Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 14:35   #29
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Cóż zatem robimy? - spytał Rav. - Cierpliwie czekamy, aż nasza kara się skończy, czy też zaczynamy planować wspaniała ucieczkę z miejsca, w którego jakże niesłusznie nas wtrącono? Ponoć wszyscy więźniowie planowali ucieczki - uśmiechnął się.
- Podkop? - kontynuował żartobliwym tonem, stuknąwszy najpierw obcasem w kamienną podłogę. - Wyłamiemy kraty? - spojrzał na świetlik, na którym nawet najmarniejsza pajęczyna nie przypominała krat. - A może obezwładnimy akolitę, gdy przyniesie nam jedzenie?
Prawdę mówiąc ciekaw był, czy w ogóle dostaną coś do jedzenia. Nie jedli kolacji, poranny posiłek przeszedł im koło nosa... W książkowych więzieniach skazańcy jadali nieostrożne szczury, ale wyglądało na to, że jeśli ktoś zaplanował ich głodówkę, to zapobiegawczo postarał się o pozbawienie ich tego źródła pożywienia.

Głodówka jednak nie była im pisana.
Dostali zarówno obiad, jak i kolację. Uwzględniając fakt, że równocześnie nie byli gnani do żadnych obowiązków, były to niemalże wakacje. Albo pobyt w izbie chorych - marzenie niemal wszystkich dzieci z Domu.
Do pełni szczęścia brakowało im tylko odwiedzin przyjaciół i kolegów. Oraz jakichś rozrywek, bowiem opukiwanie ścian i oglądanie podłogi nie dostarczyło zajęcia na zbyt długo.
Świetlik był tak skonstruowany, że owszem - mogli widzieć niebo - ale nie mogli określić, w jakim fragmencie otaczającego Dom terenu wychodził.
I wyleźć się przez niego nie dało. Nawet Aglahad by utknął...
Z zewnątrz dobiegały od czasu do czasu jakieś odgłosy świadczące o tym, że gdzieś tam daleko istnieje normalny świat, ale trudno było się zorientować, kto, co i do kogo woła.
Na ich wołanie nikt nie odpowiedział, więc szybko dali sobie spokój.

Czas mijał powoli. W końcu nadeszła noc.
Widok rozgwieżdżonego nieba natychmiast przypomniał Ravowi, jakie to plany snuli wraz z Amy na poprzednią noc. Plany z winy paru osób zakończonych totalną klapą.
Może w złym momencie przyszło mu na myśl to słowo, bo nagle, z trzaskiem i zgrzytem 'coś' odcięło ich od tego widoku.
- Widać przyszła pora nocna - powiedział z krzywym uśmiechem, którego w mroku nikt i tak dostrzec nie mógł.
W zasadzie w tym momencie powinni zacząć opowiadać sobie historyjki o duchach i innych ciekawych stworach nocnych, ale - chociaż atmosfera Dziury sprzyjała tego typu opowieściom - czuł się nieco senny.
- Dobranoc - powiedział, z mocnym postanowieniem odespania poprzedniej, zarwanej nocy.
Nim zasnął usiłował sobie przypomnieć, kto ostatnio trafił do Dziury i co się z nim dalej stało. Pamiętał, że było to dość dawno... On sam był wtedy małym gzubem, co na starszych patrzył bardzo pod górkę.
Jak mu było...

Obudził się dławiąc się własnym krzykiem.
Usiadł i aż się zachłysnął chłodnym, nocnym powietrzem, które wpadło do płuc zamiast gorącego dymu.
Otarł z czoła zimny pot i rozejrzał się.
Stale był w piwnicy, ale dokoła nie było beczek i płomieni. Zza drzwi nie dobiegały śmiechy i okrzyki Nerakijczyków.
Aglahad i Trzmiel siedzieli na swoich posłaniach, wpatrzeni w niego...
- Niech demony Thaksisis pochłoną twoją duszę, sadysto - powiedział. Nie do końca był pewien, czy ma na myśli radnego Bidney, który stworzył taką dręczącą dzieci piwnicę, ojca Edrina, który ich tu wepchnął, czy też akolitę, co ich zamknął ze słowami 'czego się te dzieciaki tak boją'.
- Miałem... - zaczął gdy zauważył, że i Trzmiel, i Aglahad nie wpatrują się w niego, tylko...
Z okrzykiem zerwał się z siennika i wbił wzrok w dwie niewyraźne, seledynowe sylwetki, które pojawiły się przy jego posłaniu.
- Na Mishakal - wyszeptał.
Krzyk zza drzwi sprawił, że odruchowo odwrócił głowę w tamtą stronę, przywołując na myśl nerakijskich żołdaków.
Gdy z powrotem odwrócił głowę sylwetek już nie było. I nie wiedział, czy rozpłynęły się w powietrzu, weszły w ścianę czy zapadły się pod podłogę.
- Na Mishakal - powtórzył szeptem. Po omacku znalazł stołek i usiadł na nim. Od materaca, przynajmniej na razie, wolał trzymać się z daleka.
Poza tym i tak wiedział, że do rana już nie zaśnie.
Gdy tylko przymykał oczy widział spojrzenie tamtej dwójki...


Czy radny Bidney miał dzieci? tego Rav nie wiedział. Ile razy jeden z akolitów rozpoczynał czytanie życiorysu Radnego Rav zaczynał drzemać, zanim jeszcze kończyły się umoralniające scenki z dzieciństwa Założyciela Domu.
Ale jesli miał, to dlaczego oboje snuli się po tej piwnicy?
Stare opowieści głosiły, że duchy nie znajdują odpoczynku gdy pozostawiły za sobą niewykonane zadanie. Byli również tacy, którzy mówili, że jeśli kogoś się nie pochowa, to też duch nie może znaleźć spokoju.
O to chodziło w tym momencie?
Dom spłonął, dzieci zginęły w ukrytym przejściu, a ich ciał nikt nie odnalazł i nie pochował?
Dlaczego pokazały się akurat im? Dlaczego w dodatku wybrały sobie jego posłanie? Miał czuć się zaszczycony, czy wprost przeciwnie?
W dodatku przegapił odpowiednią chwilę i nie wiedział, dokąd dzieci poszły. Nie dzieci - ich duchy.
To jak miał znaleźć ich ciała? Rozwalić posadzkę czy ścianę? Nożem?
A może... przypomniał sobie słowa dziewczynki, Biny, o domku w lesie. Może trzeba by zacząć szukać z tamtej strony?
Ale Rav nie potrafił sobie przypomnieć, by kiedyś widział coś takiego. Albo choćby słyszał. Nic po chatce w lesie nie zostało?
W takim razie szukanie jej byłoby jak szukanie wiatru w polu.

- Jeśli tu zostaniemy dłużej, to nie kładę się spać, tylko poczekam, aż się znów pojawią - powiedział zdecydowanym tonem.
Spać mógł w ciągu dnia...
A może w ciągu dnia znajdą w kamieniach podłogi lub cegłach ściany jakiś szczegół, którego nie dostrzegli wcześniej...
Jak tak się zastanowić, to piwnica z sennego koszmaru była identyczna jak cela, w której ich zamknięto.
Tylko gdzie wtedy był ten kamień... Ten uruchamiający wejście...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-04-2010 o 16:47. Powód: Chatka w lesie
Kerm jest offline