Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2010, 09:36   #109
Sylverthorn
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Grzeczny, ty popieprzony idioto!, tyle tylko Ingrid zdążyła pomyśleć, nim rozpętał się chaos. Walter wyrwał spod zasięgu najmitki, nim ta zdołała cokolwiek zrobić - za to celny cios zadał. Chociaż on jeden dobrze pomyślał.
Wyrwała z przykucu jeden z noży z cholewy i bez większego celowania rzuciła w nacierającego bandziora. Ten zachwiał się, rąbnięty rękojeścią, i usiadł. Nie czekając na dalszy ciąg, dopadła go i wbiła mu miecz w łeb. Przydepnęła głowę, wyrwała ostrze i schyliła się po nóż.
Omal nie przypłaciła tego życiem - czyjś sztylet rozpłatał jej ramię i błyskawicznie zmierzał ku oczom. Padła plecami na bruk i cięła przez nogi napastnika mieczem, podcinając go. Kurwa, Grzeczny, jak ja cię dorwę...!

Gdzieś blisko rozległ się skowyt, potem kolejne, niemal w tej samej chwili. Odturlała się odruchowo.
To Tupik, musiał rzucić latarnią.. Nie! Sądząc po zapaszku, czymś paskudniejszym.
Uniknęła kilku ciosów, nawet udało jej się wstać, jeden jednak trafił ją dość głęboko w prawą rękę. Zdążyła złapać miecz lewą, ale odtąd była skazana na słabszą dłoń. Spróbowała poruszyć ciętą kończyną. Była cała, tylko rżnęła jak piłą. Żyła rozcharatana, ale nic poza tym. Cud, jebany cud.
- Masz zadław się śmieciu jeden, tylko na tym ci zależy ! - ryknął z góry niziołek, zaskakując Krogulca. Deszcz złotych monet oprószył go, momentalnie zwalniając nieco całą walkę, jakby wszyscy się zawahali.
- Kurwa, ludzie! My się tu zarzynamy jak świnie! Krogulec, ty jebany w dupę TCHÓRZU! Wszystko cudzymi łapami, co? - rzuciła gniewnie, próbując pomóc Tupikowi, korzystając z zamieszania.
Rzuciła spojrzenie na niziołka i... Cholera, ktoś do niego idzie?!
Nie mogła być pewna, czy faktycznie ktoś tam wlazł, czy to tylko ból ją otumania. Musiała jednak działać, bo jeśli zostaną bez dowódcy...
Rozejrzała się po okolicznych budynkach i tłumie. Matt już się na dziś wygłupił, wystarczy. Walter miał swoją robotę... Właśnie, Walter.
- Khazad! - dobiegła do krasnoluda, wydobyła krwawiącą ręką jeden ze swoich zakrzywionych noży i wcisnęła w dłoń Waltera. - Łap, jest dłuższy i może się przydać, jeśli ci tamten wybiją. - MAAAX! Czy widzisz... Kurwa, Max, gdzie jesteś? - zgubiła go w wirze walczących ciał. Cholera.
Przypasała miecz i ruszyła na górę sama, próbując zignorować ból ręki. Krew, na wpół już krzepnąca, znów zaczęła płynąć.
Kurwa, jak zwykle, baba musi sama działać, bo chłopy się bawią!
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline