Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 22:58   #130
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Walter otwarł oczy. Czuł się straszliwie. Wszystko go bolało i obraz przed oczami wirował. Khazad podniósł łeb i wejrzał dookoła. Słońce świeciło, nieco go oślepiając. Krasnolu zmrużył oczy i z trudem uniósł rękę dotykając nią głowy.
- Oż kurwa... - stęknął żałośnie. Nieopodal siedziała Ingrid. Przeżyła.
- Jak... Jak to się skończyło? - spytał nieco głośniej, by go usłyszała. Był pewien, że będzie wiedziała o co mu chodzi.
Witaj wśród żywych. - uśmiechnęła się, widząc nieco przytomniejszego krasnoluda. Ten to miał kondychę. - Nie uwierzysz, ale wszyscy przeżyli, nawet ten głąb Matt. Krogulec się wyłożył i zwiał jak baba. Tchórzliwe nóżki odmówiły posłuszeństwa. - ukryła starannie wkład Maxa; skoro Tupik nie chciał o tym mówić, nie będzie mu psuła sekretu. - Jak się czujesz?
-Jakby przekopała mnie zgraja zwierzoludzi...- odrzekł ponuro, po czym podniósł się do siedzącej pozycji.
-O kurwa! Jak boli...- dodał, dotykając się ręką za opatrzoną ranę na piersi.
-Ktoś mnie tam wczoraj targał na chodniku nie?- spytał bo nie był pewien, czy to co mu świtało w głowie było rzeczywistością, czy już półsnem.

-Byłbyś walnął o bruk, gdybym cię nie złapała. - przyznała. -Potem było nieco zamieszania, Tupik dostał bełtem od Krogulca, jedna wielka bieganina. Powiedzmy, że odziedziczyliśmy po zbiegłym przeciwniku kilku towarzyszy. - wskazała kciukiem na niedawnych czekaczy. - Jeden z nich cię nawet przyniósł. Wygląda na to, że tu się obrona karczmy zapowiada, barykady ze stołów, takie tam. Do tego Tupik twierdzi, że potrzebuje płynnego ognia. - opowiedziała pokrótce. Po chwili dodała: -Wiesz co, chyba Krogulec się w magię bawi. Jakieś ogniki latały, nic się go nie imało... Ciekawe, skąd takie czary-mary wytrzasnął?
-W chuju mam jego magię. Mam do pogadania z moim ziomkiem, który potrafi załatwić najlepsze krasnoludzkie strzelby. Niech tylko zobaczę tego skurwiela, to mu łeb odstrzele, zanim sie połapie, że nacisnąłem spust...- warknął złowrogo.
-Złapałaś mnie, powiadasz?- wrócił do wcześniejszej kwestii poruszonej przez kobietę.
-Trochę mi odbijało z bólu, więc trafiłam na dach. Potem zeszłam i chciałam wybadać sytuację. No i po drodze postanowiłam cię poszukać. Capnęłam cię, wyrwałam klingę i dokończyłam drania, który cię nabił. Na wypadek, jakby jeszcze miał... wątpliwości co do wizyty u Morra. - zaśmiała się niezbyt sympatycznie, znów poruszając blizną na twarzy. -Mattowi się fanga w pysk należy za ten kocioł. - dodała z niechęcią. -Nóż się przydał?

Khazad zmrużył oczy i wejrzał na kobietę z powagą. Pomogła mu. Będzie miał na nią oko.
-Jaka tam fanga w nos... Dobra zabawa była! Ba, zachował się jak krasnoludzki awanturnik po kilku głębszych w szynku! To mi się podoba!- odrzekł entuzjastycznie.
-Się przydał. Ale teraz będzie dla mnie to drugorzędna broń. Najpierw załatwie sobie te strzelbe i jakiś toporek albo lage!- dodał pewnym siebie głosem.
-Dobrze wiedzieć. - odparła. -Strzelba brzmi świetnie, już widzę dziurę między jego ślepiami. Małe pytanko, skoro już ktoś jest zajęty czymś innym niż jęczenie, picie i knucie kim jest ten cały Mistrz?- Krasnolud wzruszył ramionami.
-A bo ja kurwa wiem? Pracuję dla Profesorka od wczoraj. Właściwie zatrudnił mnie kilka godzin wcześniej, niż Ciebie i tego drugiego gamonia, co nie pobiegł z nami...- skomentował zastanawiając się nad imieniem osobnika.
-Mówisz o tym... Klausie, o ile pamiętam? - rzuciła. -Może Heinrich go zatrzymał, nie wiem. Mnie nie zdążył. - zaśmiała się znowu.
-Dobrze. Nie tylko Stary... Profesorek Cię docenił ale i żeś zyskała w oczach Tupika, Grzecznego no i moich rzecz jasna!- odrzekł gromko, po czym zakaszlał krzywiąc się z doskwierającego mu bólu w piersi.

-Hej, ostrożnie. Tupik cię połatał, ale zagoić się musi samo. I dzięki za uznanie. - dygnęła żartobliwie, znowu dworując. -Po takiej zabawie pewnie cię suszy? – stwierdziła.
-Kurwa! Szkoda, że żeś nie jest krasnoludzką babą, bo czytasz mi w myślach!- stwierdził śmiało. -Ale dymu też musze se sztachnąć...- dodał po chwili szukając w kieszeni swej kurty. Znalazł. Zasłużona fajka i papier z schowanym w środku tytoniem. Krasnolud zaczął z trudem, niezgrabnie nabijać fajkę. Ingrid parsknęła śmiechem. To lubiła w krasnoludach, mieli charakter i lubili korzystać z życia. - Idę postraszyć karczmarza o parę flaszek, nie wylali chyba wszystkiego na pociski? - poinformowała, ruszając ku reszcie. Humor wrócił jej całkowicie. Walter w końcu zrobił, co miał zrobić i zapalił. Jakie to było piękne uczucie. Na nowo zachciało mu się żyć. To było to, czego potrzebował. Krasnolud usłyszał też, że w kompani zbierają się przy stole, by obgadać najważniejsze sprawy. Nie mogło go tam zabraknąć...
 
Nefarius jest offline