Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2010, 14:16   #244
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Mycil jak zwykle była roztargniona. Troszkę się przestraszyła reakcją jednej osoby, mężczyzny, który polecił jej znaleźć czarnoskórego mężczyznę z sygnetami, najwyraźniej będzie musiała udowodnić mu swoją wartość. Reszta okazała się być zdecydowanie milsza. Przedstawił się jej tylko Maldred sługa Wielkiego Słońca, starszy człowiek budził w młodej kobiecie zaufanie. W drużynie była tylko jedna kobieta, nie przedstawiła się dla Mycil tylko troszkę złośliwie powitała kobietę barda, na szczęście była przyzwyczajona do uprzejmości ludzkiej. Oprócz niej niejaki Vigus podszedł do grupy i się zaprezentował.

Wszyscy rozeszli się w swoje strony, mężczyzna, który zlecił odnalezienie czarnego wojownika powiedział również, że znów mają się spotkać w świątyni za około godzinę. Roblin postanowiła do tego czasu połaźić się po obozie i rozeznać się w towarzystwie. Rozpalono kilka ognisk, przytargano alkohol. Hałas stawał się coraz głośniejszy z każdą wypitą kroplą piwa,.

Mycil postanowiła zrezygnować z przechadzki i udać się od razu do świątyni by tam poczekać na wszystkich, niestety nie było to takie łatwe. Akurat gdy szła obok grupy, na razie lekko pijanych ,,dzielnych” mężów, najodważniejszy z nich, a zarazem najbrzydszy, najgłupszy i najbardziej śmierdzący orzekł:

-Ty, piękna– powiedział szczerbaty wstając i otrzepując piach ze spodni. Wypluł z ust kawałek stwardniałego mięsa i wytarł gębę karwaszem. Beknął ostentacyjnie i przybliżył się do czarodziejki Mycil. -Daj pomacać cycuszki, co?

Mężczyzna stał kilka kroków od niej, jego odór był niezwykły. Roblin nie wiedziała co robić, nigdy nie była w takiej sytuacji, pracując u ojca w karczmie wszyscy klienci wiedzieli, że jej taty nie warto denerwować. Teraz jednak nikt nie był skłonny jej pomóc. Kompani napastnika wybuchli gromkim śmiechem a ludzie oddaleni od nich zauwazyli już ciekawą sytuację, która mogła w razie czego przemienić się w jeszcze bardziej ciekawszą bójkę dając okazję do obrabowania innych.

Kobieta miała parę pomysłów, mogła go zauroczyć ale wtedy bójka byłaby nieunikniona więc równie dobrze mogła mu podciąć gardło sejmitarem. Dogadać z tym człowiekiem się nie dało, był zbyt napalony. Gdy on podchodził jeden krok ona jeden odchodziła do tyłu. O dziwo decyzję podjęła w miarę szybko, jak na swoje standardy oczywiście. Tylko użycie magii dawało jej szansę na uniknięcie konfrontacji fizycznej. Skupiła więc się na własnym cieniu, na jego nieuchwytności na tym, że stanowił klucz do niewidzialności. W jednej chwili Mycil wtopiła się w otoczenie odskakując w lewo akurat w momencie w, którym napaleniec postanowił oprzeć na niej swe umęczone ciało, w efekcie czego stracił równowagę i ramieniem nie trafił w nic ledwo utrzymując się na nogach.

Roblin nie była całkowicie niewidzialna , było widać lekki, niewyraźny i rozmazany kontur jej ciała. Zauważyła, że paru wapniaków już rzuca się na siebie okładając się pięściami. Rzuciła się biegiem w stronę świątyni powoi tracąc ukrycie, aż w końcu stała się całkiem widzialna, na szczęście ci, którzy znajdowali się na tyle blisko by ją zauważyć byli zajęci piciem lub bójką o różne świętości.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline