Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 13:50   #49
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wojownik stanął w miejscu i kilka chwil stał tak nieruchomo patrząc w dal, przed wozem. W końcu jednak odwrócił się z obojętną jak zwykle miną i powrócił do miejsca, gdzie przed chwilą siedział, na skrzynię obok posłania Nyarli. Gabriel wypuścił powietrze z ust i wzruszył nieco brwiami.
-Kiedy przed wyprawą Oswald powiedział mi, że wybierasz się z nami stanowczo zaprotestowałem. Powiedziałem nie. Ona przyprawi nam kłopotów. Ściągnie na nas pecha i będzie całą drogę narzekać. Próbowałem przekonać go, że twoje umiejętności z pewnością są za małe i za skromne by w jakikolwiek sposób nam pomóc.- rzekł niezwykle szczerze.
-To, co zrobiłaś w karczmie... Nie wiem, czy jesteś wybranką Talosa, czy to magia, którą dysponujesz dała Ci taką moc, ale nigdy nie spotkałem ludzkiej kobiety, która sama zabiłaby piątkę dorosłych mężczyzn...- syknął dość tajemniczo kręcąc głową i wodząc wzrokiem po twarzy Nyi.

-Nie wiem jak to zrobiłaś. Kiedy zbudził nas potężny huk, wartko wbiegłem z Formitem do twojej izby... Oni, co do jednego byli spopieleni. Ich ciała wyglądały jak przypalone kawałki boczku, nad paleniskiem. Nie wiem co tam się stało, ale to, co ich spaliło przemieniło ich złoto w jedną bryłę i stopiło stal ich mieczy. A Ty?... Ty leżałaś na łóżku nieprzytomna, jak gdyby nigdy nic. Najdziwniejsze jest jednak to, że w pokoju nie było śladu ognia, z wyjątkiem miejsc pod ich ciałami. Nie wiem jak to się stało, że oni się spalili, ale z pewnością Cię nie doceniłem.- rzekł Gabriel.
-Role chyba się odwrócą. Nie my Ciebie, a Ty nas będziesz niebawem chronić.- dodał i na jego szczupłej twarzy znów przez krótką chwilę pojawił się nieznaczny uśmiech. Strzaskane Niebiosa wstał i pozwolił Nyarli zastanowić się nad wszystkim.
-To się stało wczoraj w nocy. Przespałaś cały dzień.- wtrącił na koniec i skinął jej głową -Odpoczywaj.-






Rozdział II: Krótki przystanek


28 dzień Czasu kwiatów 1372 roku rachuby dolin


Późnym południem drugiego dnia od opuszczenia karczmy kompani dostrzegli na wielkim wzgórzu Nesme. Miasto schowane za kamiennymi murami, do którego prowadził szeroki trakt. Z ścieżki, którą ciągle jechali, w końcu wkroczyli na brukowaną drogę, która była dużo lepsza dla koni i wozów ale nie siedzących na nich osobników. Gdy zbliżyli się do murów i wschodniej bramy dostrzegli liczne sylwetki łuczników, stacjonujących na wierzchu kamiennej palisady. Również i przy bramie stacjonowała liczna delegacja strażników miejskich w mundurach z pełnym rynsztunkiem.
-Stójcie!- rzekł jeden, gdy kompani byli już pod bramą. Rurik zatrzymał wóz zgodnie z rozkazem. Człowiek w mundurze podszedł do krasnoluda i pokazał mu rozwinięty papier z odciśniętym na laku symbolem burmistrza miasta.

-Z rozkazu kapitana straży sir Mannocka nakazuję opuścić wóz i pozwolić dokładnie go przeszukać.- rzekł człowiek. Rurik wejrzał niepewnie na Gabriela, ten jednak spokojnie skinął głową i wszyscy opuścili wozy. Kilku mundurowych weszło na wóz i zaczęło go przeszukiwać.
-Co się dzieję?- spytał krasnolud strażnika z glejtem, który stał z boku i obserwował pracę swoich towarzyszy po fachu.
-Tajemnica. Nie możemy nic nikomu zdradzić.- rzekł. Po kilku chwilach strażnicy zeszli i udali się na wóz, powożony przez niziołka.
-Mogą jechać!- krzyknął w końcu jeden z szeregowych, mundurowych. Człek z glejtem zwinął dokument u wsadził go za pas.
-Możecie jechać. Po zmroku nie wolno wam będzie opuścić lokum, w którym nocować macie zamiar. Bramy zostaną otwarte godzinę po świcie. Życzymy miłego dnia.- oznajmił człowiek. Kompani weszli na wozy i wjechali przez bramę.
-Ciekawe, co się tu dzieje.- burknął krasnoludzki kusznik.

Wystarczyło, że przejechali zaledwie dwie uliczki i już zrozumieli, że problem nie jest błahy. Ludzi na ulicach było niewielu. Każdy zaś, kto był szedł przyspieszonym, nerwowym krokiem w swoją stronę, spoglądając podejrzliwie na kompanów.
-Wypchany niedźwiedź.- krzyknął Rurik widząc gospodę, z wdzięcznym szyldem, przedstawiającym jej nazwę.
-Udaj się do środka i zamów dwie izby na jedną noc, a także ciepły posiłek dla nas. My zajmiemy się wozami.- Gabriel zwrócił się do Nyarli. Zaklinaczka zgodnie z poleceniem zeszła z wozu i weszła do gospody. Wystrój tutaj był skromny. Mimo to w środku siedziało wielu miejscowych, popijając piwo i jedząc jakieś skromne posiłki. Za ladą stał zaś starszy, chudy człowiek o siwiejących włosach. Nya czuła na sobie ukradkowe, podejrzliwe spojrzenia.





++++++
Doświadczenie: 2650 PD
 
Nefarius jest offline