Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 11:35   #124
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Krogulec wcale daleko do Tupika nie miał. Był to efekt tego, iż był głównym a właściwie niemal jedynym celem Tupika. Miał do tej pory jednak więcej szczęścia niż rozumu, chyba nawet przez całe trzy miesiące biorąc pod uwagę dotychczasowe efekty potyczki. Krogulec mógł skrócić dzielący ich dystans w niewiarygodnie szybkim tempie, Tupikowi zajęłoby to niewiele więcej - oczywiście pod warunkiem, że nikt mu wspinaczki utrudniać nie będzie... Halfling wiedział, że ma dwa, może trzy strzały zanim Krogulec wgramoli się na dach, wiedział, że jeśli nie wykorzysta żadnego z nich to jego los będzie już niemal przesądzony.

Stan chłopaków pogrążał się w coraz większej desperacji. Było to dobre słowo na określenie warunków w jakich walczyli. Przykładem był bolesny krzyk Ingryd gdy domagała się pomocy dla rannego Woltera.

- MAX! MAAAAAX!
- ryknęła Ingrid.

Halfling nie mógł się wstawić za Maxem, przynajmniej jeszcze nie teraz. Sam był prawie lekarzem, w każdym razie znał się na łataniu ran, do tego całkiem nieźle operował ziołami, dzięki czemu kuracja była tym pewniejsza. Jakkolwiek nie mógł nic zrobić póki miał na głowie Krogulca. Widać było, że ten nie śpieszy do halflinga, odgradzając się ludźmi od Grzecznego i Levana, zdawał się wręcz szantażować malca - "oni albo ty". Tupik z góry widział, jak bardzo jest źle. Że przewaga, pomimo, że drastycznie zmniejszona, wciąż się utrzymuje i nie stwarza możliwości na szybkie załatwienie Krogulca. Tupik postanowił nieco zachęcić skurwiela do wspinaczki po dachach. Co prawda chłopaki dalej walczyli ale rozpoczęcie pojedynku mogło ocalić im życie. Resztki bandy Krogulca - a przynajmniej ci którzy zostali z nim do końca. Byli juz uważni, o wiele bardziej niż Ci którzy pochowali broń przed starciem, czy Ci którzy odwrócili wzrok podążając za błyskiem rzuconych monet... Po przetoczeniu się Levana Grzecznego i Waltera dla wielu był to ostatni widok w ich życiu. Tupik dostrzegł nawet jak jeden z ludzi Krogulca sprzedaje cichaczem kosę "koledze" w walce o resztki pękatej sakiewki...

- A co ty Krogulec, sypiasz z księciem czy co, że ci się rycerskich pojedynków zachciało? Jeden na jednego a metody i broń dowolna, jak to u złodzieji, nie wiesz o tym Rycerzyku...?!

Ostatnie przyrównania do "rycerstwa" miały upodlić Krogulca, mało który złodziej lubił rycerzy... właściwie to wątpił by ktokolwiek ich lubił. Wykazanie zaś jak blisko jest związany ze stanem rycerskim, nie było znów aż tak trudne, odkąd Krogulec oczekiwał, że halfling zejdzie doń z krótkim mieczem. Halfling wiedział, że w końcu Krogulca zmusi do wspinaczki. Miał już gdzieś czy zacznie wyzywać matkę Krogulca, czy będzie mu okazywać mu brak szacunku gestami i słowami. Liczył się efekt.

- Ty Bretońska szmato, gównojadzie o niemytym ryju, jesteś dziwką która puszcza się na prawo i lewo w zależności kto płaci. Zawszona zdradziecka gnido, choć tu po mnie jak mnie chcesz. Walczmy jak przystało na złodziei a nie spedalonych rycerzyków.

Kolejny kamolec poszybował z życzeniem od Tupika aby jebnął Krogulca prosto w łeb. Halfling działał zgodnie ze znaną mu zasadą, że jak nie ma już nic do stracenia, to walić może śmiało... Krogulec był głupcem myśląc, że Tupik zrezygnuje ze swej przewagi miejsca - dachu. Tak samo jak i głupcem byłby każdy kto myślałby przed walką, że Krogulec zrezygnuje z przewagi liczebnej ludzi. Nie zrezygnował i Tupik też nie zamierzał. Byłoby to smobójstwo a jemu nie śpieszyło się na tamten świat... co innego Grzeczny czy Levan, Ci aż prosili się o szybkie odejście, walcząc nadal mimo "zawieszenia" . Miał nadzieję, że wkrótce przestaną i chwilowe rozstrzygnięcie problemu skupi się na przywódcach, do których ani zakapiory Krogulca ani Tupika i tak nie miały bezpośredniego dojścia. Tupik niezależnie od zasad jakie zakrzyczał Krogulcowi, wciąż liczył na pomoc Maxa, na dyskretną pomoc, otwarta nie wchodziła już w rachubę. Halfling przed kolejnym wystrzałem z procy zastanawiał się ilu jeszcze wyzwisk będzie musiał użyć, jak bardzo będzie musiał upadlać swojego przeciwnika, aby ten w końcu zdecydował się do niego przyjść. " Jeśli Krogulec jeszcze chce tu rządzić to nie będzie miał wyjścia, a jeśli za mało mu powiedziałem...to zaraz poprawię" - Na twarzy halflinga wykwitł uśmiech, szeroki pełen szyderczy uśmiech, niemal jak u wariata biorąc pod uwagę okoliczności. Halflig szczerzył kły gdyż do głowy przychodziły mu kolejne, jeszcze ostrzejsze wiązanki, na które szef miasta, czy przyszły szef musiał po prostu zareagować, jeśli chciał mieć posłuch u innych.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-05-2010 o 11:59.
Eliasz jest offline