Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 12:01   #267
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Dag Rayhorn, dowódca urańskiej straży miejskiej, nerwowo przechadzał się po swoim gabinecie z założonymi na plecach rękoma. Pod drzwiami, na baczność stało dwóch strażników bram i kierujący pogonią sierżant.

- Ustalmy więc jeszcze raz: bardka Sorg uciekła, bo wam, kretynom, nie przyszło do głowy, że łapanie zbiega - KONNEGO zbiega - PRZED bramami miasta zamiast W mieście, to największy idiotyzm z możliwych?! - ryknął na struchlałych strażników.
- A tu - zwrócił się do sierżanta, który wyprostował się jeszcze bardziej - słyszę, ze cztery nasze najlepsze konie będą leczyć kopyta prze najbliższy miesiąc, a do tego trzeba je od nowa podkuć?! - zgrzytnął zębami i usłyszał nieprzyjemny trzask w ustach. Sir Thornwald zlecił mu ważną misję, ważną dla Królestwa misję, a jego ludzie zawiedli, do twego w tak głupi sposób. A on teraz musiał wysłać do tormitów posłańca z wieścią, ze bardka zbiegła. Chociaż... mają dobrych tropicieli, może więc ją jednak złapią. Dag postanowił zaczekać.
- Wy dwaj - warknął do strażników. - Pięć dni karceru i przeniesienie na nocną wartę w mieście! Co do ciebie zaś - zwrócił się do sierżanta - zarządzisz cztery dekadni ćwiczeń z siodłania koni i będziesz w nich osobiście uczestniczył. A teraz WON! - strażnicy zasalutowali i niemal wybiegli z pomieszczenia,a Rayhorn ciężko opadł na krzesło i zamyślił się głęboko. Thornwald będzie teraz zajęty wojną z orkami, jego obiecanych posłańców ani widu ani słychu. Czego zaś oczy nie widzą...


***

Pomysł Kalela ze zmyłką w las okazał się wyśmienity. Gdy jeszcze na trakcie z Uran zdawało Wam się chwilami, że widzicie lub słyszycie pogoń za sobą (a potem kwik rannych pajączkami koni), tak po zjeździe z rozstajów otoczyła was błoga cisza, która towarzyszyła wam przez kolejne dni forsownej jazdy przez trawy i zarosła. Żywiliście się tylko suchym prowiantem - którego zostały wam marne resztki -nie chcą tracić czasu na polowania, a zbaczaliście z trasy jedynie by napoić zmęczone konie. Wszystkich zaś dręczyła myśl: za co władze Uran ścigają Sorg??

Z powodu pościgu droga ciągnęła wam się w nieskończoność; wreszcie trzeciego popołudnia zobaczyliście dymy z podkosiańskich kominów i znajomy szyld karczmy "Szynkla i Piworz", w której rozpoczęła się wasza wspólna przygoda.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 02-05-2010 o 12:12.
Sayane jest offline