Szczerze mówiąc to miałem nadzieję na coś odrobinę mniej epickiego.
Jeszcze jedna propozycja w takim razie: pewien osobnik (może być szlachcic) ma wspomnianego golema, którego wiedza może go doprowadzić do pewnego artefaktu, dzięki któremu ów człowiek zyskałby sławę, władzę i pieniądze. Jego znajomy, wysoko postawiony dowódca wojskowy, za drobną opłatą "wypożycza" mu trochę podniszczony w ostatnich działaniach wojennych okręt zwiadowczy wraz z przetrzebioną załogą, z nadzieję, że rzeczona załoga będzie pamiętała, komu ślubowała lojalność i w odpowiednim momencie zadba o interesy swojego mocodawcy. W efekcie mamy załogę wojskową (może to być tylko kapitan i pilot), androida, szlachcica, możemy mieć kogoś, kto ze wspomnianym szlachcicem przegrał w karty "przysługę", może być kapłan, który zwęszył okazję, może być dowolny bliższy lub dalszy krewny lub znajomy owego szlachcica, który liczy na to, że podróżując odpowiednio dużo w końcu odnajdzie porywaczy swojej żony/córki/teściowej.
Jednak bardziej bym się pisał na pilota niż teurga. Wyjątkowo.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |