Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2010, 14:39   #120
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Walter był zmęczony. Z coraz większym trudem łapał oddech. Dyszał ciężko niczym jakaś maszyna parowa. Miał tak wielką ochotę zapalić z fajki i napić się gorzały. Czuł na języku ten smak, chciałby się w nim teraz zagłębić, tak żeby przyjemny, gorzki i ostry trunek spłynął mu do brzucha rozgrzewając go od środka. Chciał i mógł dużo chcieć. Miał na ciele kilka niewielkich ran, które spowodowali mu przeciwnicy. Nie upływ krwi tak go męczył. Bywało z nim gorzej. Z każdą chwilą jego ruchy były wolniejsze i bardziej przewidywalne. Choć w atakach od samego początku nie było krzty finezji, to jednak teraz ruchy jego rąk stały się otępiałe i powolne. Przekrwione oczy zaszkliły się od tego forsowania organizmu baryłkowatego przemytnika. Walczył w życiu nie raz i nie raz o same życie, ale nigdy pojedynek nie był tak długi i męczący. W duchu obiecał sobie, że jeśli to przeżyje to weźmie się za siebie.

Krzyk Krogulca nie dał mu nadziei na przerwanie tej szaleńczej rzezi. Nie był członkiem grupy od lat, miesięcy ani nawet dni. Poznał ich poprzedniego dnia, ale takie osoby jak Grzeczny, były dla Waltera niemal przezroczyste. Ich ruchy i tok rozumowania tak łatwy do przewidzenia. Właściwie to nie różnił się on za bardzo od tego, jakim kierował się khazad. Gdyby udało im się wygrać to starcie były jeszcze większym skurwielem. Bez litości, bez skrupułów po takich przeżyciach z licznymi bliznami i wspomnieniami. Dopiero po chwili przyłapał się na tym, że miast szukać przeciwnika rozmyśla nad końcem potyczki. Końcem do którego było jeszcze daleko. Ktoś skoczył do niego z boku. Brodacz odwrócił się do niego przodem i wtedy poczuł przeraźliwy ból w okolicach piersi.

Cała jego lewa ręka zdrętwiała. Błyskawicznie poczuł stróżkę krwi, spływającą po ciele. Dopiero po chwili zrozumiał, że jakiś bydlak zaatakował szpadą. Broń nie natrafiła na żadną kość, żaden opór i wlazła niezwykle głęboko w bark brodacza. Zawył żałośnie. Tak jak jeszcze nigdy dotąd. Ból był okropny, nie do zniesienia. Czuł jak z oczy poleciały mu dwie łzy. Nie mógł tego zatrzymać. W jego duszy już nie hulał gniew i złość. Teraz to już była nadzieja na przetrwanie. Walter był za daleko od człowieka, który przyszpilił go swoim mieczykiem. Wiedział, że musi odskoczyć by szpada wyszła z jego ciała i dopiero wtedy będzie mógł odwdzięczyć się agresorowi w podobny sposób utaczając mu krwi.

Tak zrobił. Krasnolud niespodziewanie cofnął się do tyłu a ostrze z charakterystycznym mlaśnięciem wysunęło się z krwawiącej rany. Jego twarz w momencie pobladła. Organizm zderzył się z kolejną porcją bólu nie do zniesienia. Goi miał świadomość, że na wiele im się już nie zda, chciał jednak do samego końca być przydatny. Chciał by pamiętali go jako upartego skurwysyna, który nie da sobie w kaszę dmuchać aż do ostatniego tchu. Baryłkowaty krasnolud skoczył do przodu i wbił zdziwionemu przeciwnikowi sztylet w pierś. Ostrze musiało przebić płuco. Osobnik wytrzeszczył oczy i upadł na kolana. Brodacz nie miał już siły by wyszarpać utkwiony sztylet w jego piersi.
 
Nefarius jest offline