-
Guregurgeurge!- zawył przyzwany diabeł, gdy Stormak wskazał energicznym ruchem ręki wielką bestię. Nigdy czegoś takiego nie widział i miał nadzieję więcej nie zobaczyć. Jego oślizły diabeł po chwili znalazł się przy masywnym przeciwniku. Czart
zamachnął się, jednak jego ruchy były zbyt powolne i stwór zdążył cofnąć się o te kilka zbawiennych centymetrów. Druga łapa
śmigęła w powietrzu, jednak na nic się to nie zdało. Przyzwany diabeł znów minął się z celem. Stormak jednak nie miał zamiaru poprzestać na tym. Czarodziej skoncentrował się i wypowiedział słowa wyzwalacz kolejnego zaklęcia. Po chwili, za plecami wielkiej, kilkugłowej bestii pojawił się wirujący okrąg kości. Każdy kto był choć odrobinę spostrzegawczy wiedział, że to czar przyzwania kolejnego mieszkańca dziewięciu piekieł. Tak było. Z portalu wyłonił się kolejny Lemure. Skóra bestii zdawała się jednak za twarda dla diabłów, gdyż i drugi czart
nie mógł ranić przeciwnika.
Dopiero druga łapa Lemure odnalazła na tyle dogodne miejsce, że udało jej się w końcu
trafić. Cios dosłownie o milimetry
minął naczynia krwionośne stwora, lecz mimo wszystko udało mu się go
zranić. Jak widać nie robiło to na stworze żadnego wrażenia. Zaklęcia przyzwania skończyły się Stormakowi i pozostało mu jedynie atakować drobnym, ofensywnym, magicznym pociskiem. Czar ten nie był zbyt efektywny, ale zawsze w jakiś sposób ranił poczwarę. Przyzwane diabły mogły utrzymać się jeszcze na materialnym planie przez kilka dłuższych chwil, to też dodatkowa para atakujących rąk aktywnie działała, zapewniając nieustanne ataki. Krasnolud zastanawiał sie w głowie co też zrobi elfka. Brodacz miał świadomość, że magia, którą wyczuł nie pochodzi od potwora. Martwił go ten fakt.