Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2010, 23:11   #114
Sylverthorn
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Ingrid znalazła zrytą solidnie ceglaną ścianę i próbowała się wspiąć. No, powiedzmy, że nawet jej jakoś szło. Powoli i z łzami na twarzy, ale w górę. Zawsze była uparta.
Ręka napieprzała niemiłosiernie - czyżby bandziorowi się poszczęściło bardziej, niż myślała? MUSIAŁ coś solidniej uszkodzić, żyłę pewnikiem rozwalił. Mogła ruszać kończyną, zaciskać dłoń - mięśnie, kości i ścięgna były całe.
Zacisnęła zęby i jakimś trafem zdołała dotrzeć na górę, choć nie na ten budynek co trzeba. Wszystko cudnie i do przodu, tyle że mgła - a raczej zamglony wzrok i kołysający się świat. Kurwa, muszę siąść, bo się wykrwawię albo padnę na pysk.
Klapnęła bez gracji na dachówki i zaczęła wreszcie myśleć, zamiast impulsywnie działać. Matt szedł do Krogulca... Może go zarżnie? Ostatnio jak widziała mięśniaka, żył i tłukł kogo popadło - w jego wypadku chyba dobry znak.
Wychyliła się nieco poza budynek i omal nie spadła, ale dostrzegła, że część przeciwników zamiast zatrzymywać Grzecznego, postanowiła zapolować na złoto. Cóż, dobre i to. Może gorącokrwisty awanturnik zajebie tego mądralę i będzie po sprawie..., pomyślała leniwie. Zdjęła koszulę, usiłując nie rozerwać rany na ręce, wciąż siąpiącej juchą. Pieprzyć konwenanse i maniery. Po kilku próbach zawiązała sobie łach na ramieniu. Brzydkie i pokraczne, ale powinno wytrzymać. Była goła od pasa w górę, ale miała to głęboko gdzieś.
Chwila odpoczynku zdziałała cuda. Wzrok jej się nieco poprawił, choć od strony niziołka widziała tylko jego i latarnię, reszta była za ciemna. Co mnie tu sprowadziło? Tupik. Mistrz... szef Tupika... i Krogulca? Wsadził tych dwóch razem do jednego miasta? Albo jest głupi jak dziurawy but... Albo genialny.
Nie była jeszcze gotowa na pomaganie niziołkowi. Mógł chwilę poczekać - niewiele go uratuje, jak sama wyzionie ducha albo łeb rozbije. Z dachu był niezły widok.
O, Max się znalazł! Coś kombinował - minę miał skupioną i wykonywał jakieś gesty. Cholera, czarodzieja mamy! Matt jeszcze żył, zostało mu bodaj dwóch palantów Krogulca. Sam herszt bandy sterczał jak posąg, nadal widać zbaraniały obrotem spraw. Część jego ludzi stała sobie wygodnie oparta o cokolwiek, czekając, kto zostanie na tyle żyw, by im płacić za usługi.
Postanowiła chwilę poczekać na efekt czarowania Maxa i natarcia Matta. Jak im się nie uda, pójdę do Tupika ratować jego ambitny tyłek. W przeciwnym wypadku ryknę, że wygraliśmy. Zawsze mogę tam wrócić i poprawić wynik po naszej stronie.
Z tym postanowieniem skupiła uwagę na Matcie. Za zatłuczenie Krogulca była w stanie mu wybaczyć tą jatkę na tyle, by go nie zabić.
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline