Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 02:13   #103
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
No i chcąc nie chcąc zyskaliśmy kolejnego sprzymierzeńca – pomyślał Klasu słuchając wypowiedzi karczmarza – i to cholernie dobrego, jeżeli o moje zdanie chodzi
Jako właściciel gospody z pewnością wiele się słyszał i jeszcze więcej widział. Dodatkowo takie miejsce mogło by być dobrą kryjówką. Nie wiedział czy Profesor już jakąś zdobył czy nie, ale tych nigdy za mało. Jednak wyglądało na to, że noc będzie długa. Klaus uśmiechnął się na tę myśl i szybko dopił resztę napoju. Nie orientował się jeszcze we wszystkim co tutaj się działo, ale to ten Krogulec odpowiadał za wydarzenia z tej sali i dość prawdopodobnie postanowi jeszcze w niej namieszać. Było ich teraz trzech, a mogło by być w najlepszym razie siedmioro. Nie była to duża liczba, ale na obronę tego miejsca mogła by się nadawać jak znalazł. Sam Klaus nigdy nie brał udziału w czymś takim. Należał on do ludzi, którzy po otrzymywali zlecenie, wykonywali je i szli dalej w swoją stronę. Znał się jednak na swojej robocie i umiał operować mieczem, a to zdaje się było chyba teraz najważniejsze. Pomysł Profesora z butelkami skwitował tylko przytłumionym westchnięciem:
- Marnować taki trunek… - jednak to nie on był tutaj mózgiem. Wiedział, że alkohol łatwo się pali, ale nie sądził że aż tak by stworzyć z niego broń, ale mniejsza. Miał tylko nadzieje, że to nie odetnie ich drogi ucieczki w jakikolwiek sposób. Do niego należało zabezpieczenie parteru. Zanim karczmarz z Heinrichem zniknęli na górze, otrzymał od tego pierwszego klucze do niektórych pomieszczeń. Zamknął dokładnie drzwi główne na zasuwę, wpierw upewniwszy się czy ulica jest pusta. Nie chciałby jakiegoś cwaniaczka, który by się podkradł kiedy on zabezpieczał by salę. Przy wejściu były dwa alkierze:
Dobrze się składa. Dobre miejsce na małą zasadzkę
Następnie stanął w głównej sali i omiótł ją wzrokiem. Kilka połamanych stołów i krzeseł, bar z butelkami, okna i wyjścia do magazynu i na zaplecze z którego uciekli więźniowie. Wszystko dość surowe. Oprócz tego kilka pochodni i tlący się żar w gustownym kominku. Czas było zabrać się porządnie do roboty. Złapał porządną ławę i przystawił ją do drzwi wejściowych, blokując ją o ziemię i ścianę. Na szczęście te otwierały się do wewnątrz. Następnie całe wejście obłożył krzesłami i stworzył z nich prowizoryczną barykadę. Jedynym przejściem omijającym sterczące pod różnym kątem nogi była blokująca ława. Do okien przystawił stoły tak by zasłonić wnętrze przed jakimikolwiek spojrzeniem. Gdyby miał trochę czasu i gwoździ to by dokładnie je zabił, ale teraz trzeba było zająć się rzeczami najważniejszymi. Na szczęście magazyn robił również za spiżarnie. Było tam tylko małe okienko, za małe żeby się przecisnąć, ale odpowiednie by podglądać okolicę. Zabrał stamtąd wszystkie niepotrzebne graty i poukładał ja na i przy stołach by nie dało się ich tak łatwo przesunąć. Pozostało sprawdzić zaplecze. W pokoju znajdowały się nadal ciała. Otwarte okno świadczyło o drodze ucieczki zbirów i goniących ich Tupika wraz z resztą. Klaus postanowił zostawić okno tak jak jest. Zamknął tylko dokładnie drzwi i przystawił do nich krzesło, by nie dało się ich tak łatwo otworzyć. Teraz przyszedł czas na najgorsze. Mężczyzna podszedł do kontuaru i z ciężkim sercem pozabierał kilka butelek wódki. Popijając je z lekka, rozlewał zawartość na stoły i prowizoryczną barykadę. Następnie zerwał kilka zasłon, je również namoczył w alkoholu i przykrył nią przeszkodę w korytarzu. Do pozostałych butelek włożył kawałki szmaty i namoczył je dokładnie tak jak mu kazał zrobić Profesor. Miał trzy butelki tej prowizorycznej broni gotowe do użycia. Miał jeszcze trochę czasu więc rozejrzał się czy w magazynie nie znajdzie czegoś użytecznego. Znalazł sznurek. Zaraz też wpadł na wyśmienity pomysł. Potrzebował jeszcze kilku butelek, pochodni i właśnie sznurka.
Przeszedł po ławie do alkierzy i przyczepił pochodnie na ścianę i obwiązał ją dokładnie sznurem. Pociągnął lekko, żagiew trzymała się, ale mocniejsze pociągnięcie powinno ją zrzucić. Rozlał dokładnie zawartość ostatnich znalezionych butelek pod nią i poprowadził ślad aż do barykady. Taka dodatkowa niespodzianka na niespodziewanych gości. Przy kontuarze postawił jeszcze wiadro z wodą i z zadowoleniem ocenił swoją pracę. Trochę to zajęło, ale miał wrażenie, że ludzie Krogulca, o ile przyjdą, będą mocno zaskoczeni. Wziął z magazynu trochę chleba i sera i krzesło z sali. Usiadł przy okienku i patrzył na zewnątrz, zajadając i żałując straconych trunków.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline