Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2010, 23:35   #131
Azazello
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Może i Levan wyglądał na wkurwionego. Jego oczy błyszczały odbijając płomienie dogasające dokoła. Jego poparzona twarz zmarszczyła się w skurczu ni to strachu, ni to grozy. Tak na prawdę teraz już był spokojny. Niczym pierdolona karczma pełna kapłanów Morra. Działał jak automat. Jak dobrze nastrojony instrument. Jak brunatny niedźwiedź, budzący się po śnie zimowym i ruszający na polowanie, który wie, że gniewem i pospiechem nic nie zdziała.

Przekonał się o tym krępy i już nieco pocięty zbir, w którego drżącej łapie wciąż wisiała pałka, która pewnie nabiła Levanowi niezłego siniaka. Na hasło o odwrocie odwrócił się on do ucieczki po czym nie zdążył się przekonać jak szybki potrafi być zdeterminowany kieslevita. On nie zdążył, ale jego towarzysze tak. Levana nie zdziwiło wcale, że żaden z nich nie wrócił go pomścić, żaden nawet nie zwolnił. Czy byli tak karni w stosunku do Krogulca? Nie, byli obsrani ze strachu. To na pewno...

Levan widział co się działo, dobiegł do Grzecznego, który pomimo odniesionych obrażeń był gotów choćby czołgać się za Krogulcem i położywszy rękę na jego ramieniu powiedział:
- Wystarczy Matt, zrozumiał.
Levan szybko rozprawił się z hienami, które niechybnie pojawiły by się na placu zabijając przykładnie pierwszego i najodważniejszego złodzieja. Kop w brzuch, który mu wypłacił mógł być niewystarczającą przestrogą, ale cięcie przez cały tułów już tak.

Levan wrócił do tego co robił najlepiej. Pilnowania, by wszystko było w porządku. Nie odzywał się. Nie miał zresztą na to siły. Podobnie jak inni. Pomógł pozbierać krasnala. Zaimponowała mu jego waleczność, gdyby uczył go ktoś, kto potrafi mistrzowsko władać bronią, to byłby z niego rasowy zabijaka. A tak - jest odważny, ale niewiele z tego przychodziło. Co dzień ginęły dziesiątki odważnych. Levan już dawno nie był odważny, ale wiedział jak sprawić takie wrażenie...

Levan wiedział, że musi pomówić z Grzecznym o tym co się działo. O Tupiku i o nich. O Krogulcu. Ale nie wiedział jak się do tego zabrać, dziwnie się czuł w roli tego, który ma wpływać na Matta. Nie miał zamiaru jednak więcej w tak idiotyczny sposób nadstawiać karku - każda przyjaźń - jakkolwiek rozumiana - ma swoje granice. Może jak odpocznie, to słowa przyjdą mu łatwiej. Może wtedy.

Wiedział, że sen nie przyjdzie już. Nie po zabiciu tylu ludzi. Drzemał więc budząc się w kącie karczmy co chwilę mając wrażenie, że drzwi wpadają do środka, a do karczmy wpada Krogulec na lśniącobiałym jednorożcu. To tylko w głowie łomotało mu z braku snu i z głodu.
 
Azazello jest offline