Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 19:24   #45
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nieco pijany mąż siedzący obok Nyi był tak bardzo zauroczony wdziękami zaklinaczki, że nawet nie usłyszał wchodzących do przybytku Gabriela i Rurika. Zobaczyć ich nie mógł gdyż siedział plecami do drzwi.
-E tam, po co nam twoi znajomi. Sam świetnie daję sobie rady z dzierlatkami...- rzekł nadzwyczaj ordynarnie, wzbogacając wypowiedź o chamski uśmieszek. Nim mężczyzna zdążył powiedzieć jakiekolwiek słowo więcej poczuł na swej szyi zimne ostrze elfa. Nyarla widziała, że Strzaskane Niebiosa słyszy, co też do niej mówi nieuprzejmy adorator. Bezszelestnie dobył swego krótkiego miecza i przyłożył człekowi do gardzieli. Jego opalona twarz pobladła w jednej sekundzie zaś na czole wystąpiły lśniące krople potu.
-Przeproś.- zażądał Gabriel nie spuszczając wzroku z Tethyrczyka.
-Przepraszam...- syknął mężczyzna, przełykając ostrożnie ślinę, by przypadkiem nawet najdrobniejszy ruch nie dodał mu kolejnej blizny.

-A teraz wstań i spierdalaj do kolegów.- dodał po chwili elf. Człowiek skinął głową. Gabriel zręcznym ruchem ręki schował miecz do pochwy i cofnął się o krok od ławy pozwalając mężczyźnie wstać. Ten nie szalał ani nie stawiał się. Grzecznie wstał i opuścił zajęty stolik, wracając do kompanów. Nogi lekko mu dygotały, a gdy usiadł został zasypany gradem pytań w jego rodzimym języku. Gabriel zdawał się nie przejmować mężczyznami, podobnie z resztą jak Rurik. Oboje oni usiedli przy stole, jak gdyby nigdy nic. Elf ściągnął z pleców schowany w pochwie dwuręczniak i położył go pod stołem, pod swoimi nogami, tak by nie przeszkadzał nikomu a i przy okazji był pod ręką w razie czego. Podobnie zrobił i Rurik. Brodacz ściągnął swoją dziwaczną kuszę i postawił ją na ławie obok nóg.
-Czego ten wypity śmieć od Ciebie chciał?- spytał elf. Nyarla postanowiła jednak nie roztrząsać i tak zakończonej już sprawy i tylko machnęła ignorująco ręką.

Kompani rozsiedli się przy stole prostując zmęczone nogi. Po chwili i Formit do nich dołączył. Niziołek rozsiadł się wygodnie, choć w porównaniu z resztą zajmował najmniej miejsca na ławie. Wbrew słowom Nyarli miejsca na ławie było dość, by jeszcze ktoś się dosiadł, ale nikt nie był chętny. Po chwili do kompanów podeszła półelfia gospodyni, która zebrała zamówienia na posiłki. Spis różnorodnych obiadów był dość obszerny i prędko każdy znalazł coś dla siebie. Gabriel zamówił udziec z dzika, Formit zażyczył sobie wielką jajecznicę na tłuszczu rothe, zaś Rurik zapragnął pieczoną kaczkę w sosie z piwa. Mieli sporo czasu by odpocząć, zanim ich zamówione dania zostały przyrządzone. Kiedy jednak na wspólnym stole pojawiły się tace i misy ich zmysły zostały zbombardowane różnorodnymi zapachami, zaś sam widok przygotowanych potraw zachęcał do ich spożycia. Zjedli z wielkim smakiem i zadowoleniem.

Do wieczoru zdążyli ustalić dokładny plan, dotarcia do Nesme. Towarzysze ustalili drogę i różne plany awaryjne w razie jakiś nieprzewidzianych wypadków. Również i Demon nie miał się źle. Półefka zaproponowała Nyarli jej obiad za połowę ceny, w zamian za to, że jej kocur zajmie się myszami harcującymi do tej pory w kuchni. Kot mógł nie tylko się najeść, ale i mógł dobrze się bawić goniąc myszy to też zaklinaczka nie miała nic przeciwko i pozwoliła czworonożnemu chowańcowi na polowanie. Ich humory były nieco lepsze. Myśl o spokojnie spędzonej nocy pod ciepłą, suchą kołdrą miała swój urok. Na twarzach Rurika i Formita pojawiły się momentami nawet uśmiechy, ale z całą pewnością nie zapomnieli o tragedii z przed kilku dni. Otwarli się jednak i rozmawiali, a to zawsze jakiś postęp. Ich tematy były głównie nie związane z zadaniem. Rozmawiali o przeżytych przygodach i poprzednich misjach, które wykonywali dla Oswalda.

W wielkim oknie, za plecami kompanów widać było głęboki mrok. Okno było skierowane na wschód, to też nie mogli przez nie podziwiać zachodu słońca. Wieczorem gospodyni zaryglowała drzwi wejściowe od środka, zaś grupa pięciu Tethyrczyków opuściła swój stolik i udała się na piętro, prawdopodobnie do pokoju.
-Dobra, nie wiem jak wy, ale ja padam. Idę spać bo jeszcze tu usnę.- wyjaśnił Kayl, po czym wstał od stołu.
-Dobra czekaj na mnie...- odezwał się i krasnoludzki kusznik, po czym również wstał i oboje udali się na piętro. Przy stoliku pozostali Gabriel i Nyarla. Elf popijał powoli piwo, wlepiając bystry wzrok w jedno z wielu trofeów zawieszonych na ścianie. Rozmowa z wojownikiem była ostatnią rzeczą, jakiej mogła wyczekiwać zaklinaczka więc w końcu i ona się poddała i udała się do swej izby na piętrze. Pokój nie był wielki, zaś jego wystrój nie grzeszył ambicją i elegancją. Mimo wszystko było tu przytulnie. Na niewielkiej szafeczce pod oknem stała stara, oliwna lampa. Pod ścianą na przeciwko drzwi znajdowało się dość wygodne łóżko. Była jeszcze jedna, wielka szafa, od której śmierdziało wilgocią.

Nyarla szybko się przyszykowała i ułożyła do snu. Nogi dziwnie mrowiły, jakby z Silvermoon doszła na miejsce pieszo. Była zadowolona. Wielka poduszka pod głową znacząco poprawiała komfort odpoczynku. Pełny i zadowolony żołądek dodatkowo zmęczył kobietę i z chęci poprzeglądania książki od Oswalda nic nie wyszło gdyż kobieta w momencie usnęła. Obudziło ją drapanie Demona. Kot wbił jej mocno swe pazurki w wierzchnią część dłoni. Nyarla była nieco zła na kota, że budzi ją w środku nocy. Kiedy jednak zrozumiała powód, dla którego kot ją budził, było za późno. Sylwetka w mroku szybko się przemieściła i po chwili poczuła na ustach masywną, pachnącą orientalnymi perfumami dłoń. Próbowała się wyrwać, jednak nagle osobnik przyłożył jej do szyi swój nóż.
-Piśnij kiciu a najpierw poszerzę Ci uśmiech a dopiero potem zerżnę...- warknął człek i dla niej wszystko stało się jasne. Po głosie poznała iż agresywnym zboczeńcem jest Greg.

Przez głowę przemknęło jej tysiąc myśli. Nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, gdyż mężczyzna mocno przyciskał swoją dłoń do jej ust, sprawiając jej przy tym niemały ból. Człowiek zaśmiał się parszywie i odłożył nóż na poduszkę obok po czym sięgnął dłonią do dekoltu zaklinaczki. Człek dotknął jej piersi i łapczywie ścisnął, jakby faktycznie od wielu dni nie obcował z kobietą. Znów poczuła ból.
-He he he... Masz wyjątkowe szczęście.- syknął agresor -Dziś poobcujesz z prawdziwymi mężczyznami z słonecznego Tethyru...- rzekł obleśnym głosem, pełnym pożądania. Dopiero po chwili do niej dotarło to co jej powiedział. Kobieta spojrzała z przerażeniem w bok i dostrzegła majaczące w półmroku sylwetki kompanów osobnika. Drzwi do izby były zamknięte, więc nikt będący przypadkiem na korytarzu nawet nie zobaczyłby co w pokoju się dzieje. Do głowy przyszły jej najczarniejsze myśli. Czuła wzrastający gniew.
 
Nefarius jest offline