Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2010, 08:53   #301
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Guregurgeurge!- zawył przyzwany diabeł, gdy Stormak wskazał energicznym ruchem ręki wielką bestię. Nigdy czegoś takiego nie widział i miał nadzieję więcej nie zobaczyć. Jego oślizły diabeł po chwili znalazł się przy masywnym przeciwniku. Czart zamachnął się, jednak jego ruchy były zbyt powolne i stwór zdążył cofnąć się o te kilka zbawiennych centymetrów. Druga łapa śmigęła w powietrzu, jednak na nic się to nie zdało. Przyzwany diabeł znów minął się z celem. Stormak jednak nie miał zamiaru poprzestać na tym. Czarodziej skoncentrował się i wypowiedział słowa wyzwalacz kolejnego zaklęcia. Po chwili, za plecami wielkiej, kilkugłowej bestii pojawił się wirujący okrąg kości. Każdy kto był choć odrobinę spostrzegawczy wiedział, że to czar przyzwania kolejnego mieszkańca dziewięciu piekieł. Tak było. Z portalu wyłonił się kolejny Lemure. Skóra bestii zdawała się jednak za twarda dla diabłów, gdyż i drugi czart nie mógł ranić przeciwnika.

Dopiero druga łapa Lemure odnalazła na tyle dogodne miejsce, że udało jej się w końcu trafić. Cios dosłownie o milimetry minął naczynia krwionośne stwora, lecz mimo wszystko udało mu się go zranić. Jak widać nie robiło to na stworze żadnego wrażenia. Zaklęcia przyzwania skończyły się Stormakowi i pozostało mu jedynie atakować drobnym, ofensywnym, magicznym pociskiem. Czar ten nie był zbyt efektywny, ale zawsze w jakiś sposób ranił poczwarę. Przyzwane diabły mogły utrzymać się jeszcze na materialnym planie przez kilka dłuższych chwil, to też dodatkowa para atakujących rąk aktywnie działała, zapewniając nieustanne ataki. Krasnolud zastanawiał sie w głowie co też zrobi elfka. Brodacz miał świadomość, że magia, którą wyczuł nie pochodzi od potwora. Martwił go ten fakt.
 
Nefarius jest offline  
Stary 27-04-2010, 18:20   #302
 
Whiter's Avatar
 
Reputacja: 1 Whiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnieWhiter jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Jyeszstes mój - wydyszał rozjuszony jak rój szerszeni barbarzyńca. Nie interesowało go otoczenie, lecz tylko to co stało na przeciw niego. W swej masywnej dłoni trzymał mocno zaciśniętego kata, gotów w każdej chwili uderzyć. Przez chwile wpatrywał się w oczy bestii, lecz to nie miało najmniejszego sensu. W wynaturzeniu nie było nic naturalnego. Demony czarty i inne plugastwa zasługiwały na jeden czyn. Niechybną śmierć.

Kiedy dzieliły ich zaledwie metry, pół ork wyskoczył w pełnym biegu ku bestii, wymierzając jej zamaszyste cięcie prosto zza pleców. Czart rodem z piekła cofnął cię o krok, lecz nawet to nie uratowało go przez przeznaczeniem. Końcówka klingi przeorała część twardej jak głaz skóry, pozostawiając na ciele lekką bliznę. Musiało to rozjuszyć skurczybyka, bo jego uwaga spoczęła właśnie na mieszańcu. I na tym mu zależało. Jeśli miał zginąć kiedykolwiek, to w takiej walce, i to razem z towarzyszami...
 
__________________
"Znaj siebie i znaj przeciwnika, a możesz stoczyć 100 bitew nie odnosząc porażki"
Sztuka Wojny
Whiter jest offline  
Stary 28-04-2010, 08:17   #303
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Sorin pokrzykiwał na walczących marynarzy starających się odeprzeć bestię.

-Razem chłopcy! Trzymajcie go pomiędzy zabudowaniami! Nie łamać szyku! Atakować!

Sorin szybko się rozejrzał. Chłopcy radzili sobie całkiem nieźle. Gerax z pianą na pysku szaleńczo atakował potwora a Whiter przyzywał kolejnych pomocników. Jednak mimo ogólnych wysiłków poczwara zdawała się nie zwracać uwagi na ich starania. I w tedy Sorin wpadł na pewien pomysł. Ryzykowny, ale może się udać.

-Bronthion! - zakrzyknął z całych sił chwytając w biegu duży zwój liny.
-Bronthion do diabła! - starał się przywołać kompana
-Gdzie się podział ten włóczęga!? - powiedział do siebie

Sorin nie czekając na odpowiedź wbiegł pomiędzy zabudowania na północ od bestii. O tak, wypad na tyły olbrzymiego, trójgłowego czegoś było całkiem niezłym pomysłem. Przynajmniej tak mu się zdawało. Biegł najszybciej jak umiał. Jednak sprint w ciasnych uliczkach nie był prosty. Teraz żałował, że nie rozstawili budynków szerzej. Miał nadzieję, że tamci wytrzymają, zanim wykona swój plan.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 28-04-2010, 10:09   #304
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cadom napatoczył się w najmniej spodziewanej chwili.
Gdzieś tam w środku osady toczyła się walka, ginęli ludzie, a ten zażyczył sobie pomocy w zakładaniu zbroi.
"Po co żeś ją ściągał?" - Paul zadał w myślach retoryczne pytanie. - "Albo nie mogłeś sobie sprawić czegoś lżejszego?"
Kolejne pytanie retoryczne, spowodowane tylko i wyłącznie myślą o tym, ile czasu stracą. Ale trudno było się spodziewać, by ktoś mając do dyspozycji porządną zbroję ruszał do walki bez niej... A jeszcze trudniej byłoby to wymagać od tego kogoś.
Nie mówiąc już o tym, że - sądząc z dobiegających odgłosów - walka ciągle trwała i nie zamierzała się skończyć w ciągu najbliższych paru sekund.

W końcu Cadom był gotowy.
Wybiegli przed chatę i czym prędzej udali się w stronę skąd dobiegały bitewne, i nie tylko, odgłosy.

Jak się okazało, stracili dużo czasu, ale okazji do walki - nie.
Bestia, bo inaczej nie dało się nazwać tego wielkiego, trzygłowego stwora, nic sobie nie robiła z ataków otaczających ją ludzi i chociaż w paru miejscach odniosła rany, to zachowywała się tak, jakby ugryzło ją parę komarów.

"Jak ona się tu znalazła" - pomyślał Paul.
Gdyby przeszła przez bramę czy rozwaliła palisadę to byłoby to słychać. Przeskoczyła?
A może po prostu ktoś ją wrzucił w sam środek ich osady?
Byli dość naiwni, opierając swe wysiłki mające na celu zwiększenie obronności właśnie na palisadzie. Środek osady nie był wcale przygotowany do takiej walki. Prawdę mówiąc nie był przygotowany do żadnej walki.
Mniejsze odległości między budynkami i trzygłowe okropieństwo ledwo by się mogło poruszać. Nie pomyśleli również o czym takim, jak przygotowanie się do stawiania barykad, gdyby napastnicy przedarli się przez palisadę.

Wystrzelił, celując w jedno z sześciu oczu stwora, lecz w tym samym momencie Gerax zaatakował. Stwór cofnął się o krok i strzała chybiła.
Paul zaklął.
Bestia była wielka jak stodoła i nietrafienie w nią graniczyło z cudem. A jednak jemu się udało...

Sięgnął po następną strzałę i w tym samym momencie o czymś sobie przypomniał. A raczej o kimś.
Vershla...
W końcu był za nią odpowiedzialny i powinien sprawdzić, co się z nią dzieje.
Za moment dostrzegł ją.
Wyczekał na odpowiednią chwilę i gdy uwaga bestii skupiona była na kimś innym ruszył w stronę czarodziejki.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-04-2010 o 21:04.
Kerm jest teraz online  
Stary 30-04-2010, 16:07   #305
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Wampirze źrenice rozszerzyły się szeroko, takiego potwora jeszcze nie widział… wyglądał jak czyste ucieleśnienie chaosu i zła. Zło… czymże jest? Jego samego można nazwać złem, nie powinien chyba rozpatrywać wszystkiego w kolorach czerni i bieli.

Nie wiedział czy śmiałkami, którzy natarli na bestię kierowała odwaga czy też głupota. Atak bez żadnego planu… ślepy skok w paszczę lwa mógł zakończyć się tylko w jeden sposób, tak też się skończył. Tyle krwi… zostali po prostu rozdarci na strzępy, zamienieni w pomięte i pocięte kawały mięsa, krew była wszędzie. Zapach ten uderzył w niego, zachłysnął się i zasłonił usta dłonią krzywiąc się…

Całe szczęście nim emocje ogarnęły jego umysł usłyszał wołanie Sorina, które skupiło jego uwagę. Nie mógł jednak wyksztusić z siebie głosu na czas poza tym nie chciał skupiać na sobie uwagi. Dostrzegł go jak biegnie pomiędzy budynkami, zapewne chciał zaatakować od tyłu tak samo jak Bronthion. Łotrzyk nie zamierzał jednak biegać, znał prostszy i skuteczniejszy sposób.

Schował dobytą wcześniej broń do pochew i zaczął skradać się przy ścianie budynku. Mrok dawał dobrą osłonę, ale czy dość dobrą? Zapach krwi dekoncentrował, nie pozwalał się skupić… przez to i jego działania nie były takie jakie powinny być. Kiedy dotarł w odpowiednie miejsce zdjął rękawice i rzucił obok, starał się zapamiętać to miejsce by później móc je zabrać. Odczekał chwile i… dotknął ściany budynku.

Uśmiechnął się pod nosem i zaczął wspinać się po ścianie niczym pająk. Dłonie przywierały do drewna i uniemożliwiały odczepienie się bez woli właściciela. Był świadom, że ktoś mógł go zobaczyć, ale… było ciemne no i poza tym wszyscy mieli inne zmartwienia na głowie. Dotarł na dach budynku i spojrzał na „pole bitwy”. Przeszedł za plecy potwora omijając go szerokim łukiem by nie zostać przypadkiem zaatakowanym. Sorin jeszcze nie dotarł na miejsce, a wampir miękkim skokiem wylądował za plecami bestii.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie

Ostatnio edytowane przez Bronthion : 30-04-2010 o 17:25.
Bronthion jest offline  
Stary 01-05-2010, 02:24   #306
 
Xulux's Avatar
 
Reputacja: 1 Xulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodzeXulux jest na bardzo dobrej drodze
Paulowi widocznie nie podobała się prośba kapłana, ale tak czy siak postanowił mu pomóc. Dzięki temu zakładanie broni nie trwało aż tak długo, choć zapięcie wszystkich popręgów w zbroi płytowej nigdy nie było krótkie.

Kiedy już się z tym uporali, Paul szybko wybiegł na dwór, Cadom zabrał jeszcze swoją broń, i pobiegł za Paulem. Ten jednak znacznie go wyprzedził z tej racji, że w pełnej płytowej zbroi nie biga się zbyt szybko.

Po drodze Cadom zaniósł w myślach krótką modlitwę do boga.

"O Błogosławiony wspomóż mnie i wszystkich nas, spraw byśmy pokonali przeciwnika z twoją pomocą... Cholera jak to możliwe że wróg sforsował naszą palisadę tak cicho i w taki krótki sposób?"

Chwilę później kapłan ujrzał to coś i natychmiast cofnął rękę z rękojeści miecza. Stał chwilę wpatrzony w bestie jak zauroczony, potem spojrzał na rozrzucone kawały mięsa i krew marynarzy, postanowił sam nie popełnić tego błędu. Jednak nie wszyscy mieli po kolei w głowie, Kapłan ujrzał atakującego stwora półorka.

ataki jego towarzyszy i przyzwanych przez Stormaka potworów nie przynosiły zbyt dużych efektów. Wiedział że jego starania też niewiele dadzą, ale wspólne wysiłki na pewno coś pomogą.

-Helmie prowadź tę strzałę!- Naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę. Nie poleciała dokładnie tam gdzie chciał, ale jak na jego umiejętności łucznickie nie było źle. Strzała trafiła w bok stwora jednak tylko lekko go raniąc.
 

Ostatnio edytowane przez Xulux : 01-05-2010 o 02:29.
Xulux jest offline  
Stary 04-05-2010, 21:20   #307
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Strzały wbite w masywną szyję bestii, zdawały się nie robić na niej większego wrażenia. Odstające z ran mięso, sącząca się posoka - rany wyglądały poważnie. Mogły zranić dotkliwie człeka, elfa czy też krasnoluda.Jednak wielka, trzygłowa bestia na pewno nie padnie od ugodzenia niewielką strzałą.
Arin dobiegł właśnie na miejsce. Otworzył szeroko oczy i zatrzymał się tuż obok Stormaka.
- Na wszystkie skarby Fearunu ... Jak to tutaj wpełzło !?- przeniósł spojrzenie na krasnoluda.- To ryzykowne, ale jeśli jest to chociaż w części zwierze, powinno chyba bać się ognia ? - rozejrzał się dookoła. Używanie ognia wewnątrz Osady zdawało się mało odpowiednim pomysłem. - Przytrzymajcie go ile możecie ! Coś wymyślę.- nie tracąc czasu odwrócił się i po chwili zniknął w ciemnościach uliczek.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kO_9wPHkhpo[/MEDIA]

Vershla stojąca obok krasnoluda przysłuchiwała się słowom Arina. Mogła cisnąć w bestię błyskawicą bądź ogniem. Ryzyko podpalenia , któregoś z budynków było jednak zbyt wielkie, a wizja noclegu w dzikiej kniei zbyt mało atrakcyjna.
Chciała już coś powiedzieć, kiedy dowódca wyprawy zerwał się z miejsca. Zagryzła lekko dolną wargę , po czym chwyciła Stormaka za ramie.
- Powiedz tym kretynom żeby wyszli stamtąd.- wzrokiem wskazała na Sorina oraz Bronthiona, którzy właśnie mknęli w tamtym kierunku.- Przyciśnijcie to bydle do palisady. Inaczej sprawimy sobie tutaj fantastyczne ognisko... - nie czekała na odpowiedź krasnoluda. Ruszyła w ślady Arina. "Psia krew... Nigdy więcej nie pozwolę żeby gildia wpakowała mnie w takie bagno... I musiałam odezwać się do tego pokurcza ! "Zajęta podobnymi rozmyślaniami Vershla nie zauważyła biegnącego w jej kierunku Paula. Zniknęła w cieniu alejki. W jednym z zaułków doszło do czegoś dziwnego. Zauważyć mógł to jedynie Paul, który śledził czarodziejkę swym spojrzeniem.
Jeden z cieni poruszył się nieznacznie. Coś zalśniło na krótko delikatną, zielonkawą poświatą. Cień nabrał kształtów, jego ruchy przypominać zaczęły ludzkie. Trzymając się blisko ściany jednego z domostw, cienista postać prześlizgnęła się do alejki , w której zniknęła Vershla. Ciało , jakby stworzone z mroku zmieszało się w końcu z ciemnościami uliczki.

Każdy z pysków bestii zawarczał groźnie. Pierwsza głowa ,od prawej strony istoty, dostrzegła czającego się na dachu Bronthiona. Wielkie, ociekające śliną kły zalśniły w blasku księżyca. Mięśnie na szyi napięły się wyraźnie, a z ran po strzałach, trysnęło jeszcze więcej krwi.
Atak był błyskawiczny. W jednej chwili stwór szczerzył kły , w następnej w powietrze wystrzeliło tysiące drzazg. Bestia nie zdołała sięgnąć łotrzyka. Potężny cios trafił w dach, w którym powstała ogromna wyrwa. Cała "fasada" domostwa zamieniła się w latające wszędzie deski i odłamki. Większa część bocznych ścian rozpadła się. Upadający przez to dach, pociągnął za sobą ostatnią stojącą, tylną ścianę budynku. W powietrze wzbił się potężny tuman kurzu. na całe szczęście łotrzykowi udało się do tego czasu bezpiecznie wylądować.

Ślepia środkowej głowy zwierzęcia skupione były na Orku. Jego facjata w tej chwili nie była wiele milsza dla oka niż pysk psowatej bestii.
Obnażyła ona swoje kły i zadała równie błyskawiczny cios. Choć siła jego była niesłychana, atakowi zabrakło precyzji.

Za plecami Cadoma i Iliana pojawił się kapłan Tymory. Ślepia trzeciej głowy skierowały się w ich kierunku. Gęsta ślina spływała po kłach i pysku , głośno skapując na ziemię. Tak jak w przypadku poprzednich, i ten atak był błyskawiczny. Choć wspaniała , elfia percepcja Iliana nadążała, ciało zbyt wolno reagowało na otrzymane w ten sposób bodźce.
Na całe szczęście atak nie był skierowany bezpośrednio w rekrutów. Bestia dosłownie skosiła narożnik budynku stojącego obok nich. Wielki fragment budynku, w locie rozpadł się na kilkanaście mniejszych, szybujących pośród kłębów kurzu prosto na iliana, Cadoma oraz Mordimera.

Tymczasem na Galeonie.

- Admirale ! Admirale ! Panie Admirale !- jeden z marynarzy uderzał pięścią w drzwi komnaty Harvela. - W Osadzie podnieśli alarm ! Admira...- drzwi otworzyły się nagle, a szczęki młodego marynarza zatrzasnęły się. Szybki "hak" w podbródek bardzo w tym pomógł.
Harvel minął leżącego marynarza , zapinając jednocześnie klamrę przy pasie.
- Mądrej głowie dojść po słowie ! Nie napierdalaj w moje drzwi jak w te do zatłoczonego burdelu, to dłużej będziesz miał wszystkie zęby ! - zerknął na dowódcę wachty.- Co tam się dzieje ?
Marynarz wraz z Harvelem podszedł do burty i podał mu lunetę. Admirał szybko przycisnął do niej swoje oko.
- No , no... Ładnie się tam jakieś czorty zesrały !
- Jakie rozkazy ?
- Gdzie jest Sorin ?
- Na lądzie...
- Żeby go jaki elf wychędożył w zaropiałą rzyć !
- energicznym ruchem złożył urządzenie. - Nie wiem co tam się zalęgło znowu chłopcy, ale widziałem jak wali się jeden budynek. O tam, widzicie ? Budzić no działowego ! Otwierać luki ! Jeśli ta Osada ma znowu spłonąć to tylko razem z tym cholerstwem !


******
Ilian , Cadom , Mordimer
Rzut na refleks -> ST 17
Nieudany = [Rzut w Kostnicy: 6]
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 05-05-2010, 09:44   #308
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Sorin biegł. Biegł jakby gonił go sam diabeł. Nie miał czasu do stracenia. Beczka. Kłoda. To go nie spowolniło. Ciemną uliczkę oświetlał tylko blask księżyca. To jednak wystarczało. Wzrok już dawno przyzwyczaił się do ciemności i Sorin widział wszystko bardzo dobrze. Na całe szczęście miesiąć świecił pełną siłą. Teraz zakręt i dłuższa prosta. Co to mogło być za cholerstwo. Nigdy czegoś takiego nie widział. Jednak to nie było teraz ważne. Trzeba szybko coś zrobić bo w jedną noc zniszczy wszystko co zbudowali przez cały miesiąc. Skrzynie! Kto tutaj ustawił te pieprzone skrzynie!? Szybki sus, odbicie od niższej skrzyni i Sorin już lądował po drugiej stronie. Biegł. Nie miał czasu. Lina przepasana przez ramię coraz bardziej mu przeszkadzała. Nie ma czasu. Wyskoczył za ostatni winkiel i znalazł się tam gdzie miał się znaleźć. Zwolnił. Nie miał zamiaru wpaść prosto na coś, czego się nie spodziewał. Podbiegł do krańca ściany i wyjrzał zza niej. Zobaczył bestię, z którą walczyli, oraz coś co już wcześniej widział. Tak. Stormak wyraźnie polubił tego pupilka. I nagle to usłyszał[20]. To burczenie. Odwrócił wzrok w ciemność, jednak nic nie zobaczył. Nie podobało mu się to. Jeszcze jedna taka bestia? Czy to ich atakuje to nie dość? Ale nie miał czasu. Niewiele myśląc zrzucił zwój liny, błyskawicznie wyciągnął swoją szablę i ruszył na stwora.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 05-05-2010, 10:38   #309
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Stormak widział co się dzieje na polu bitwy. Stwór był ślamazarny i natura poskąpiła mu zręczności, jednakże siłą przewyższał wszelkie oczekiwania krasnoludzkiego czarownika. Elfka, która ostrzegła go, że zaraz może być niebezpiecznie miała całkowitą rację. Mag zbliżył się nico do bestii, wciąż pozostając w bezpiecznej odległości od jej masywnych szczęk.
-Cofnijcie się od tego gówna!- krzyknął głośno, najgłośniej jak umiał -Zaraz może tu być gorąco! Uważajcie!- dodał po wzięciu głębokiego wdechu. Miał nadzieję, że wszyscy go słyszeli w tym hałasie. Krasnolud zastanawiał się nad kolejnym zaklęciem, którym mógłby cisnąć w potwora. Nie miał ich już zbyt wiele w zanadrzu. Musiał coś wymyślić. Do głowy przychodziło mu najprostrze rozwiązanie w postaci Magicznych pocisków. Nie miał dużego wyboru. Krasnolud wypowiedział słowa wyzwalacz zaklęcia i z jego dłoni wystrzeliły dwie, lśniące kule, które poszybowały w stronę bestii i bezbłędnie trafiły ją w masywne cielsko, nie wyrządzając niestety poważnych szkód.

Nie był sam. Pod jego dowództwem, z bestią walczyły dwa przywołane diabły, o konsystencji galarety. Pierwszy z nich o barwie wyblakłego pomarańczu, stojący przed wielkim stworem zamachnął się pazurami. Rana nie była wielka, ale zawsze coś. To jednak nie był koniec. Stwór zamachnął się po raz drugi, jednak tym razem nie przebił pazurami twardej skóry przeciwnika. Za plecami poczwary działał drugi Lemure. Ten miał jasno różowy kolor cielska. Pierwszym ciosem trafił w okolice chudszej skóry i spokojnie ją przebił. Drugi zamach podobnie ja u wcześniejszego diabła okazał się za słaby i nie wyrządził potworowi krzywdy. Stwór był potężny. Może niezbyt szybki, ale na pewno wytrzymały. Krasnolud już wiedział, że waka z nim to będzie długa i męcząca sprawa.
 
Nefarius jest offline  
Stary 05-05-2010, 17:13   #310
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Mordimer dołączył wreszcie do towarzyszy i dane mu było ujrzeć źródło całego zamieszania. Potężna trójgłowa bestia, niechybnie mieszkaniec jednego z niższych planów lub owoc jakiegoś czarciego spaczenia, atakowała jego towarzyszy i siała zamęt w osadzie. Zanim kapłan zdążył wznieść modlitwę lub broń czy uczynić cokolwiek innego. Bestia zaatakowała w stojącą grupkę rekrutów, w której znajdował się młody kapłan. Jednak ku zdumieniu Mordimera stwór nie zaatakował bezpośrednio w nich, a ponad ich głowami i dosłownie zmiótł narożnik stawianego w takim trudzie budynku. Na stojących w pobliżu posypał się grad sporych wielkości tego co zostało z narożnika. Kapłan wyrzucił w górę tarczę próbując w ten sposób osłonić głowę przed obrażeniami. Udało mu się jednak tylko częściowo, bowiem mimo iż nie oberwał odłamkiem w głowę jeden z nich spadł mu na bark i boleśnie ranił. Ręka momentalnie zaczęła drętwieć, jednak chyba nie była jeszcze złamana. Jeśli jednak taki stan miał się utrzymać nadszedł czas włączenia się w walkę. Szybko, więc wzniósł modlitwę do swojej bogini.

- Tymoro, Pani Szczęścia, natchnij tych ludzi siłą i użycz im uśmiechnij się do nich zsyłając szczęście i powodzenie w walce. Zechciej pomóc swemu słudze w tej godzinie walki i natchnij jego i jego sprzymierzeńców swą mocą.

Czar natychmiast zaczął działać i od Mordimera we wszystkich kierunkach popłynęła boska moc. Mimo, iż nie widzialna wzmacniała każdą osobę w pobliżu i budowała morale.


[Rzut w Kostnicy: 4] - rzut nieudany
Rzucam czar błogosławieństwo
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172