Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 14:54   #105
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Levan sądził, że jest na prawdę szybki. Może, gdyby miał taką motywację, jak uciekający przed nim zbir Krogulca, to biegł by szybciej. Ale nie miał. Jednak Grzeczny, który zatrzymał się obok, ledwo trzymał się na nogach. On nie miał kondycji. Levan szybko wyrównał oddech i uspokoił drżące mięśnie.

Ale adrenalina po krótkiej potyczce jeszcze nie zdążyła opaść. Nawet podczas pertraktacji między Tupikiem i Krogulcem. Krogulec był jak zwykle pewny swego, ale kieslevita wyczuwał, że się łamie, że nie jest to pewność absolutna. I bardzo dobrze. I tak Cię zajebię. Za Wasilija. Levan był pełen podziwu dla umiejętności negocjacyjnych Tupika. Doskonale wiedział, że niziołek blefuje. Nie mieli po swojej stronie praktycznie żadnego atutu. Albo on o tym po prostu nie wiedział. Przecież woreczek, który zleciał z dachu, nie mógł być tak ważny.

Było ich mniej i Levan był już gotów do ucieczki. Oparł rapier sztychem o ziemię przed nim i czekał. Jego oczy rejestrowały otaczających ich ludzi Krogulca. Dobrze, że placyk nie był duży i nie mogli zostać całkowicie okrążeni. Wciąż można był wycofać się. Przy takiej szerokości drogi ogromna przewaga liczebna i tak była bez znaczenia. Tu i tak mogło walczyć obok siebie sześć, góra siedem osób. Mimo to wolał on, by do potyczki nie doszło. Tak byłoby zdrowiej... Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, że uda się odwlec ostateczność, że i tym razem talenty Tupika okażą się niezastąpione.

Ale nagle rozpętało się piekło. I nie zdziwił się, że i tym razem diabeł miał dziwnie znajomą posturę Grzecznego. Uniesiony do góry młot wskazywał, że Matta negocjacje zmęczyły. Był on zwolennikiem działań prostych i skutecznych. Oj kurwa Grzeczny ale z Ciebie idiota. Tego nie można było nazwać odwagą. Czy on w ogóle wierzył, że to się może udać?

Levan nie był głupi, nie rzucił się za nim w wir walki.

Ale ostrożnie ruszył do przodu, czając się za jego plecami. Postanowił zrobić co będzie mógł, by ochronić jak najdłużej głowę Grzecznego, bo dni kiedy spoczywała na kręgosłupie należącym do tegoż Grzecznego, były już policzone. Rapier tańczył w prawym ręku Levana, a w lewym ręku czaił się zakrzywiony długi nóż, którego kosz chronił rękę kieslevity. Była to broń rzadka w tych stronach, ale idealnie - zdaniem Levana - spełniała rolę lewaka, a jednocześnie można było nią idealnie ciąć w śmiertelnym tańcu.

Levan był gotów na taniec z ludźmi Krogulca, w każdej chwili mógł doskoczyć i ciąć przewróconych przez Grzecznego zbirów, albo osaczyć tych, których zamieniony w ogromny ludzki taran grzeczny, odseparował od watahy. Tak działał Levan. Skrajnie inaczej, kalkulując.
Wiedział, że w żadnym momencie nie może dać się obejść. Liczył, że ktoś z nowych towarzyszy ma coś w zanadrzu.

Ostrze jego broni jeszcze nie wyschło, krew na nim wydawała się być czarna. Wiedział, że jeszcze jej przybędzie...
 
Azazello jest offline