Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2010, 11:00   #133
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Siara lub Belfer, albo Chudy Jose, możesz wybierać
- rzekł Tupik do Profesora. - Jeśli pozostaniesz tutaj, znacznie więcej osób będzie cię pilnowało, niezależnie od okoliczności. Tupik uznał temat niemal za zamknięty, choć dobrze wiedział, że profesor lubi i umie się targować.

- Poza tym musimy pochować też Wasilija, Aniego i Lizze.
- dodał ponuro.

- Khem, khem...
- zakaszlał bledszy niż poprzedniego wieczora Walter.

Obudził się niespełna godzinę temu, ale nie umiał usiedzieć na miejscu, ani tym bardziej leżeć, to też wbrew zaleceniom Tupika brodacz dołączył do kompanów przy stole, zapalił z fajki i dołączył się do rozmowy. - Mogę się tym zająć. I tak muszę odprawić pochówek Rudgerowi, co go wczoraj przed szynkiem te skurwiele zabiły... - rzekł ponurym tonem. Nie był jakoś specjalnie związany z krasnoludem, ale Rudger zawsze był wobec niego lojalny i uczciwy, odrobina szacunku mu się należała. - Zgodnie z tradycją khazadów, żyjących w ludzkich osiedlach spalę ciało. Z nimi mogę zrobić tak samo. - zaproponował.

- Nie będziemy bawić się w podchody, wyśle się kogoś by załatwił pogrzeb u grabarza i ściągnął Morrytę. " Tupik wiedział, że Wasilijemu - mimo że drań nie wyglądał na wierzącego, Aniemu oraz Erice należy się pogrzeb. Taki normalny, przyzwoity, taki jaki halfling sam chciałby mieć po własnej śmierci. Była to kolejna rzecz jaka odróżniała go od Krogulca, tamten mógł pozostawić samym sobie zwłoki swoich ludzi, Tupik wiązał się z nimi za bardzo za życia by tak szybko o nich zapomnieć po śmierci. Potrzebował pogrzebu nie mniej jak martwi, nie mniej jak Matt czy nawet Levan, którego spokojne oblicze przeraziło Tupika po powrocie do karczmy.

Tupik wychylił nosa z karczmy niemal od razu natrafiając na bzyka. Smarki zawsze kręciły się w pobliżu karczem, tu mieli największe obroty i zyski.
Halfling zagwizdał ściągając malca do siebie.

- Siemasz Tupik ! zawołał przyprawiając halflinga o kilka bruzd na czole. " Usłyszał jednie "szmszy Tupik" gdyż " jak się masz" zostało skrócone w sposób nowożytny i niedbały... Na szczęście Tupik znał nowo mowę maluchów. Więc odpowiedział mu "standardowo"
- Spoczko oczko - w znaczeniu "uspokój swoje oczy" czyli, że jak widać nic mu nie jest...
Coraz ciężej przychodziło mu dorównywanie świeżym i wiecznie żywym umysłom młodych, a ci jakby na siłę generowali kolejne nowe wyrazy, jakby zupełnie chcąc zastąpić język jakim obcy/wielcy posługiwali się w mieście. Bzyki były dość hermetyczną grupą więc łatwiej było im się podzielić na tradycyjne: my i oni.
- Daj znać trupiakom ( grabarze, obsługa cmentarza) że jest zlecenie, na dziś wieczór. Mają czekać trzy groby, najlepiej koło krypty Von Kampfa, groby mają być nowe i przeznaczone tylko dla tych co pójdą do piachu. I niech przygotują też stos ofiarny, na spalenie zwłok, sztuk jeden, małe... Zrozumiałeś?

- No niby tak - odrzekł niepewnie młodzian, - tyle że po co nowe groby? Nie lepiej jeden wspólny? - zapytał rzeczowo bzyk
- Nie, tym razem nie... - odpowiedział Tupik wyraźnie markotniejąc. Nie powinien zajmować się takimi sprawami, jednak sprawy te były, ciążyły i nikt się za nie nie zabierał. Wiedział jednak, że jego ludzie, zasługują na to co najlepsze, nawet po śmierci.

- Na wieczór, ustaw też Morytę, niech przeprowadzi przy grobach nabożeństwo, niezależnie czy ktoś będzie obok stał czy nie. Masz tu dla nich małą zaliczkę. - Tupik wcisnął malcowi kilka złotych koron i niemal wrócił do karczmy uznając sprawę za zakończoną. Nagle zatrzymał się jeszcze przypominając coś sobie. Krypta Von Kamfa była otoczona zajętymi już grobami i bez małych "eksmisji" pozostałych lokatorów to miejsce raczej się nie nada... A było najlepsze... Piękny dąb który rósł obok, cisza godna cmentarza a nie jego krańca, gdzie krzyk przekupki mieszał się z wonią z cmentarnych kadzideł. Nawet posągi aniołków były w tym miejscu ładne, jakby mniej szkaradne od tych co otaczały cmentarzysko.

- Powiedz grabarzom, że jeśli się nie postarają, to będą mogli szykować sobie sami groby. - Tupik rzekł zimno i pewnie.
- Przekażcie Nosikamykowi, że chce z nim pomówić. - rzucił na koniec wiedząc, że znajomek z pomocą bzyków bez problemu go znajdzie.

Halfling wrócił do karczmy i do przerwanej przy stoliku rozmowy dając znać jednocześnie zainteresowanym, że wieczorem odbędzie się normalny pochówek. Nie wiedział jeszcze czy przyjdzie. Czy będzie przy grobie w ostatniej podróży przyjaciół czy też z daleka będzie obserwował jak pochłania ich ziemia. Wiedział, że będzie trzeba uważać na Krogulca tak czy inaczej.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-05-2010 o 11:12.
Eliasz jest offline