Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 20:56   #34
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
-Rytuał? Na pewno żaden mi znany. Parę razy w historii magii trójkąt się pojawia ale przy zaklęciach działających na pewien obszar na zasadzie triangulacji. Na budowie trójkąty jest zbudowane wiele rzeczy. Możliwe że zabójca jest na tyle arogancki że chce wam przekazać jakąś informację. A co do tego słowa. Artgar, tak? Nie jest mi ono znane ale możliwe że jest to imię jakiegoś zaginionego boga któremu wasz zabójca składa ofiarę. A żeby się dowiedzieć czy to rzeczywiście zasada triangulacji to musicie poczekać na trzy ofiary, zaznaczyć miejsca gdzie znaleziono ich ciała, oznaczyć je na planie miasta i sprawdzić czy ułoży się trójkąt. A wracając do słowa Artgar to możecie sprawdzić u nas w bibliotece albo archiwach miejskich. A propos w archiwach możecie też sprawdzić czy zdarzyły się podobne zbrodnie i czy je rozwikłano. To chyba tyle co mogę wam powiedzieć. Ale cały czas pamiętajcie że mógł to być jakiś rytuał. -
- Dziękuję, za wyczerpującą odpowiedz. Archiwa mieliśmy zbadać w następnej kolejności, choć oczywistym wydawało się sprawdzenie w pierwszej kolejności informacji tutaj. Wszak żywa wiedza, jest szybsza i lepiej wie gdzie szukać niż księgi. -
odpowiedział z uśmiechem - Czy w przypadku pojawienia się nowych szczegółów możemy liczyć na dalsza pomoc? - po uzyskaniu odpowiedzi skłonił głowę i wyszedł doQualnvyll.

Po chwili usłyszał ich szept drowki.
- Czyżby mi się wydawało czy mamy do czynienia z warstwami? Szukamy zabójcy lorda, ale, czy nie był dla odwrócenia uwagi? A celem była ta kobieta? Pamiętasz co mówił sierżant o pozostałych morderstwach? Możliwe że są powiązane ze sobą.

Mówiąc to ułożyła jedną dłoń poziomo, w chwili gdy mówiła o lordzie, pod nią zaś drugą, w ten sam sposób ułożoną, w momencie gdy przeszła do przypadku gospodyni.

-Najczęściej ma się do czynienia z dwoma warstwami, z rzadka trzema. I to wtedy gdy dwie warstwy miały zamaskować coś innego. Warstwy mogą być ułożone tak by się nakrywać, ale też tak, by się wzajemnie przenikać, mamić.

-Wspomniałeś przy sierżancie o dwóch zespołach- kontynuowała po krótkiej przerwie.- Nadal uważasz że tak należy postąpić? -

- Co do warstw to wiele wskazuje na to, że masz rację. Musimy wypytać o pozostałe morderstwa. Najlepiej też przejrzeć archiwum na komendzie w sprawdzić czy w poprzednich miesiącach, albo latach miało miejsce coś podobnego. -
Przerwał mówienie, rozejrzał się jakby sprawdzał, czy w okolicy nie ma podsłuchujących i kontynuował - Co do zespołów to nie mam za wielkiej ochoty słuchać rozkazów krasnoluda, ani maga biegnącego w pierwszej linii, zanim pojawił się nasz nowy z braku lepszego słowa kolega, rozważałem wersję, abyś ty zajęła się dowództwem nad jedną grupą, a ja nad drugą. Mógłbym wtedy nawet odstąpić ci maga, jako tego inteligentniejszego. Teraz jednak zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej połączyć siły z tobą, a resztę zostawić samym sobie. Żmiję prędzej zabiję niż zacznę słuchać, a gdybym miał nim dowodzić, to albo bym go musiał złamać, a wtedy byłby nie przydatny, albo zabić. -

Potaknęła.- Też przyznaje ci rację.. Jeden drow wystarczy w drużynie..- rzekła, wiedząc iż Maroco wie do czego tak naprawdę pije.


Jednak po chwili dodała: - Radzę jednak uważać. Nie zdziwiłabym się jakby nasz "towarzysz"- specjalnie postawiony akcent.- już miał jakieś plany i nawet je realizował.-

Jeden drow? to dość dziwne, Żmija nie wydaje się drowem. Cóż trzeba by dowiedzieć się więcej o tej rasie, być może chodzi jej o władzę i dowództwo.
- Hmmm przyznam, że nie do końca rozumiem, Żmija nie wygląda, na członka twojej rasy. Jeśli natomiast odnosisz się do władzy, to osobiści także do niej przywykłem, i nie zamierzam z niej rezygnować, mogę nawet dla tego stać się drowem, jeśli zajdzie taka konieczność - odpowiedział z dziwnym uśmiechem.
- On na pewno ma plan, ale źle zaczął za agresywnie, nie wybadał gruntu, więc jest z góry skazany na porażkę, lub eliminację w razie jego chwilowego sukcesu. -

- Chodziło mi o cechy charakteru. Za bardzo przypomina mi moich pobratymców. I... czy mi się wydaje czy właśnie nie zaczęliśmy normalnie rozmawiać?- zaśmiała się- Nie sądziłam że stanie się to tak szybko, zwłaszcza po naszym cięciu słownym. A co do Żmii, to ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła to właśnie takie lekceważenie go.. - Nagle przerwała,a jakby coś sobie uzmysłowiła.- Czekaj.. Qugar i krasnolud pobiegli w uliczkę tak? -

- Tak pobiegli, nie znam zaklęcia jakiego użył Quagar, ale nasz wróg musiał by być idiotą, aby uciekać w masce i tak dalej jak to Quagar opisał oczom. Żmiji nie lekceważę, wręcz poświęcam mu więcej uwagi niż magowi lub krasnoludowi, ale nie traktuję go jak równorzędnego przeciwnika. Po prostu za dużo o sobie zdradza, zanim dowiedział się z kim ma do czynienia. Uznał nas za amatorów i to on nas zlekceważył. -

Uniosła brew. - Oni tam, my tu.. A żmija? I.. sierżant? - Pozwoliła by słowa te przebrzmiały, po czym złapała Maroco.- Nie chcę źle prorokować,- spauzowała- ale czy nie wydaje ci się że to idealne dla żmii by coś teraz zrobić? -

- Tak, wręcz, jak stwierdził, że on z sierżantem zajmą się szukaniem śladów, uznałem, że czegoś spróbuje, tylko co możemy robić? Lepiej żebyśmy my ustalili plan na spokojnie i zadziałali razem. To nie sierżant podejmuje decyzję. Warto więc przygotować dobry raport w którym to my pokażemy się, jako ci myślący, potrafiący znajdywać ślady i organizować pracę innym. W tym chwilowo prowadzimy przed Żmiją, a potem taki raport z pominięciem sierżanta dostarczymy kapitanowi. Teraz musimy zadbać, aby nadal być przed Żmiją. Co ty na to? -

-Wiesz? zaczynasz mi się podobać, abbill. myślisz jak drow.- posłała czarujący uśmiech -

Uśmiech jaki pojawił się na twarzy tego młodego człowieka był niezwykle pogodny, jednak oczy na około sekundę przybrał iście drowi kształt i kolor.
- Łączy nas o wiele więcej, niż mogła byś sądzić. W większości inne rasy się nas boją, i zazwyczaj mają powody. Moja rasa jest znana z intryg i tego, że nie można jej ufać. -

- Twoja?- zdziwiona początkowo, zwłaszcza jak zobaczyła oczy, cofnęła się i położyła dłoń na rękojeści. czekała.- kim Ty jesteś?

- Unikatem, na skalę światową. - rozejrzał się - to nie jest miejsce na rozmowy o takich rzeczach. Nie jestem wrogiem, a chwilowo mamy wspólny cel. To co teraz powiem uznaj to za potwierdzenie mojej prawdomówności - ściszył głos do tego stopnia, że ledwie go słyszała - jestem doppelgangerem. - jakby na potwierdzenie wyciągnął przed siebie dłoń i zmienił jej kolor na błękit, potem ukształtował ją w ostre ostrze pokrywając skórę ostrą kością, a potem przywrócił normalny kształt. - Zasadniczo, nie mam złych zamiarów, poszukuję pewnych ludzi, a chwilowo moje poszukiwania sprowadziły mnie do tego miasta. Posada w straży daje kilka ciekawych możliwości. No i ta sprawa mnie zainteresowała. -

Szybko rozejrzała się czy ktoś nie widzi ich. Skinęła jednak dziwnemu towarzyszowi, jakby na znak ze się zgadza z nim, chociaż nie wiadomo z którym fragmentem jego wypowiedzi.
- Nie ma czasu. Wracajmy. W drodze obmyślimy jak pozbawić naszego zamaskowanego widoków na przyszłość. -

- Proponuję poszukać w archiwach i bibliotece czegoś o tym morderstwach i tym zapomnianym bóstwie -

- Nie znam się na waszych bóstwach. Gdybyś spytał o moje to bym mogła udzielić szerszych wyjaśnień, tu niestety nie wiem czy pomogę -

- Dlatego potrzebujemy biblioteki -

Dotarli do biblioteki pytając ze dwa razy napotkanych ludzi o drogę, gdy byli na miejscu, pierwszą rzeczą jaką Maroco uczynił, było odnalezienie bibliotekarza.
- Witam, nazywam się Maroco Ribiera, pracuję w straży i zajmuję się śledztwem w sprawie morderstwa. Potrzebuję informacji o imieniu Artgar, być może to jakieś stare bóstwo. Czy straż może liczyć na pomoc? -
 
deMaus jest offline