Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2010, 16:01   #265
Epimeteus
 
Epimeteus's Avatar
 
Reputacja: 1 Epimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znany
"Wcale nie wyglądam jak dziewczyna" myślał Kalel robiąc groźne miny i prężąc muskuły przed lustrem. "Może kiedyś, ale teraz..." - jego twarz wykrzywił wściekły grymas imitujący szarżującego orka. Tak, brat Maeve i jego kompani po prostu mu zazdrościli podróży z trzema pięknymi kobietami. Nic dziwnego, cały czas dookoła męskie gęby, muszą być strasznie sfrustrowani. - zarechotał do siebie pod nosem. Oderwał się w końcu od lustra i wrócił do łóżka, gdzie na szarym kocu leżały jego rzeczy, no i oczywiści mieszki z monetami. "Uzbierało się tego trochę" pomyślał więcej niż zadowolony i tak dla pewności, a może bardziej dla przyjemności? jeszcze raz przeliczył monety. - Uhmm - zamruczał z zadowoleniem - 850 sztuk złota i 200 srebra. Jestem ustawiony. Jesteśmy. - szybko się poprawił. Po raz pierwszy w życiu zdał sobie też sprawę, jakie zagrożenie niesie posiadanie takiej sumy. Wystarczyłoby przecież żeby ktoś niepowołany zapuściłby żurawia w mieszek i kłopoty gotowe. Dużo mniej przecież wystarczało - przypomniał sobie swoją niechlubną przeszłość - żeby rozpocząć polowanie.

Wspomnienia z przeszłości sprawiły że od razu zabrał się do dzielenia pieniędzy i chowania po różnych częściach garderoby i ekwipunku. W sakiewce pozostawił 5 sztuk złota i 50 srebra - "to powinno wystarczyć na bieżące wydatki" pomyślał, a jak trzeba będzie więcej to wyciągnę z jakiejś kryjówki.

Do Uran jechali w dobrych nastrojach. Wizyta u paladynów i przekazanie im informacji o Lidii, Lususie i zbójach oznaczało zamknięcie pewnego etapu w ich podróży i zapomnienia o nim. Po wyczerpujących i fizycznie i emocjonalnie wydarzeniach ze zbójeckiego lasu bardzo tego potrzebowali. "W końcu nie mieć nic do zrobienia..." rozmarzył się Kalel. Jeszcze tylko Podkosy i można będzie nacieszyć się zebranym majątkiem - oczywiście nie w tej wiosce, ale w jakimś mieście. Dużym z wygodnymi karczmami i zamtuzami na światowym poziomie.

Niestety, myśli te zostały starte niczym rysunki na piasku przez groźny okrzyk: Bardko Sorg! W imieniu miasta Uran jesteś aresztowana!
Kalel nie zdążył się nawet zastanowić nad tym co słyszy, gdy instynkty i odruchy wzięły górę. - W nogi! - krzyknął do Sorg i zawrócił konia. Widząc, że skamieniała bardka nie podejmowała żadnej akcji, chwycił uzdę jej konia i pociągnął zawracając Skat za Plamką. Gdy byli już na prostej, chłopak puścił uzdę Skat i wyrwali końmi z kopyta byle dalej od Uran zastanawiając się nad tym co właściwie się stało. Co takiego zrobiła Sorg że ścigają ją straże? Nie było jednak czasu by zadać to pytanie. Teraz najważniejsze było jak najbardziej oddalić się od Uran i znaleźć kryjówkę, gdzie mogliby się zastanowić co dalej.

Tua zdziwiona słowami wartownika spojrzała pytającym wzrokiem na Sorg. Niemal w tym samym momencie Kalel wrzasnął, by uciekali? Czarodziejka przez chwilę nie wiedziała co robic, ale wiedziona przeczuciem nie chciała opuszczac przyjaciół. Rzuciła jeszcze pytające spojrzenie Meave i nie czekając na jej reakcję pędem puściła się dwójką narwanych towarzyszy. "W co też Sorg się wplątała?"
- Zwolnij Sorg! Nikogo za nami nie ma! Musimy ustalić co dalej, kiedy mamy czas! - wrzasnął Kalel do mknącej jak strzała bardki.

Kiedy Kalel szarpnął za uzdę Skat krzycząc - W nogi - dziewczyna zareagowała odruchowo, skierowała konia w przeciwnym kierunku niż bramy miasta i uderzając nogami zmusiła do galopu w stronę z której przed chwilą nadjechali. Kiedy po chwili wrzasnął - Zwolnij... poczuła, że nie bardzo ma na to ochotę. Najbardziej pragnęła schować się gdzieś, aby jej nikt nie odnalazł. Jednak przed nimi rozciągały się pola i żadnej kryjówki w zasięgu wzroku, żadnej która by zapewniła bezpieczeństwo i pewność, że ich nie znajdą. Chcąc nie chcąc więc przyznała chłopakowi racje i lekko wstrzymała galop Skat.
- Myślisz, że będą nas gonić? - spytała niespokojnie oglądając się za siebie przez ramię czy już na horyzoncie nie pojawił się pościg.

- Zdziwiłbym się gdyby nie gonili, właściwie to mamy szczęście że nie mieli przy bramie nikogo na koniach, bo już by nas mieli . Teraz musimy się zastanowić co dalej. Gorączkowo rozglądał się w poszukiwaniu miejsca, które choć trochę wyglądałoby na nadające się do ukrycia. Niestety, dookoła widzieli wciąż odkryte pola, poprzecinane tu i ówdzie a to farmą, a to niewielkim zagajniczkiem. Nic co pomogłoby się im urwać. - Tutaj nigdzie nie ma miejsca na kryjówkę. Powiedz Sorg, pamiętasz coś co może nam pomóc?

- Mam worek pajęczaków... Myślisz, że ich powstrzyma jak je rozsypiemy? - spytała zerkając z niepokojem czy już widać pościg.
- To te kolce co się bijają koniom w kopyta? - półelfka potaknęła głową - Powstrzymać nie powstrzyma, ale na pewno spowolni. Warto spróbować. Poczekaj aż przejedziemy i rozsyp za nami. Po chwili mknęli dalej lżejsi o pajączki, z nadzieją że chociaż niektóre z nich staną na drodze strażom. Po mniej więcej godzinie, wciąż bez śladu pogoni za plecami, dotarli do rozstajów drogi. Zatrzymali się na chwilę pozwalając odetchnąć ciężko dyszącym koniom i zastanowić co dalej.
- Gdzie teraz? Macie jakieś pomysły?
- Wiesz Kalel... najlepiej to chyba nam wiać w las. Nie będzie nas tam tak łatwo złapać. Mam jeszcze ten kamień grzmotów, pamiętasz? Może w razie czego i jego użyjemy jak zajdzie taka potrzeba. Co o tym myślisz? A może Ty masz coś co by nam pomogło gdyby nas zaczęli doganiać?

Kalel rozglądał się dookoła w poszukiwaniu rozwiązania, czując jednocześnie jak zaczyna narastać w nim panika. Nie żałował, że uciekł razem z Sorg, lecz pewien był tego, że przy najbliższej okazji wypyta się jej o co chodzi. W tej chwili wolał się skoncentrować na bieżących sprawach. Szybko przerzucił w myślach listę rzeczy, które mogłyby być przydatne w opóźnieniu pościgu. - Mam woreczki zacierania śladów - ucieszył się. - Jeśli użyjemy go tutaj, powinniśmy zyskać trochę czasu.
"Ale w którą stronę jechać? Teraz wszędzie wydaje się za ciasno i za blisko. A konie już sił nie mają. Sytuacja jest złą" - wolał nie zdradzać tych myśli, zresztą - pewnie wszyscy i tak to wiedzieli. Zerknął niepewnie w stronę niewtajemniczonej Sorg i powiedział - W Podkosach mają dług wdzięczności względem nas. Będą musieli pomóc. Co wy na to żeby tam szukać schronienia?

- Ruszajmy tam - rzuciła Tua wzruszając ramionami. I tak nie mieli innego wyjścia, a wątpiła by wieśniacy okazali się tak niewdzięczni, by oddać ich strażom. - Choć może lepiej Sorg nie wjeżdża od razu do wsi, póki się nie dowiemy, że udzielą jej tam schronienia.
- Macie rację... czyli co robimy? Jedziemy tam od razu? A jak za nami pojadą Ci co mnie ... nas ścigają? Ile czasu jazdy do tych Podkosów mamy?

Kalel przez chwilę kalkulował w głowie - Daleko, aż trzy dni. No i droga nijak nie sprzyja kryciu się. Jeśli pojadą za nami, nie mamy szans. Dopadną nas dużo wcześniej nim zobaczymy dymy z kominów. Las jest za to bliżej i łatwiej się będzie w nim ukryć, ale to zbyt oczywiste, pościg na pewno tam będzie nas gonił. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Skoro to takie oczywiste że ukryją się w lesie, to może wystarczy zachęcić goniących by tam właśnie szukali, a samemu wybrać inną drogę? - Wiecie co? A gdyby tak podjechać trochę w stronę puszczy tak żeby nakierować straże w tamtym kierunku, a później skręcimy do Podkosów? Przy pomocy proszku do zacierania śladów zamaskujemy miejsce gdzie skręciliśmy. To może się udać.
- To zróbmy tak jak mówisz Kalel, ale czy musimy opowiadać w tych Podkosach, że mnie szukają? Może się znaleźć ktoś kto będzie chciał pomóc nie mi, ale strażnikom. Przecież jak wiedziemy do wsi nie musimy chyba od razu mówić, że szukamy schronienia? - spytała bardka nie wiedząc, czy wieśniacy będą chcieli dla niej zaryzykować konsekwencje ukrywania osoby, która jest poszukiwana przez strażników miasta Uran.
- A co jeśli oni już widzą, że jesteś poszukiwana? Wyjechaliśmy z Uran już kilka dekadni temu, od tamtej pory wieści mogły dotrzeć do Podkosów. Najpierw musimy się upewnić czy będziesz tam bezpieczna - odpowiedziała dziewczynie Tua.
- Po prostu powiemy że nas szukają i potrzebujemy schronienia. Ale póki co to daleka droga do tego. Mam nadzieję że nasz podstęp zadziała. - dodał i wyciągnął z sakw woreczki z proszkiem zacierania śladów. - Ruszamy w stronę lasów, podjedziemy kilkaset metrów i zjedziemy z drogi w stronę Podkosów. W drogę.
Proszek zadziałał znakomicie. Całkowicie skrył przed ludzkimi oczami miejsce, w którym zjechali z drogi. Teraz pozostawało liczyć tylko na to, że ścigający nie domyślą się podstępu i po prostu liczyć na łut szczęścia. Pojechali w stronę Podkosów już spokojniej, choć wciąż oglądając się za siebie, czy nie widać tumanu kurzy, mogącego świadczyć o pościgu. W drodze kiedy tylko mogli kryli się w zagajnikach i unikali otwartych miejsc
Bardka popatrzyła z uwagą na bagaż Kalela - Masz tam może coś jeszcze co nam się przyda, gdyby jednak nas dopadli? Chłopak pokręcił głową ze smutkiem - Niewiele, jeszcze tylko plączonożny worek i to - dokończył opierając dłoń na rękojeści miecza.
- Wiesz, worek może nam się przydać, jak podejdą blisko to po prostu w nich nim go ciśniemy i w jakiś sposób to tez ich powstrzyma, a nam umożliwi ucieczkę. Wolałabym, abyś miecza nie używał. Na razie ścigają mnie... no teraz i Was, ale dopóki nikomu nic nie zrobiłeś to chyba da się wytłumaczyć czemu ze mną pojechaliście. - dziewczyna zaczynała miec wyrzuty sumienia, że wplątała towarzyszy w coś czego sama do końca nie rozumiała. "Jak im wytłumaczę to, że chcieli mnie aresztować jak sama nie wiem czemu. Może o to nie spytają. Jednak będę musiała jakoś się postarać to wytłumaczyć, może sama coś z tego zrozumiem. W co mnie ten Stick wpakował? Czym on się tak naraził, że chcą mnie również zamknąc, a może i nawet powiesić"

- Sorg... - zaczęła Tua - Nie chciałabym cię naciskać, nie mów jeśli nie chcesz, ale skoro i tak już uciekamy razem, to możesz powiedzieć za co nas ścigają?
Bardka zerknęla niepewnie na współtowarzyszy, którzy spojrzęli na nią kiedy Tua zadała pytanie.
- Powiem Wam... jak uda nam się zatrzymać gdzieś na odpoczynek... to dłuższa historia...
Tua skinęła głową aprobująco i już nie poruszała tego tematu, czekając aż Sorg sama zacznie opowiadać.
 
__________________
Nie pieprz Pietrze Wieprza pieprzem.
Epimeteus jest offline