Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 22:23   #137
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy Kuba postawił George'a na ziemię i chwycili się we czwórkę z Holy i Derekiem ruszyli szybko ku światłom zbliżających się ludzi. W tej konfiguracji mimo bezwładnej nogi szło a właściwie kuśtykało mu się znacznie lepiej niż z krwią buzującą w skroniach kiedy bezwładnie zwisał z ramienia Metala. Chyba złapali właściwe tempo bo poruszali się już znacznie pewniej i szybciej.
Lodowaty podmuch zmroził Geroge'a i jego towarzyszy. Jak na komendę wytężyli resztkę sił i jeszcze bardziej przyspieszyli. Czuł buzująca w żyłach adrenalinę i bicie, nie tylko własnego, serca. Nadciągająca groza zza ich pleców była wręcz namacalna.
George zobaczył rosnące cienie przed sobą. Pojawiły się tak nagle jakby ktoś z tyłu włączył i skierował nich ogromny reflektor. Bał się obrócić czując moc światła, która paliła go w plecy. Bał się, ale jednak się odwrócił. BIEL. To było ostatnie co zobaczył, ogień wypalił mu oczy by chwilę później pochłonąć go całego. Otworzył usta do krzyku ale jego wargi zaczęły pękać i się topić, podobnie jak skóra na całym ciele. Podniósł kikuty rąk, żeby osłonić głowę kiedy kości zaczęły się kruszyć i zwalił się w kawałkach na ziemię. Nie powinien tego czuć, powinien już dawno nie żyć, ale coś podtrzymywało w nim tę iskierkę istnienia i czucia właśnie. Odbierał każdym rozpadającym się fragmentem swojego ciała przerażający ból. Czuł ból oparzeń, pękających kości, gotujących się płynów w jego ciele. Jak szybko może wyparować ludzkie ciało? Nie miało to znaczenia, mogło to trwać ułamki sekund, ale takie cierpienie to cała wieczność.

Ile jeszcze?! Nie zniosę tego więcej.-mamrotał do siebie rozgorączkowany po tym jak niespodziewanie świadomość powróciła do George'a. Żałował, że żyje. Łzy pociekły mu po policzkach. Ale nie czuł nic. Dopiero po chwili, powoli wracały mu zmysły.
Co to za piekielna tortura-pomyślał kiedy odzyskał węch. Uderzył go w nozdrza zapach spalenizny zapowiadający dalsze katusze. Odzyskany słuch rejestrował przeciągły pisk jakiegoś urządzenia i ludzkie krzyki. Poczuł, że leży na czymś miękkim. Wziął delikatny wdech pełen obaw czy żar nie wypełni mu płuc i zaczął kaszleć. Gryzący dym wdarł się do jego gardło. Zerwał się odruchowo na nogi i otworzył załzawione oczy. Jak przez mgłę dostrzegł w niewyraźne kształty łóżka, ściany, mebli.
Co się do cholery...-próbował dokończyć ale spazmatyczny kaszel dopadł go znowu. Pokój, w którym się znajdował wypełniony był dymem. Dopadł okna i otworzył je na całą szerokość. Świerze powietrze wdarło się do pomieszczenia. Zamknął oczy i chłonął je całym sobą.
Ktoś łomotał do drzwi krzycząc.
- Szybko. Jeśli ktoś tam jest, niech natychmiast ucieka! Pożar!
Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie wie gdzie jest i co się właściwie dzieję. Za oknem nic nie mówiący widok miasta nocą. Był w jakimś budynku, na trzecim piętrze. Rozejrzał się szybko po pokoju, było ciemno a dym jeszcze nie ustąpił. Podbiegł do przeciwległej ściany i zapalił światło. Uczynił to bezwiednie, jakby doskonale wiedział gdzie znajduje się włącznik. Blask odsłonił przed nim znajomy widok motelowego pokoju. Stał zdumiony tym widokiem. Przez głowę George'a przebiegało tysiące myśli.
Jak to możliwe? Co się właściwie wydarzyło? Czy ja śniłem? Czy to piekło? Może dalej śnie? Gdzie reszta? Jakim cudem?
Dym ustąpił już na tyle, że George mógł się przyjrzeć wszystkiemu dokładniej. Znał ten pokój.
Wiem że wszystkie motele są do siebie podobne ale do cholery byłem już tu, w tym pokoju. Ten zaciek w kształcie gwiazdy nad drzwiami ten kolor ścian.
Domysły nie dawały mu spokoju. Zobaczył swoje porozrzucane ubranie. Zaczął się gorączkowo ubierać, przecież w budynku był pożar.
Ubranie nie nosiło najmniejszego śladu poprzednich wydarzeń, jego umysł nie potrafił znieść zderzenia dwóch różnych rzeczywistości.
Czy ja oszalałem-ta myśl uderzyła go kiedy spojrzał na siebie w lustrze i zobaczył... .
George'a Wasowskiego, niby swoją twarz, ale coś mu nie pasowało. Może ta fryzura? Przecież był niedawno u fryzjera.
Łomot do drzwi się nasilał a on tracił cenne minuty na pogrążanie się w szaleństwie.
Dosyć!-krzyknął sam do siebie, sprawdził czy wszystko zabrał, złapał za klamkę. Otworzył drzwi pewnym gestem i przekroczył próg.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!

Ostatnio edytowane przez Hesus : 27-04-2010 o 23:49.
Hesus jest offline