Sorin pokrzykiwał na walczących marynarzy starających się odeprzeć bestię.
-Razem chłopcy! Trzymajcie go pomiędzy zabudowaniami! Nie łamać szyku! Atakować!
Sorin szybko się rozejrzał. Chłopcy radzili sobie całkiem nieźle. Gerax z pianą na pysku szaleńczo atakował potwora a Whiter przyzywał kolejnych pomocników. Jednak mimo ogólnych wysiłków poczwara zdawała się nie zwracać uwagi na ich starania. I w tedy Sorin wpadł na pewien pomysł. Ryzykowny, ale może się udać.
-Bronthion! - zakrzyknął z całych sił chwytając w biegu duży zwój liny.
-Bronthion do diabła! - starał się przywołać kompana
-Gdzie się podział ten włóczęga!? - powiedział do siebie
Sorin nie czekając na odpowiedź wbiegł pomiędzy zabudowania na północ od bestii. O tak, wypad na tyły olbrzymiego, trójgłowego czegoś było całkiem niezłym pomysłem. Przynajmniej tak mu się zdawało. Biegł najszybciej jak umiał. Jednak sprint w ciasnych uliczkach nie był prosty. Teraz żałował, że nie rozstawili budynków szerzej. Miał nadzieję, że tamci wytrzymają, zanim wykona swój plan.
__________________ Drink up me hearties, yo ho... |