Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 16:42   #33
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Idąc ulicą wraz z Maroco zastanawiała się. Nie podzieliła się swoimi obawami z nim, ale pewnie, jakby spojrzał na nią mógłby chyba z dziecinną wręcz łatwością zauważyć że coś z nią nie tak. Nawet jeśli nie zna się drowów. Zresztą co mu do tego? Pomyślała, ale zaraz tez dodała, zupełnie niespodziewanie. Ciekawe, ze wszystkich dzisiaj spotkanych osób, ze wszystkich shuu, on jest najbardziej użyteczny. Może nie do tego stopnia by być.. Przestań.- Skrzyczała się w myślach.- Co ci mówiła? Co mówi dogmat? Opanuj się zatem. Już i tak obraziłam zapewne tego w masce.

Kiedy dotarli do celu rozejrzała się. Nie spodziewała się czegoś nadzwyczajnego po ludzkiej architekturze, zwłaszcza w kontekście, według niej, pięknych budowli jakie wznosiła, czy też poprawniej powiedziawszy, ukształtowywała z napotkanych jaskiń, jej rasa. Tak i teraz, nie czuła rozczarowania, widząc Skrytowieże. Skupiła się na czekającym ich zadaniu, ignorując zarówno wygląd budowli, jak i spojrzenia mieszkańców miasta, kiedy tak szli przez miasto. Bez czekania zapukała do drzwi, oparłszy się o zewnętrzną ścianę budowli, tak by po otwarciu drzwi nie być widoczna.

-Kim jesteście i czego chcecie?

Kiedy drzwi się uchyliły i usłyszała słowa kogoś, kto był ukryty przed jej wzrokiem, a tym samym i ona przed nim, poprawiła ułożenie kaptura, tak by schować włosy, tym samym zmniejszając ryzyko wykrycia.
-Jesteśmy ze straży miejskiej i sądzimy że możecie nam pomóc.
-Wejdźcie zatem
.

Drzwi otworzyły się na oścież, przez co stała się widoczna, jednak nie przejęła się tym, po prostu weszła do środka, trzymając się tuż za Maroco. Idąc korytarzami, ukradkiem przyglądała się mijanym osobom, a także wiszącym na ścianach obrazom. Po jakimś czasie weszli do jednego z wielu pokojów, gdzie przy stole siedział starszy już mężczyzna. Zatrzymała się z boku drzwi, pozwalając Maroco prowadzić rozmowę.

-Oni potrzebują naszej pomocy mistrzu- rzekł ten który ich przyprowadził. Kiedy starzec spojrzał po nich nie wykonała żadnego gestu, nie licząc ledwo zauważalnego skinięcia, które miało być powitaniem.

-O co zatem chodzi?
-No więc na miejscu zbrodni znaleźliśmy zwłoki gosposi. Jeden z nas rzucił na nią zaklęcie rozmowy ze zwłokami i z jej relacji dowiedzieliśmy się że była w swoim pokoju aż zobaczyła błysk, później była tylko ciemność, następnie morderca wbijał jej kołki w żywe ciało, powtarzał Artgar. Wszystkie jej rany układały się w trójkąt, jeden taki trójkąt zrobiono przez jedwabną chustę. Podejrzewamy że to jakiś rytuał.


Po wytłumaczeniu Maroco celu wizyty lekko drgnęła, chociaż starała się to zamaskować tak bardzo, jak tylko się dało. Przyjrzała się uważniej wyposażeniu wnętrza, jak jest urządzone, potem zaś skoncentrowała swą uwagę na odpowiedzi starca.

-Rytuał? Na pewno żaden mi znany. Parę razy w historii magii trójkąt się pojawia ale przy zaklęciach działających na pewien obszar na zasadzie triangulacji. Na budowie trójkąty jest zbudowane wiele rzeczy. Możliwe że zabójca jest na tyle arogancki że chce wam przekazać jakąś informację. A co do tego słowa. Artgar, tak? Nie jest mi ono znane ale możliwe że jest to imię jakiegoś zaginionego boga któremu wasz zabójca składa ofiarę. A żeby się dowiedzieć czy to rzeczywiście zasada triangulacji to musicie poczekać na trzy ofiary, zaznaczyć miejsca gdzie znaleziono ich ciała, oznaczyć je na planie miasta i sprawdzić czy ułoży się trójkąt. A wracając do słowa Artgar to możecie sprawdzić u nas w bibliotece albo archiwach miejskich. A propos w archiwach możecie też sprawdzić czy zdarzyły się podobne zbrodnie i czy je rozwikłano. To chyba tyle co mogę wam powiedzieć. Ale cały czas pamiętajcie że mógł to być jakiś rytuał.


Usłyszawszy odpowiedź zamyśliła się, podziękowała ich informatorowi, po czym skierowała się na korytarz. Ustawiła się jednak tak, aby widzieć pokój, oraz przebywających w nim ludzi. Ruszyła się dopiero jak Maroco także wyszedł z pomieszczenia. Podeszła do niego i wyszeptała do niego, tak by tylko on słyszał:

- Czyżby mi się wydawało czy mamy do czynienia z warstwami?- poczekała na reakcję i wyjaśniła szybko.- Szukamy zabójcy lorda, ale, czy nie był dla odwrócenia uwagi? A celem była ta kobieta? Pamiętasz co mówił sierżant o pozostałych morderstwach? Możliwe że są powiązane ze sobą.

Mówiąc to ułożyła jedną dłoń poziomo, w chwili gdy mówiła o lordzie, pod nią zaś drugą, w ten sam sposób ułożoną, w momencie gdy przeszła do przypadku gospodyni.

-Najczęściej ma się do czynienia z dwoma warstwami, z rzadka trzema. I to wtedy gdy dwie warstwy miały zamaskować coś innego. Warstwy mogą być ułożone tak by się nakrywać, ale też tak, by się wzajemnie przenikać, mamić.

-Wspomniałeś przy sierżancie o dwóch zespołach- kontynuowała po krótkiej przerwie.- Nadal uważasz że tak należy postąpić?
 
RyldArgith jest offline