Po zastowieniu odkryłem, że bardzo mi się podoba pomysł Radagast 1+2 (bo to się łączy jak dobrze spojrzeć). Jedyne co bym zmienił to rozdzielił własność golema i statku na dwie osoby. Czyli szlachcic (g1) zdobywa golema (g2) w którego pamięci jest bardzo ważny skarb, prócz tego jest jeszcze znajomy/potomek/uczeń (g3) notorycznego archeologa, którego potem będzie trzeba znaleźć, gdyż tylko on jest w stanie powiedzieć co drużyna znalazła/naprawić golema. Szlachcic najmuje kapitana frachtowca (g4) by zawiózł go gdzie trzeba. Reszta graczy to świta/załoga/przyjaciele/pasażer na gapę.
Pomijając szczególy to w R1 podoba mi się, że to gracze mają klucze, i to ich sprawa, sami sobie są zleceniodawcami. Golema można zastąpić doradcą/mapą piratów/dziennikiem odkrywcy/osobą wiedzącą gdzie skarb...
@ Organizacje - w gruncie rzeczy w GSach trudno być naprawdę niezależnym od organizacji. Rynek przysług i wdzięczności jest nie mniej ważny od feniksów. Natomiast zawsze można postawić na powiązania rozproszone, czyli zamiast jednej matki, kilku klientów o podobnych gustach...
@Tadeus 1 - a główny bohater nazywa się Phileas Fogg. ;-P Swoją drogą pomysł jest odjechany (sniff sniff the Wolsung smell I) i oryginalny.
@ Tadeus 2 - znowu plusem jest to że ta postać stawia postacie jako swoich zleceniodawców.
Z innych przemyśleń: Pewnym wyjściem jest umówienie się, że każda postać będzie tak pisana by miała swoje nierozwiązane sprawy, których nie rozwiąże sama gotówka i w momencie w którym znudzi się uganianie za artefaktami i psyhopatycznym archeologami zajmą się swoimi sprawami. Te subquesty nie muszą być epickie, cos w stylu "znaleźć syna i sprowadzić go na dobrą drogę", "oczyścić się z zarzutów o niesłuszną zbrodnię"... (nawet takie cegiełki dość łątwo mogę wpleść w jeden ciąg zdarzeń, jeśli tylko umówimy się na jakieś planety będące "węzłami") |