Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2010, 10:31   #25
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Dancan Murhe


Nie tak wszystko to miało przebiegać, ale przebiegało jak zwykle wedle zupełnie nieprzewidywalnego rytmu. Rytmu, który wyznaczał los i przeznaczenie. Przeznaczenie, w które Dancan zupełnie nie wierzył. Jednak nie chciał, nie mógł pozwolić na to, by ten parszywy los zmusił ich obu do zakończenia żywota w tym parszywym miejscu. Nie było takiej możliwości. Nie przyjmował jej wcale do wiadomości. Musieli się stąd wydostać. Musieli. Musieli.

- JEST! Tam, za schodami! Pod tą stertą skrzyń, jest klapa w podłodze!

Dancan nie od razu zrozumiał o jakim miejscu mówi krzykacz. Wszak za schodami krył się on sam a skrzynie już sprawdzał. I to co pod nimi. Nie sam zresztą. Co prawda pobieżnie, ale jednak. Błyskawicznie rzucił się do skrzyń słysząc ryk wściekłego rycerza, który płonąc niczym pochodnia wtoczył się do piwnicy. „Pod skrzyniami klapa. Pod skrzyniami. Klapa w podłodze pod skrzyniami.”.

Klapa w podłodze! Jebana klapa w podłodze! Gdzie ta kurwa jest!?

- AAAARGGGHHHHHHH !!!

Z tyłu, za Dancanem dał się słyszeć szczęk oręża. Krzyki walczących i ryki oszalałego z bólu rycerza. Dancan jednak nie tracił na nie czasu. Od walki byli inni. On się do tego zwyczajnie nie nadawał. Skrzynie poszły precz na boki a Dancan na czworakach jął badać grunt cal po calu szukając szczeliny wskazującej na położenie klapy. Jednak nic takiego nie był w stanie znaleźć. Gdyby bowiem była klapa, to musiała by być…

- Tu! Jest! - Ryknął wciskając sztylet w ledwie zauważalne wgłębienie. Mocnymi ruchami pogłębiał szczelinę ryjąc mocno wzdłuż brzegu. Po chwili zaczął podważać odsłoniętą już klapę. Sztylet pękł przy końcu, ale ułomek jego był jeszcze lepszy. Z wysiłkiem uniósł wieko klapy i wsunął pod nią dłonie. Teraz już poszło łatwiej i spocony Dancan odsłonił po chwili mocowania ziejący ciemnością tunel wiodący gdzieś w trzewia ziemi pod oberżą. Jego oczy dostrzegły żelazne szczeble starej, zardzewiałej drabiny. „Jakby Dorgar mi pomógł, poszło by łatwiej.” Dorgar!

Dancan odwrócił się błyskawicznie dostrzegając jakby dopiero teraz potwora opancerzonego niczym wielki chrabąszcz, który odgrodził wszystkim drogę ucieczki. Przez coraz większe jęzory ognia Dancan dostrzegł brata. I decyzję podjął w jednej chwili. Chwycił skrzynię, która sprawiała najbardziej solidne wrażenie, uniósł nad głowę i korzystając z okazji, że rycerz stoi doń odwrócony tyłem cisnął mu ją z całych sił pod kolana. Wierzył, musiał wierzyć, że mu się uda. Że Dorgar zrozumie. Że zaatakują. Wyjście, dokądkolwiek by nie prowadziło, stało już przed nimi otworem. Grodził je tylko ten wszarz…
 
Bielon jest offline