Kastar ockną się, był uwięziony w jakimś dziwnym polu siłowym, nie do końca wiedział co się z nim dzieje. Rozejrzał się dookoła. Brakowało tylko Jareda. na samą myśl o tym co mogło mu się przytrafić młodemu Induro ciarki przeszły po grzbiecie. Doskonale zdawał sobie sprawę że Jedi mógł polec w walce. Nie podobała mu się ta myśl. po chwili jednak ktoś wszedł do pomieszczenia gdzie byli przetrzymywani i wniósł Jareda. Wyglądał okropnie, został dosłownie zmasakrowany. Zdecydowanie potrzebował fachowej opieki medycznej. Po chwili ta sama osoba która przyprowadziła jego towarzysza zabrała i jego. Na miejscu czekał mężczyzna który od razu przeszedł do rzeczy - Twój towarzysz nie był skory do pomocy więc ty odpowiesz mi na pytanie z jaką przysłali was tu misją
Jedi przez chwilę milczał wpatrując się w blondyna. Po czym spokojnym głosem odpowiedział: - Przykro mi ale nie wiem nic o żadnym zadaniu
Zła odpowiedź. Przecież powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że potrafię rozpoznać twoje kłamstwo. A zatem jeszcze raz. Jakie mieliście zadanie? - Jesteś zbyt pewny swych umiejętności - Kastar uśmiechną się lekko - Jak już mówiłem nie wiem nic o żadnym zadaniu, poza tym które dała mi rada, parę tygodni temu, jednak wątpię żeby interesowało cię morderstwo na Kasshyk - Westchną głęboko - pozwól że teraz ja zadam ci pytanie, co zamierzasz z nami zrobić? Zabić, czy może w zamian za zeznania jedynie będziemy więzieni do końca życia? - Nie ty tu zadajesz pytania - odpowiedział spokojnie blondyn. - Widziałeś swojego przyjaciela. Chcesz wyglądać tak jak on? Doskonale wiem, że znasz powód przybycia w te okolice Rahma Koty i jego małego oddziału, dlatego pytam po raz ostatni. Jaki był cel? - Nie wiele mi brakuje żeby wyglądać jak on - zaśmiał się Kastar - spójrz na mnie, naprawdę myślisz że wyruszyłem w takim stanie na jakąś tajemniczą misję, wydajesz się być bystrym facetem. Skojarz fakty, pomyśl, a może ciemna strona uniemożliwia taką złożoną czynność jak używanie szarych komurek? - Twój przyjaciel również próbował być dowcipny. Odpowiedz na zadane przeze mnie pytanie, albo podzielisz jego los. Nie wiem tylko czy przeżyjesz to co on zniósł. - och z pewnością przemoc rozwiązaniem na wszystko, chcesz odpowiedzi na pytania, dobrze odpowiem ci na nie, jednak chcę czegoś w zamian
- Do rzeczy chłopcze, nie mam całego dnia, a jeszcze muszę porozmawiać z dwoma psami Jedi.
Kastar rzucił blondynowi gniewne spojrzenie, starał się stłumić emocję jednak nie zawsze mu to wychodziło - Chcesz znać prawdę śmieciu, proszę bardzo, powiem ci wszystko jeśli wypuścisz resztę, w innym razie niczego się ode mnie nie dowiesz - Zdziwisz się. Korel! - do sali wkroczył ogromny, owłosiony stwór, w którym Kastar rozpoznał Shistavanena. Wielokrotnie widywał na korytarzach świątyni Voolvifa Monna, który również był osobnikiem tej rasy, dlatego nie sprawiło młodemu Jedi trudności rozpoznanie jej. Ten Shistavanen był jednak o wiele większy od mistrza Monna. Blondyn wyszedł, a wielkolud zajął się Kastarem...
Po półgodzinie okropnych męczarni Induro ledwo żył. Po twarzy ściekała mu krew. Nie czuł ani prawej nogi, ani lewej ręki, podejrzewał, że są złamane. Pluł krwią i czuł okropny ból w klatce piersiowej. Wydawało mu się, że słyszy głos blondyna, ale nie wiedział co tamten mówi dokładnie. Niedługo potem Kastar znalazł się w znanym już sobie polu siłowym, w celi obok pozostałych Jedi. Bolała go każda komórka ciała. Sam sobie się dziwił że jeszcze jest w stanie oddychać skoro ta czynność przysparza mu aż tyle cierpienia. Nie miał siły na gniew, nie miał siły na nic. Nie chciał by pozostali skończyli w podobny sposób. Nie był jednak w stanie nic zrobić.
__________________ It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.
11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie. |