Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 09:21   #18
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Jelena uklękła przy rannych. W zasadzie póki co nie było przy nich zbyt wiele roboty. No może po za gorączkującym. W duchu przeklinała autorów tego całego teatrzyku, że nie zaopatrzyli "aktorów" w lepsze środki medyczne. Na oko, to ona mogła określić czy jest gorączka czy nie. Ale powinna wiedzieć jak bardzo temperatura się podnosi, żeby w razie czego zareagować.
Położyła rękę na czole Salerin. Właściwie to trochę głupio się z tym czuła. Ale cóż. Jakoś sobie trzeba radzić. A jak z tego wyjdzie, to złoży doniesienie na producentów tego teatrzyku, a potem wytoczy im proces cywilny.
Mag poruszył się nieznacznie, co oderwało panią doktor od myśli na tematy sądów i pozwów.
Lena spojrzała na Aelitha, cały czas trzymając rękę na czole nieprzytomnego mężczyzny.
- Czy naprawdę aż tyle ci za to zapłacono. - Wyszeptała do niego. Nie czuła na sobie żadnego sprzętu nagłaśniającego. Wiadomo, technika i miniaturyzacja idą do przodu. Miała nadzieję, że słyszał ją tylko ten nieszczęśnik ze złamaną ręką. Ten uśmiechnął się drwiąco.
- Całkiem sporo - odpowiedział cicho. - Ale pieniądze nie grają roli jeśli chodzi o sprawę. Spójrzmy prawdzie w oczy: trzeba było przerwać te śmieszne rządy marionetki i pokazać kto tak naprawdę rządzi tym państwem.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
- Posłuchaj sam siebie. Ten tu, mag, jeżeli tak chcecie, ma wysoką gorączkę. Ten drugi, udający macho, może nie będzie z nim tak źle. Ale ty?? Ty masz złamaną rękę. Bez zdjęcia rentgenowskiego i założenia gipsu może się okazać, że trzeba będzie ręką powtórnie łamać, żeby dobrze złożyć ją. A to zapewniam cię nic przyjemnego. - Nie mogła uwierzyć, że nawet w takiej chwili wczuwa się w tę głupią rolę. - A ty ciągle i uparcie powtarzasz tę samą śpiewkę. Cesarstwo. Cesarzowa. Ale ja się z wami bawić nie będę. Rozumiesz??
- Jak sobie chcesz - wzruszył ramionami i skrzywił się z bólu. - To nie moja sprawa czy im uwierzysz czy nie. Ja odwaliłem swoją robotę... szkoda tylko, że i tak was nie powstrzymałem. A ręką się nie przejmuj. Karą za zdradę jest śmierć, więc co mi tam...
- Chcesz mnie przestraszyć?? - Rozejrzała się po pomieszczeniu. - Banda wariatów!! - Wrzasnęła w końcu podnosząc się jednocześnie. - Ja żądam spotkania z producentem tego show.Albo dyrektorem planu, czy jak to się tam nazywa. - Tym razem mówiła głośno. Wręcz nawet krzyczała. Im wszystkim naprawdę odbiło.
Murion podniósł na nią zdziwiony wzrok.
- Pani medyk, czy mogłaby pani nie wrzeszczeć? I nie wiem co to jest show. Ale jeśli chcesz możesz porozmawiać ze mną.
- Tylko chcę usłyszeć coś innego niż ta bajeczka o księżniczkach. - Wpatrywała się w niego wyczekująco.
- Skarbie, ode mnie nic innego nie usłyszysz - uśmiechnął się czarująco. - Pogódź się z tym albo żyj dalej w swoim świecie.
- Tylko nie skarbie. - Wcelowała oskarżycielsko palcem w wojownika. - Tylko nie skarbie. Nie pozwalaj sobie.

Właściwie nie wiedziała co ją bardziej bardziej zdenerwowało czy jego ton wypowiedzi i czy to co powiedział.
Ci ludzie świetnie odgrywali swoją rolę, musiała to przyznać.

- Wiesz, zmieniłam zdanie, nie chcę już rozmawiać. Bo to kompletnie bezsensu. - Odparła zrezygnowana i usiadła na ziemi. Podciągnęła kolana pod brodę, objęła je rękoma. Następnie ukryła twarz.
- Wspaniale - odwrócił się do stosu ubrań. - Więc pomilczymy. Mnie się podoba.

Siedziała tak przez dłuższą chwilę rozmyślając nad ostatnimi wydarzeniami. I dochodziła do jednego. Że to wszystko pozbawione było logiki. Bo przecież nawet w najbardziej pokręconych i głupich programach telewizyjnych ktoś musi czuwać nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestników. A tutaj nikt nie zareagował. Być może wiedzieli, że ona jest lekarzem i zakładali, że zareaguje tak jak zareagowała.
"Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia." Dodała w myślach kwaśno.

Nawet nie podniosła głowy gdy do pomieszczenia wchodzili kolejni ludzie. Wprawdzie kosztowało ją to trochę, żeby pokonać ciekawość i pozostać tam gdzie jest.
Gdy Minas wspomniał o obiedzie, jej żołądek też musiał to usłyszeć gdyż zaczął przypominać o tym, iż w domu miała zjeść kolację. A to było...?? Dawno jednym słowem.

Poruszenie jakie wywołało pojawianie się Vilith też niespecjalnie ją zainteresowało, no przynajmniej miała nadzieję, że tak to wyglądało. Ale na pewno przeszkadzało w myśleniu.

"Do zebrania myśli człowiek potrzebuje ciszy i spokoju. Czego tutaj zaznać się nie da."

Lena zamknęła oczy i mimowolnie słuchała wymiany zdać pomiędzy pozostałymi.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline