprobaty. Pokiwała uprzejmie głową, uśmiechając się delikatnie. Niepokój, który napłynął od Demona postanowiła chwilowo zignorować. Po kilku latach obycia wśród mężczyzn i zabaw w karczmach różnego poziomu, miała pojęcie, czego się spodziewać.
- Możesz mi mówić Nyarla. Pochodzę z Silverymoon. Zajmuję się magią. - uznała, że nie musi się z tym kryć - Jestem w drodze do Nesme. I postanowiłam zatrzymać się tutaj na odpoczynek. - uśmiechnęła się ujmująco.
- Czekam na znajomych, którzy mi towarzyszą, lada chwila powinni się tu zjawić. Nie wiem czy pomieścimy się wszyscy przy jednym stole...
Miała nadzieję, że Rurik i Gabriel szybko oporządzą konie i rzeczywiście zaraz pojawią się w karczmie. Albo, że chociaż Formit wróci z góry. Nie uśmiechało się jej dłuższe przebywanie sam na sam z Gregiem. Zwłaszcza ze świadomością, że w tym samym pomieszczeniu siedzi czterech innych mężczyzn, znajomych adoratorowi... Nie chciała być niemiła, ale nie potrzebowała teraz pierwszego lepszego amanta. Chciała ciepła i kogoś, kto ją przytuli i zaopiekuje się nią, a nie tylko spędzi z nią noc i pojedzie dalej. Zresztą, od kiedy poznała Gabriela, miała znacznie bardziej wygórowane oczekiwania wobec mężczyzn.
 
Amanea jest offline