Jelena uklękła przy rannych. W zasadzie póki co nie było przy nich zbyt wiele roboty. No może po za gorączkującym. W duchu przeklinała autorów tego całego teatrzyku, że nie zaopatrzyli "aktorów" w lepsze środki medyczne. Na oko, to ona mogła określić czy jest gorączka czy nie. Ale powinna wiedzieć jak bardzo temperatura się podnosi, żeby w razie czego zareagować.
Położyła rękę na czole Salerin. Właściwie to trochę głupio się z tym czuła. Ale cóż. Jakoś sobie trzeba radzić. A jak z tego wyjdzie, to złoży doniesienie na producentów tego teatrzyku, a potem wytoczy im proces cywilny.
Mag poruszył się nieznacznie, co oderwało panią doktor od myśli na tematy sądów i pozwów.
Lena spojrzała na Aelitha, cały czas trzymając rękę na czole nieprzytomnego mężczyzny.
- Czy naprawdę aż tyle ci za to zapłacono. - Wyszeptała do niego. Nie czuła na sobie żadnego sprzętu nagłaśniającego. Wiadomo, technika i miniaturyzacja idą do przodu. Miała nadzieję, że słyszał ją tylko ten nieszczęśnik ze złamaną ręką. Ten uśmiechnął się drwiąco.
- Całkiem sporo - odpowiedział cicho. - Ale pieniądze nie grają roli jeśli chodzi o sprawę. Spójrzmy prawdzie w oczy: trzeba było przerwać te śmieszne rządy marionetki i pokazać kto tak naprawdę rządzi tym państwem.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
- Posłuchaj sam siebie. Ten tu, mag, jeżeli tak chcecie, ma wysoką gorączkę. Ten drugi, udający macho, może nie będzie z nim tak źle. Ale ty?? Ty masz złamaną rękę. Bez zdjęcia rentgenowskiego i założenia gipsu może się okazać, że trzeba będzie ręką powtórnie łamać, żeby dobrze złożyć ją. A to zapewniam cię nic przyjemnego. - Nie mogła uwierzyć, że nawet w takiej chwili wczuwa się w tę głupią rolę. - A ty ciągle i uparcie powtarzasz tę samą śpiewkę. Cesarstwo. Cesarzowa. Ale ja się z wami bawić nie będę. Rozumiesz??
- Jak sobie chcesz - wzruszył ramionami i skrzywił się z bólu. - To nie moja sprawa czy im uwierzysz czy nie. Ja odwaliłem swoją robotę... szkoda tylko, że i tak was nie powstrzymałem. A ręką się nie przejmuj. Karą za zdradę jest śmierć, więc co mi tam...
- Chcesz mnie przestraszyć?? - Rozejrzała się po pomieszczeniu. - Banda wariatów!! - Wrzasnęła w końcu podnosząc się jednocześnie. - Ja żądam spotkania z producentem tego show.Albo dyrektorem planu, czy jak to się tam nazywa. - Tym razem mówiła głośno. Wręcz nawet krzyczała. Im wszystkim naprawdę odbiło.
Murion podniósł na nią zdziwiony wzrok.
- Pani medyk, czy mogłaby pani nie wrzeszczeć? I nie wiem co to jest show. Ale jeśli chcesz możesz porozmawiać ze mną.
- Tylko chcę usłyszeć coś innego niż ta bajeczka o księżniczkach. - Wpatrywała się w niego wyczekująco.
- Skarbie, ode mnie nic innego nie usłyszysz - uśmiechnął się czarująco. - Pogódź się z tym albo żyj dalej w swoim świecie.
- Tylko nie skarbie. - Wcelowała oskarżycielsko palcem w wojownika. - Tylko nie skarbie. Nie pozwalaj sobie.
Właściwie nie wiedziała co ją bardziej bardziej zdenerwowało czy jego ton wypowiedzi i czy to co powiedział.
Ci ludzie świetnie odgrywali swoją rolę, musiała to przyznać.
- Wiesz, zmieniłam zdanie, nie chcę już rozmawiać. Bo to kompletnie bezsensu. - Odparła zrezygnowana i usiadła na ziemi. Podciągnęła kolana pod brodę, objęła je rękoma. Następnie ukryła twarz.
- Wspaniale - odwrócił się do stosu ubrań. - Więc pomilczymy. Mnie się podoba.
Siedziała tak przez dłuższą chwilę rozmyślając nad ostatnimi wydarzeniami. I dochodziła do jednego. Że to wszystko pozbawione było logiki. Bo przecież nawet w najbardziej pokręconych i głupich programach telewizyjnych ktoś musi czuwać nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestników. A tutaj nikt nie zareagował. Być może wiedzieli, że ona jest lekarzem i zakładali, że zareaguje tak jak zareagowała.
"Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia." Dodała w myślach kwaśno.
Nawet nie podniosła głowy gdy do pomieszczenia wchodzili kolejni ludzie. Wprawdzie kosztowało ją to trochę, żeby pokonać ciekawość i pozostać tam gdzie jest.
Gdy Minas wspomniał o obiedzie, jej żołądek też musiał to usłyszeć gdyż zaczął przypominać o tym, iż w domu miała zjeść kolację. A to było...?? Dawno jednym słowem.
Poruszenie jakie wywołało pojawianie się Vilith też niespecjalnie ją zainteresowało, no przynajmniej miała nadzieję, że tak to wyglądało. Ale na pewno przeszkadzało w myśleniu.
"Do zebrania myśli człowiek potrzebuje ciszy i spokoju. Czego tutaj zaznać się nie da."
Lena zamknęła oczy i mimowolnie słuchała wymiany zdać pomiędzy pozostałymi.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |