Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 14:42   #23
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Krasnolud całą kłótnię przemilczał. Nie bawiły go żadne żarty i gdyby jemu coś miało się takiego stać, to obawiał się, że mógłby się nie powstrzymać od rozjebania łba żartownisiowi. Potem było jeszcze gorzej. Znikąd wywiązał się konflikt i pozostali byli gotowi rzucić się sobie do gardeł. To już zupełnie go nie bawiło. Walka była ostatecznością, rozwiązaniem, którego można było uniknąć. Jeśli oni chcieli walczyć to byli zwyczajnie głupi.
-Pierdole te czekanie, łaske robią, że kurwa po nas kogoś poślą?- rzekł głośno do ogółu, po czym ruszył powoli w stronę zamku. Był indywidualistą i było to widać na każdym, jednym kroku. Prędko okazało się, że poczucie bezczynności doskwiera nie tylko jemu. Słyszał czyjeś kroki, ale nie miał najmniejszej ochoty oglądać się za siebie. Nie obchodziło go to. W końcu jednak przyjechała karoca, która zabrała kompanów na zamek.

Siedząc w środku z rękami założonymi na piersi milczał. Spoglądał tylko kątem oka na "młodego gnoja" i jego pierdolonego gada. Ciekaw był, co szczawik będzie robił z gadziną, kiedy trochę podrośnie. W końcu dojechali na zamek. Nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Budowniczowie poszli po najmniejszej linii oporu. Mogliby się uczyć od krasnoludów, jak budować prawdziwe warownie. Służka zaprowadziła grupę przed oblicze przyszłego pracodawcy. Dodoria milczał. Jego jakże prostackie komentarze raczej nie pasowały do całego tego wystroju, klimatu i osoby barona, burmistrza, czy kim on tam był.
~Miło po chuju... Karzesz nam pucułowata baryło czekać na pustym placu targowym. Pogratulować...~ skomentował w duchu. Szkoda mu było nawet się odzywać, bo cała sytuacja zaczynała go irytować.

~A na chuja nam twoje córki do towarzystwa? Ja pierdole...~ pomyślał przewracając oczami. No i zaczęła się prezentacja dalszej linii rodu barona. Krasnolud miał wielką ochotę uderzyć głową w mur, oglądając pseudo teatralne popisy co raz młodszych kobiet.
~Kurwa...~ pomyślał nie mogąc już wytrzymać. Miał dość tego pierdolenia. Zaczynało mu się odbijać debilizmem gospodarza. Zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Przynajmniej to go trochę uspokoiło. Wartko złapał za udo jakiegoś wielkiego ptaka, urwał je brutalnie i zaczął odgryzać kawałki mięsa, żując z otwartymi ustami. Nie był szlachetnie urodzony, ani tym bardziej szlachetnie wychowany. Nie bał się określenia barbarzyńca, czy prostak. Jeśli ktoś mówił o nim prawdę to zasługiwał na szacunek.

Zjadł szybko. Życie na szlaku tego go nauczyło. Krasnolud wytarł usta ręką i rozłożył się na stołku. Brodacza straszliwie wkurwiał fakt, że jedna z córek gospodarza ciągle się na niego gapi. Postanowił odpłacić się w ten sam sposób. Zawiesił na niej wzrok i przez kilka dobrych chwil, w ogóle go od niej nie odrywał. W końcu nadszedł czas na zadawanie pytań.
~No to zobaczymy, czy potrafią inaczej wykorzystać mocne gęby...~ pomyślał słuchając przyszłych kompanów.
 
Nefarius jest offline