Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 12:25   #48
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
~ Jak... - nie zdążyła nawet dokończyć myśli, gdy poczuła ból. Z początku nie wiedziała co się stało. Nigdy żaden mężczyzna nie podniósł na nią ręki. Nie wiedziała jakie to uczucie. Wiedziała natomiast, że nie ujdzie mu to na sucho. Gniew rozszalał się w niej w pełni. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo z każdą chwilą przybierał jeszcze na sile. Nigdy nie czuła takiej złości. Pierwszy raż w życiu odczuła też prawdziwą żądzę krwi. Zapragnęła zabić tego mężczyznę, który wdarł się nieproszony do jej pokoju, śmiał ją potraktować jak najpośledniejszą dziewkę z burdelu, a teraz jeszcze uderzył. Śmiał łamać jej wolę i ograniczać jej wolność! Chciała, by jego dusza wiecznie krzyczała w oczekiwaniu na koniec nieskończonego bólu. Krew się w niej gotowała, ale nie w przenośni. Czuła jak dosłownie w niej wrzy. Zapragnęła uwolnić tą całą nagromadzoną nienawiść w morderczym szale. Nim jednak zrobiła cokolwiek, ogarnęła ją ciemność...

***

~ Jak tu pięknie. Czy umarłam? Nic mnie nie boli. Jestem w raju? Ocean jest taki spokojny, jakby mnie witał. Czy zostanę tu już na zawsze? Ktoś dołączy, czy zawsze będę już sama? Gdzie ta istota, która igrała z burzą? I jeśli nie żyję - dlaczego nie mogę latać? Klif. Skoczę, może uda mi się wznieść w przestworza i odnaleźć tamtą ruchliwą kropeczkę gdzieś za oceanem. Za oceanem... Muszę się tam dostać.

Dosłyszała znajomy głos, który zdawał się napływać z oddali. Wiedziała już, że żyje. Ten głos w zaświatach albo we śnie byłby zupełnie inny. Byłby ciepły i zatroskany. Gdy uniosła powieki zobaczyła właściciela głosu. Uśmiechnął się? Więc może jednak ona nie żyje i tylko marzenia mieszają się ze snami? A może ten uśmiech tylko sobie wyobraziła... Bo trzęsące się posłanie i turkot kół wozu upewniały ją, że jej dusza nie opuściła ciała. Demon promieniował wręcz ulgą. Kolejne bodźce zaczęły powoli docierać do niej. Czuła jak boli policzek po uderzeniu tamtego bydlaka. Przypomniała sobie ostatnią zapamiętaną noc, uderzenie, okrutny gniew i złość i... pustkę. Tylko czekała aż ból zacznie się pojawiać w kolejnych partiach ciała. Ale mimo tego, że mijały kolejne chwile, on nie nadchodził. Nie pamiętała nic, poza gniewem, którego sama się przeraziła.

Usiadła ostrożnie, upewniając się, że rzeczywiście poza bolącym policzkiem nic innego jej nie dokucza. Spojrzała na Gabriela, który chyba poczuł się w obowiązku zadbania o jej samopoczucie. Zdziwiła się nieco, że to jego zastała u swego boku, a nie znacznie bardziej otwartego Kayla. Czuła się dobrze, ale nie była w stanie zebrać myśli na tyle, by się odezwać. Chciała o tyle zapytać, tyle było do wyjaśnienia... Przyjęła bukłak od elfa, jednocześnie zwracając uwagę na dziwny wygląd wewnętrznej strony dłoni. Nie pamiętała ognia, więc coś poważnego musiało się stać tamtego wieczoru. Zastanawiała się, czy tylko jej dłonie tak wyglądają, czy twarz też została oszpecona. Bała się spojrzeć w lustro. Napiła się wody, która w zetknięciu z wysuszonym gardłem zdała się cudownie zimna i orzeźwiająca. Strzaskane Niebiosa wyglądał na nieco zakłopotanego. Nie potrafiła znaleźć żadnej przyczyny... Może rzeczywiście wyglądała teraz okropnie? Musieli ją strasznie zmasakrować...

- Gab... - wykrztusiła w końcu za odchodzącym elfem, po czym odkaszlnęła i ponowiła próbę - Gabriel, zaczekaj... proszę. - powiedziała schrypniętym głosem.
Informacja o rychłym dotarciu do Nesme nie zgadzała się z poczuciem przespania kilku dni. Nyarla była okropnie zdezorientowana.
- Możesz mi cokolwiek wyjaśnić? Co się stało? Skąd się tu wzięłam? Nie pamiętam nic z nocy w karczmie... Nic od momentu jak weszli do pokoju i tamten... Greg... zaczął mnie... dobierać się do mnie. - przygryzła lekko wargę. Musiała się dowiedzieć, nawet za cenę irytowania elfa swoimi pytaniami. Zawsze mógł sprawę przemilczeć.
 
Amanea jest offline