| Amy sztywno siedziała na ławie, energicznie wiosłując łyżką. Dziura nie Dziura, ale kolacji to ona nie jadła, więc młody organizm intensywnie domagał się pożywienia. A że nie kłapała dziobem jak wszystkie inne dziewczęta, toteż skończyła o wiele szybciej niż one. Cierpliwość zaś skończyła jej się już po drugiej łyżce. Głupie krowy. Głupie, leniwe mątwy! Teraz to "dobrze im tak", a wcześniej było "aaach, Raaavereeee..."; "och Raaaavereeee..."; "Amy, Amy, szepnij mu o mnie słówko..."; "Amy, powiedz mu to, albo tamto..."; "Amy, bo ty się z nim tak dobrze znasz, to ciebie posłucha..."; "Ach, Raaav..." - wścieklicy można było dostać. Obłudne dziewuchy. Właśnie dlatego wolała Rava. Był mniej skomplikowany i łatwy w utrzymaniu.
- I dobrze im tak! Sobie są winni! Stam i te jego łobuzy! A ten cały Ravere niewiele lepszy od tamtych, jak nic wyrośnie na jakiegoś zbója, albo i pijaka! Tak mówią siostry! Tak samo ten cały Trzmiel, kaleka... - już te słowa podniosły Amy ciśnienie. Mysza była wyjątkowo bezmyślna, wszystko można było jej wmówić i zdanie każdego brała jako swoje. Cóż, dzieciak z niej był jeszcze, jednak to Katia rozsierdziła ją najbardziej.
- Ale ten Ravere na pewno nie może być zły. - Rzekła Katia, spoglądając gdzieś w dal. - Był taki dzielny, gdy go prowadzili do Dziury. I spojrzał na mnie tak... No wiecie... Tak, że poczułam, że patrzył tylko i tylko i wyłącznie na mnie, jakby tam nikogo innego w ogóle nie było! A potem ten głupi Trzmiel się wywrócił! Ach, jak on się na mnie patrzył...
- Jak na krowę, którą jesteś - warknęła Amarys, podrywając się z ławy. To leniwe, bezmyślne spojrzenie... skierowane na JEJ Rava? Niedoczekanie!! - Przedtem to jęczałaś do Trzmiela - tak tak, do Trzmiela wzdychała tak, że aż szyby w oknach drżały - ze złośliwą satysfakcją wyjawiła siedzącym przy stole dziewczętom wstydliwy sekret Katii. - A teraz to "Ach Ravere...". Tak samo zresztą jak wy wszystkie. Powinnyście się cieszyć, że się ktoś Stamowi postawił, bo od rana do wieczora o tym jadaczkami kłapałyście, że mu trzeba dać nauczkę. A teraz powtarzacie głupoty jak bezmyślne gęsi, żeby się siostrom podlizać. - Amy huknęła ręką w stół; na szczęście dźwięk ten utonął w ogólnym rozgardiaszu. Dziewczęta podskoczyły jednak wystraszone. - A ty Mysza, zapomniałaś już jak ci Ravere niósł gdy nogę skręciłaś na wykrotach? Ten zbój i pijak? Powinien był cię tam zostawić, ale jest lepszy od ciebie! Od was wszystkich, tak samo jak Trzmiel i Aglahad! Głupie, zarozumiałe, dwulicowe, paskudne raszplaki! Nienawidzę was! - huknęła raz jeszcze w stół, zawinęła spódnicą i wypadła z jadalni.
Przepruła przez korytarze w stronę sypialni, zawrócił w połowie, poleciała na podwórko, omal nie potknęła się o kowala; zawinęła znowu i wyleciała na ogród, a stamtąd pognała na łąki. Po drodze tupała, ciskała się, klęła najgorzej jak tylko potrafiła i kopała kępy bogu ducha winnej trawy. Dopiero jak przebiegła przez pastwisko i zdyszana dotarła do linii lasu, przypomniała sobie że miała dziś pomagać w świątyni... Dziewczyna wydała z siebie pełen wściekłości wrzask od którego z najbliższych drzew poderwały się ptaki - i pobiegła spowrotem.
Mimo wszystko biegi przełajowe podziałały dobrze na jej samopoczucie. Wściekłość i śmiertelna obraza na koleżanki trochę minęła, a jej miejsce zajął zdrowy rozsądek. "Czyli tak - myślała - wszyscy trzej są w Dziurze do nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jacy z niej wyjdą, gdy w końcu wyjdą. Książkę mam, ale sama przecież z niej użytku nie zrobię.
A wyciągnąć ich stamtąd... jakby chcieli zwiać, to by zwiali akolitom, a nie z głębin Domu.
A jak ich coś zje?! Nie... przecież ojciec nie dałby im zrobić krzywdy. Jest niesprawiedliwym cholerykiem, ale krzywdy zrobić im nie da... tylko on może...
A może jednak?
A jak siedzą z Tymi Trzema? Pozabijają się!" - w opinii Amy Dorośli wykazywali się niespotykaną ignorancją jeśli chodziło o wyczyny Stama i spółki.
"Piwnica musi mieć jakieś okno, inaczej by się podusili! pewnie na poziomie ziemi, a skoro nikt go jeszcze nie znalazł... Może te krzaki pod murem? A może tam między Domem a stajniami...? A może..."
Na rozważaniach o sposobach dotarcia do chłopców przeszła Amarys cała droga do kaplicy. Pomysł kradzieży klucza odrzuciła z miejsca - akolici niezbyt przepadali za dzieciakami; pewnie dlatego, że sami chcieli zapomnieć, iż wywodzą się z sierot... Nadęte buce. Za to kapłanka Habbakuka lubiła Amy i dziewczynka postanowiła wykorzystać to na swoją korzyść. Nawet jeśli nie dowie się nic o Dziurze, to może choć o zawartości księgi... Dyskretnie oczywiście. Odruchowo pomacała obciążoną pamiętnikiem kieszeń. Gdy znękani okropnościami Dziury chłopcy wyjdą w końcu na powierzchnię, uraczy ich takimi opowieściami, że od razu odzyskają rezon i dawną odwagę!!
Ostatnio edytowane przez Sayane : 27-04-2010 o 16:39.
Powód: kosmetyka
|