Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 23:25   #243
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Sytuacja z nowymi rekrutami była raczej jasna, jadą z nami. Moglibyśmy sobie narzekać ile wlezie, ale prawda była taka, że mieli mało ludzi i każda para rak, mogąca trzymać miecz się przyda i nie należy z niej rezygnować. Nawet jeśli ich kompetencje dają wiele do życzenia.
Łuczniczka nie otrzymała od kapłana żadnego rozkazu dotyczącego przygotowań, więc znaczyło to że ma wolne. I gdyby miała ochotę powłóczyć się samotnie po całym obozie najemników pewnie by to wykorzystała, choć fakt iż nikt nie poszedł towarzyszyć kapłanowi w wizycie wzbudził jej niesmak. W końcu jak już go wybrali dowódca mogli by zachować się jak drużyna, dowódca powinien mieć koło siebie jedną osobę do pomocy.
Po chwili dogoniła kapłana.
- Miło widzieć, że choć jedna osoba nie ma prywatnych spraw do załatwiania. - rzucił w jej stronę. - Co sądzisz na temat tej dwójki, co nas zatrzymała w obozie najemników?.
Na wspomnienie o prywatnych sprawach, Zoi uśmiechnęła się złośliwie wyłapując szyderczą aluzje dotyczącą maga i złodzieja, może kapłan nie jest jednak jak nudny i sztywny jak większość duchownych.
- Tak myślałam że docenisz towarzystwo w czasie zapewne nudnego spotkania. No i nie godzi się zostawiać dowódcy bez jakiejkolwiek obstawy czyż nie? Co do tamtej dwójki....- tutaj zawiesiła głos nie do końca wiedząc jak powinna ująć to co chce powiedzieć i jakby decydowała co dokładnie o tym myśli. - Weź ich. Naszej zgrai brakuje zbyt dużo do profesjonalnych łowców by przejmować się takimi rzeczami jak brak doświadczenia czy pobudki. Teraz każdy kto choć trochę umie walczyć jest dobrym dodatkiem. - Z tonu wypowiedzi można by sądzić że skończyła, ale zanim Maldred zdążył przetworzyć do końca jej wypowiedzieć. - Oczywiście jako najczystszy przykład żółtodziobów jaki do tej pory widzieliśmy ich szanse na przeżycie do końca misji są bardzo bardzo małe. … Praktycznie nie istnieją.

Po dotarciu do kasztelana Zoi nie bawiła się w uprzejmości jak Maldred. Stała z postawą prawdziwego najemnika, który ma gdzieś podział klas społecznych, stanęła przy drzwiach pod ścianą i obrzuciła pomieszczenie i samego kasztelana spojrzeniem obojętności. Pozwoliła by kapłan znający się na wewnętrznej etykiecie przejął tu inicjatywę, zwłaszcza iż nie uczestniczyła w ostatnim spotkaniu i nie posiadała wiedzy jakie tematy dokładnie powinni poruszyć.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 28-04-2010 o 20:55.
Obca jest offline