Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2010, 13:07   #135
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Każda akcja wywoływała reakcję. Uderzone dziecko zaczynało kwilić a uderzony Matt oddawał. Krogulec także musiał podjąć reakcję po wczorajszej akcji Tupika. Świadomość, że Tupik sam działał w reakcji, w niczym nie zmieniała faktu, że jego odpowiedź była kolejnym naciskiem, presją na Krogulca. Niestety. Chciał uśpić jego czujność, udobruchać go na tydzień, Tupik nie miałby i tak wątpliwości kto przyczynił się do śmierci Magnusa... a potem kolejnych jeszcze ważniejszych dla bandy Tupika osób. " Myśl Tupik, co według ciebie zrobiłby Krogulec... Poszedł by do Mistrza domagając się pomocy bądź wyjaśnień... lub pójdzie do wrogów Mistrza aby raz na zawsze uniezależnić się od skurwiela." Na wroga kreował się Czarny Karl, lecz prócz informacji jakie przekazał im Miżoch niewiele o nim wiedzieli. Informacje Miżocha mogły być zresztą przekłamane, jak co najmniej połowa innych rzeczy jakie im przekazał.

Jedyne co mógł zrobić Tupik to popsuć Krogulcowi stosunki z Mistrzem oraz odciąć go od sojuszników. Tupik zdawał sobie jeszcze jedną sprawę z konsekwencji zaistniałej sytuacji. Każda organizacja dla swej spójności i jednokierunkowego działania, musiała mieć swego wroga. Był to system stary jak świat, ale się sprawdzał. Poczucie wspólnego zagrożenia jednoczyło jak nic innego. Póki co tym zagrożeniem w sposób oczywisty pozostawał Krogulec. Na nim trzeba było skupić swe bezpośrednie działania, lecz nie zapominać o prawdziwych wrogach, czających się w ukryciu.

Tupik zabrał się za pisanie listu, miał już swoje przemyślenia obecnie wsparte o wiedzę. Co prawda wiele było jeszcze luk, ale gdy brakowało wiedzy i czasu należało przynajmniej psuć plany przeciwnikom, sabotować ich działania spowalniając jeszcze bardziej. Nie wiedział jeszcze czy pokaże ten list komukolwiek, od zaglądających mu przez ramię osobników odsuwał się, a że miał ścianę za plecami, ciężko go było obejść. Matta czy Levana polityka i tak nie interesowała, a Profesor...? Nie wiedział jeszcze co profesor zrobiłby z tą wiedzą, po części kwestia jak zostanie załatwiona sprawa Maxa czy komentarzy odnośnie sytuacji w nocy miały o tym zadecydować. Tupik nie mógł sobie pozwolić na podważanie autorytetu z trudem zdobywanego, wiedział, że wszyscy krzywo patrzą się na Matta i na jego nocną działalność. Był go gotów jednak bronić, jak zawsze, wskazując celnie plusy jak choćby sześciu nowych rekrutów, zaprawionych w boju i przestępstwach rzezimieszków. Tupik podobnie jak Profesor znał się na polityce, podobnie jak on wolał unikać rozlewu krwi, zastanawiał się jednak czy Profesor pozostawiłby samotnie swego przyjaciela w myśl zasady nabroiłeś to sam po sobie sprzątaj... Taką zasadę można było wyznawać wobec obcych, a nie wobec towarzyszy którzy przez pół życia chronili twe dupsko tak jak ty chronisz ich... Tupik wiedział sporo o polityce i wiedział też, że kulturalne dysputy i uczciwe kompromisy są możliwe niemal wyłącznie na dworach a i to było często ściemą, osłaniającą trucizny, spiski i zdrady jakich dopuszczała się szlachta...


List


"Książę Nicolas Rousso

Szacowny Książe
W imieniu nowo założonej Gildi Złodzieji chcielibyśmy zaproponować księciu swe usługi licząc na owocna współpracę i kreatywne wsparcie mające na celu przywrócenie porządku w mieście.
W przeciwieństwie do straży czy też wysłanych gwardzistów dysponujemy zorganizowaną siatką wywiadowczą którą polecamy na Pańskie usługi, zaniepokojeni wydarzeniami które mają nadejść za tydzień w noc geheimnisnacht proponujemy zaciśnięcie współpracy w celu uniknięcia katastrofy która nad miastem wisi.
W zamian za immunitet najważniejszych członków gildii przynajmniej na okres miesiąca czasu, oferujemy pełną wymianę informacji dotyczącej zarówno kultystów jak i innych sił działających w mieście i wpływających na to co ma się wydarzyć.

Po nocy geheimnisnacht immunitet ostanie się przy najważniejszych osobach z gildii reszta członków zaś uzyska specjalne prawa na mocy których najgorszą możliwą do zasądzenia karą będzie więzienie - w zamian będziemy kontynuować współpracę, rozszerzając jej zakres w zależności od wymagań i potrzeb księcia. Nie muszę chyba wspominać iż owe glejty pozwolą na lepszą i szybszą konsolidację półświatka i przywrócenie porządku - na czym jak rozumiemy zależało Księciu. Wsparcie finansowe byłoby równie mile widziane a nawet zwrócone po okresie doprowadzenia miasta do porządku.
Proszę o przekazanie pisemnej odpowiedzi posłańcowi wraz z glejtami dla dziesięciu osób na okres miesiąca czasu, których nazwiska i imiona dopiszemy sami. Proszę też rozważyć propozycję stałego przedstawiciela w gildii wyznaczonego przez Szacownego księcia.
Warunki postawione przy pierwszym spotkaniu są niestety nieakceptowalne, proszę o przemyślenie sprawy raz jeszcze mając w świadomości, że Gildia może spaprać sytuację w mieście jeszcze bardziej, nie wspominając już nawet o ujawnieniu wszystkim kto pociąga za sznurki - postawienie Gildii pod murem będzie stanowiło nacisk na który Gildia odpowie. Pomoc i zrozumienie zostanie zostanie zaś odwzajemnione i niech Sigmar czuwa nad naszą współpracą gdyż bez niej biada miastu temu.
Z poważaniem
Szef Gildii Złodzieji w Rosenbergu

Tupik
(pieczęć)"

zrobiona z wosku z odciśniętym amuletem Aniego, który po jego śmierci zawisł na szyi halflinga...
Na końcu listu dodał jednak:

"PS. Jeżeli wiadomość ta nie dotarła do Księcia a "jedynie" do rąk Mistrza, ponawiam swe propozycje i oczekuję glejtów. Jeżeli jesteś Mistrzu na tyle silny by przejąć tą wiadomość przed Księciem, jestem pewny, że z glejtami również sobie poradzisz, z kontrolą jego gwardzistów jak wiem problemów nie masz... Nie łudź się też proszę, że zdołasz mnie wiecznie zwodzić, czy uchronić książęce uszy przed poznaniem prawdy. Ta w końcu doń dotrze i ja się o to postaram.

Jeśli zaś jesteś Mistrzem i Księciem w jednej osobie, to winszuję przebiegłości i mądrości. I nadal ponawiam swe prośby zawarte w liście. Możemy być przyjaciółmi bądź śmiertelnymi wrogami, możemy zadbać aby sprawa pozostała w tajemnicy, lub sprawić, że usłyszy o niej całe miasto, a także osoby spoza niego. Z mą śmiercią zostanie wdrożony mój testament , który będzie solą w oku każdego ukrycie rządzącego w tym mieście. Jeśli uważasz, że nie jestem do tego zdolny , zapytaj Krogulca, on ci powie do czego jestem zdolny... a nie widział nawet ułamka tego co potrafię.

Wiadomość tą wysyłam przez miastowego posłańca, aby dać Ci szansę na jej przejęcie. Nie wątpię iż kontrolując gwardię kontrolujesz i inne sprawy które do zamku wpływają z zewnątrz. Zapytam Cię więc raz a dobitnie. Czy masz kontrolę nad całym zamkiem? Nad wszystkimi ludźmi którzy mają lub mogą mieć dostęp do księcia? Ja wiem, że nie masz, a nawet gdybyś miał to zawziętość halflingów przełamie każdą przeszkodę. Pamiętaj o tym proszę zanim postanowisz być na mojej drodze przeszkodą.

Nie łudź się też, że Krogulec może Ci pomóc w czymkolwiek. Jego dni tu są policzone, niezależnie od pomocy jaką możesz mu potencjalnie udzielić. Nawet gdybyś obsypał go złotem to i tak każde jego działanie spełznie na niczym a w tydzień nie uradzi z całym miastem i ja tego dopilnuję. Radzę realnie pomóc mi teraz, kiedy masz jeszcze na to czas i szansę, gdy już będę silny ( a w ciągu dnia przejąłem jego najlepszych ludzi, ustaliłem gdzie mam pisać i znalazłem lepszą kryjówkę od tej przez was zaoferowanej... ), dopilnuję, by wszyscy moi ciemiężyciele dostali to na co zasługują. A póki co Twoje poczynania plasują Cię z w niezbyt dobrym świetle...
Czekam na glejty i pieniądze, w zamian oferuję anonimowość i współpracę opartą na zasadach gildii tak jak to opisałem na wstępie. Pakunek proszę przekazać posłańcowi, kierując go do karczmy "Kuźnia". Niech odda ją osobie, która rzeknie doń " Sigmar zawsze zwycięża"

Tupik
Wróg czy przyjaciel, to jeszcze zależy od Ciebie..."

Ostatnia adnotacja i hasło miała "trafić" w uczucia Mistrza, o ile rzeczywiście miał cokolwiek wspólnego z kapłanami czy samym Sigmarem. Tupik wiedział, że tak czy inaczej list będzie adekwatnym działaniem, do tego co robi w tym czasie Krogulec. Akcja - reakcja. Niezależnie czy list dotarłby do Mistrza czy Księcia, jeden i drugi musieli zareagować. Tupik miał tylko nadzieję, że po jego myśli. W najgorszym razie pozostawała by ciągła ucieczka przed gwardią i strażą...ale czy już nie uciekali?

Tupik jako jedyny chyba w karczmie, zdawał sobie sprawę, że nie mogą zostać tu dużo dłużej a już na pewno nie na noc. Braci Big Benów posłał na miasto w poszukiwaniu wolnych, nieprzejętych zakapiorów, mających odtąd pracować dla Helmuta jako ochrona. Miało być ich sześciu i choć karczmarz protestował przeciwko takiej ilości, Tupik uspokoił go , że to tylko na czas tygodnia, dopóki Krogulec żyje. Nie mieli być jednak ze stricte środowiska złodziejskiego raczej byli wojskowi czy przekupni strażnicy z czasów Harapa.

List miał zostać wysłany przez posłańca. W karczmie zaś odebrać przesyłkę miał nie kto inny jak Helmut, chyba że Profesor zostałby na tyle długo. Tupik nie chciał go jednak do niczego zmuszać, miał póki co tylko jedną osobę którą musiał do czegoś zmusić...

- Masz , włóż to - Tupik po jakimś czasie dotachał w końcu zbroję Aniego, mimo że ciężka była jak sam skurwysyn.
- Buahaha - Grzeczny roześmiał się Tupikowi w twarz, początkowo biorąc sowa malca za żart. Chwilę później oprzytomniał, zdając sobie sprawę , że malec nie żartuje. Skrzyżował nawet ręce na piersi, mową ciała protestując aż nadto...
- Chyba cię popierdoliło, nie będę chodził w tej kupie metalu. Co ja zakonnik jakiś? - próbował protestować, na początku śmiało z werwą, ta jednak opuszczała go na widok wpatrzonych weń spojrzeń. Nie tylko Tupika, zimnych, twardych, nie słuchających kalkulacji czy protestów Matta. Nie po tym co wydarzyło się w nocy a Tupik nie chciał mu przypominać, że to z jego powodu, przez tydzień muszą w ogóle obawiać się Krogulca i stosować najwyższe środki bezpieczeństwa. Kolczuga i nagolenniki Wasilija miały przypaść Levanowi ( o ile je chciał czy potrzebował), póki co szabla Wasilija przewieszona była przez Tupikowe plecy z czarną wstążką przepasaną na rękojeści. Wstażka nie miała zniknąć dopóki jego morderca chadzał po ziemi, a tak się składało, że przyboczny Krogulca jak ognia unikał w starciu Grzecznego i wycofał się wraz ze swoim panem gdy tylko nadarzyła się okazja...
Noże po Erice , cała masa noży zabezpieczały teraz Tupika, podobnie jak ta młoda, urocza kobieta, chronił się sztyletami , po części mając wrażenie, że zrobił już sobie z nich pancerz... Wiedział, że jeśli dane mu będzie wykończyć szmaciarza który zabił jego ludzi, będzie to musiał zrobić prawidłowo. Oręż Eriki idealnie nadawał się do pozbawienia delikwenta oczu i języka i zachowaniu go jednocześnie przy życiu... aby jak najdłużej czuł ból umierania.

Czekał jednak wciąż na decyzję profesora, tyczącą się Maxa. Miał nadzieję, że nie będzie potrzebował kolejnej prywatnej rozmowy z Profesorem, aby uświadomić mu jak bardzo potrzebny mu jest Max w starciu z Krogulcem czy przy rozmowach z Karlem... Zresztą banda Tupika wyraźnie się przetasowała i de facto dysponował on niemal zupełnie innymi ludźmi niż Ci którzy przywitali Profesora...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-05-2010 o 14:09.
Eliasz jest offline